{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Znani krewni znanych piłkarzy. Messi i Bojan, Modrić i Viduka, Błaszczykowski i Brzęczek...
Marcin Iwankiewicz /
O braciach de Boerach, Laudrupach, Żewłakowach i innych słyszał chyba każdy fan futbolu. Podobnie z relacjami ojciec-syn, jak u Maldinich i Smolarków. W piłce jak to w świecie, występują zdecydowanie bardziej skomplikowane stopnie pokrewieństwa i to między słynnymi zawodnikami.
Oczywiście zawodników spokrewnionych można znaleźć w historii piłki nożnej mnóstwo. Nawet nie szukając daleko – od sierpnia 2019 roku w Zagłębiu Sosnowiec gra Quentin Seedorf, bratanek słynnego Clarence'a Seedorfa. Quentinowi oczywiście życzymy sukcesów, ale na ten moment w naszym zestawieniu skupiamy się na rodzinnych duetach, w których obaj piłkarze zaznali gry na najwyższym poziomie.
Wymienieni poniżej posiadają wspólną krew, nie możemy więc tu zakwalifikować np. relacji Davida Ospiny z Jamesem Rodriguezem (siostra pierwszego jest żoną drugiego) czy Johna Terry'ego i Paula Konchesky'ego (brat pierwszego wyszedł za siostrę drugiego). I vice versa, nie ma co po raz kolejny wymieniać osób o najbliższym stopniu pokrewieństwa.
Lionel Messi i Bojan Krkić
Lionel Messi już teraz jest legendą FC Barcelona i uznaje się go za jednego z najlepszych piłkarzy w historii. Wielką karierę wróżono także innemu wychowankowi La Masii, Bojanowi Krkiciowi.
Gdy zadebiutował, został najmłodszym zawodnikiem w historii Barcelony, który zagrał w Primera Division. Początek miał udany, strzelił w pierwszym ligowym sezonie dziesięć goli. Jego kariera nie potoczyła się jednak zgodnie z oczekiwaniami i po przystankach w Romie, Milanie, Ajaksie, Stoke, Mainz i Alaves od niemal roku jest piłkarzem Montreal Impact.
To sprawy znane, ale niewiele osób wie, że Bojan i Messi są spokrewnieni. Pierwszy ma nazwisko po ojcu, niegdyś jugosłowiańskim piłkarzu. Jeden z pradziadków Bojana był jednak Katalończykiem i zarazem bratem pradziadka Messiego.

Philippe Coutinho i Juninho Paulista
Philippe Coutinho przez 5,5 roku był piłkarzem Liverpoolu. Zanim odszedł do Barcelony, pobił rekord bramek zdobytych w Premier League przez Brazylijczyka.
Wcześniej należał on do Juninho Paulisty, który z przerwami przez pięć lat bronił barw Middlesbrough. W Europie często mylony jest z Juninho Pernambucano, który zasłynął w barwach Lyonu z wykonywania rzutów wolnych. Tymczasem to on rozegrał więcej meczów w kadrze Canarinhos i to on może pochwalić się mistrzostwem świata (2002). Pernambucano w reprezentacyjnym dorobku ma "tylko" Puchar Konfederacji 2005 (Paulista zresztą też, z 1997 roku).
Bardziej utytułowanego z Juninhów łączy z Coutinho pokrewieństwo, które... jest trudne do określenia z powodu dużej liczebności rodziny. Zdaniem brazylijskich mediów sięga ono co najmniej pięciu pokoleń wstecz.
Luka Modrić i Mark Viduka
Tu sytuacja wygląda analogicznie do poprzedniej. Trudno dokładnie określić pokrewieństwo obu piłkarzy, ale nie ma wątpliwości co do jego istnienia. Kojarzony najbardziej z Leeds United Mark Viduka ma bowiem chorwackie korzenie.
Co prawda urodził się i wychował w Melbourne, ale jego ojciec był Chorwatem i wyemigrował do Australii w latach 60. z Jugosławii. Znając ten kontekst, trudno się dziwić, że Viduka europejską karierę zaczął w Dinamie Zagrzeb.
Z Luką Modriciem w klubie ze stolicy Chorwacji się nie spotkali, bo Dinamo opuścił w 1998 roku, a słynny rozgrywający trafił do jego grup młodzieżowych w 2000.
Frank Lampard i Jamie Redknapp
Harry Redknapp to ojciec Jamiego Redknappa – jasne i oczywiste. Zarazem jest jednak spowinowacony z Frankiem Lampardem, dzięki czemu ten jest z kolei kuzynem Jamiego.
Skomplikowane? Tylko pozornie – Frank Lampard Senior i Harry Redknapp poślubili panie będące siostrami. Synowie obu małżeństw mogli tworzyć środek pola reprezentacji Anglii.
