{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Claudio Pizarro zakończył karierę. Legenda Werderu nie zagrała w ostatnim meczu. "Mam to gdzieś, utrzymaliśmy się!"

Przez lata był najskuteczniejszym obcokrajowcem w Bundeslidze, lecz wyprzedził go Robert Lewandowski. W Bremie traktowany jest jak legenda – i tak już zostanie. Barażowy mecz z Heidenheim miał być ostatnim dla Claudio Pizarro. Peruwiańczyk całe spotkanie przesiedział na ławce, za co przeprosił go trener. Po ostatnim gwizdku i tak pożegnano go tak, jak wypadało.
Pół roku przerwy Bayernu. Czy gwiazdy zachowają rytm?
Czytaj też:

Werder zostaje w Bundeslidze. "Każda krytyka jest tu na miejscu. Nigdy nie powinniśmy byli się tu znaleźć"
Werder Brema rzutem na taśmę zapewnił sobie utrzymanie w Bundeslidze. Klub z Wesserstadionu na wyjeździe zremisował 2:2 z FC Heidenheim w szalonym spotkaniu. Losy rywalizacji wahały się od pierwszych do ostatnich minut, przez co trener Florian Kohfeldt nie dał zagrać legendzie klubu, 41-letniemu Claudio Pizarro. Trzeba jednak przyznać, że w tym sezonie Peruwiańczyk nie dawał wielkich podstaw do postawienia na niego. W osiemnastu meczach nie zdobył on bowiem ani jednej bramki.
Wiadomo było, że spotkanie z Heidenheim będzie ostatnim w wykonaniu piłkarza, który podczas długoletniej kariery występował między innymi w Werderze, Bayernie Monachium, FC Koeln czy Chelsea. –Sytuacja nie pozwoliła na wpuszczenie Claudio. Wyjaśniłem mu to zaraz po meczu i przeprosiłem – przyznał szkoleniowiec bremeńczyków. Pizarro zupełnie się tym nie przejął. – Mam to gdzieś. Najważniejsze, że zostajemy w Bundeslidze – powiedział po spotkaniu i oficjalnym pożegnaniu. A to było okazałe. Radujący się z utrzymania koledzy z szatni zaczęli podrzucać Peruwiańczyka. To Pizarro był w epicentrum wydarzeń, przynajmniej tych po ostatnim gwizdku Feliksa Brycha. Ale zasłużył. 197 goli w 490 meczach w lidze niemieckiej nie strzeliło się samo.
41-latek w Bremie ma status legendy. To ktoś więcej niż piłkarz – to ikona. – Przed meczem wraz ze sztabem szkoleniowym oglądaliśmy wideo. Pizarro był tu zawsze – od lat dziewięćdziesiątych i przez kolejne dwie dekady. Powiedziałem asystentowi: "tu zawsze śmieje się ta sama twarz". I to pokazuje jak wiele przyjemności Claudio dał fanom Werderu i jak ważnym był człowiekiem – stwierdził Florian Kohfeldt. – Nie mogę jeszcze bardziej ściągnąć czapki z głowy i pokłonić się Claudio za to, co zrobił dla naszego klubu i dla Bundesligi. Jestem szczęśliwy, że nie zakończyliśmy tej pięknej historii spadkiem – dodał.