Mogli, ale Jamiego z wyjazdu na MŚ 1998 i Euro 2000 wyeliminowały kontuzje i już nigdy na poważnie nie znalazł się w orbicie zainteresowań selekcjonerów. Z kolei Frank na poważnie w kadrze zaistniał kilka lat po jego odejściu. Ale jeden mecz udało im się razem rozegrać – towarzyski z Belgią 10 października 1999 roku. Lampard w nim zadebiutował, a Jamie zdobył nawet bramkę i pewnie przez myśl mu wtedy nie przeszło, że w kadrze Trzech Lwów wystąpi jeszcze tylko dwa razy...
Georginho Wijnaldum i Royston Drenthe
Georginho Wijnaldum to jeden z kluczowych elementów układanki Juergena Kloppa w Liverpoolu. Choć w Feyenoordzie debiutował jeszcze przed 17. urodzinami, dopiero od niedawna robi karierę na poziomie odpowiednim do potencjału.
Inaczej wyglądała sytuacja w przypadku Roystona Drenthe, bo ten jako dwudziestolatek przeniósł się z De Kuip do Realu Madryt. Nigdy nie zrobił kariery na miarę oczekiwań i teraz w wieku 33 lat gra w Tweede Divisie, czyli na holenderskim trzecim poziomie rozgrywkowym.
Być może byłoby inaczej, gdyby miał charakter bardziej podobny do Wijnalduma. A z tym dzieli podobną pulę genów, ponieważ obaj mają wspólnych krewnych w Surinamie, skąd do Holandii wyemigrowali ich przodkowie. Młodszy brat Roystona Giovanni zdecydował się zresztą na grę dla tamtej federacji.
Leroy Fer i Patrick van Aanholt
I kolejna holenderska rodzina. Żaden nie tak znany jak Wijnaldum, ale jednak wciąż mowa o piłkarzach, którzy w barwach Oranje rozegrali dwucyfrową liczbę spotkań (Drenthe tylko jedno), a w Premier League nieosiągalną od lat dla któregokolwiek polskiego zawodnika z pola.
Leroy Fer to "produkt" akademii Feyenoordu, dla którego do 21. roku życia rozegrał ponad sto spotkań w samej Eredivisie. Później solidnie prezentował się w Norwich, QPR i Swansea, tyle że... z każdym z nich spadł. Obecnie znów gra na De Kuip.
Patrick van Aanholt to z kolei jego kuzyn – obaj mają korzenie z Curacao. Nigdy nie zdradzili dokładnego stopnia pokrewieństwa, ale zawsze podkreślali je przed meczami przeciwko sobie. A tych rozegrali sporo, bo van Aanholt w samej Premier League bronił barw Chelsea, Wigan, Sunderlandu i Crystal Palace.
Jay-Jay Okocha i Alex Iwobi
Jay-Jay Okocha to prawdopodobnie najlepszy piłkarz w historii Nigerii. Wiele osób będzie kręcić nosem patrząc na jego CV, w którym są "tylko" takie kluby jak Eintracht, Fenerbahce, PSG i Bolton, należy jednak brać poprawkę na to, że nie mówimy o "produkcie" którejś z topowych akademii. Okocha ojczyznę opuścił dopiero jako siedemnastolatek, by kolejne dwa lata kopać w piłkę w Borussii Neunkirchen w niższych ligach niemieckich.
Zdecydowanie lepszy start miał Alex Iwobi, bo do Arsenalu trafił już w wieku ośmiu lat. Spędził w nim kolejnych piętnaście, reprezentując przy tym juniorskie kadry Anglii.
Jeśli chodzi o dorosłe zespoły, zdecydował się jednak na Nigerię, bo stamtąd pochodzi jego mama. Jest ona zarazem siostrą Okochy. To pokrewieństwo zdecydowanie Iwobiemu nie zaszkodziło, ponieważ gdy zaczął treningi w Arsenalu, wujek był gwiazdą Premier League.
Didier Drogba i Olivier Tebily
Gdy Didier Drogba nie mógł się wybić ponad poziom Ligue 2, Olivier Tebily grał już w Celticu i reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej. Z Glasgow przeniósł się zresztą do Birmingham City i już jako zawodnik Premier League mógł witać napastnika na Wyspach.
Niewiele ponad dwa lata młodszy z Iworyjczyków Anglię podbił szturmem i zapisał się w jej annałach. A spokojnie mógłby tam być wpisany jako Didier Tebily. Ojciec Didiera Yves'a Drogby Tebily'ego, znanego jako Didier Drogba, i ojciec Oliviera Tebily'ego byli bowiem braćmi. Ich synowie często zresztą podkreślali, że od małego bardzo się lubią i trzymają blisko.
Jakub Błaszczykowski i Jerzy Brzęczek
Nie mogło tu zabraknąć i najbardziej znanego przykładu z naszego podwórka. Obu byłych kapitanów reprezentacji Polski łączy bardzo bliskie pokrewieństwo – Jakub Błaszczykowski to siostrzeniec Jerzego Brzęczka.
Ich więzy zacieśniły się po tragedii rodzinnej, gdy mały Kuba trafił pod opiekę babci Felicji, a tej pomagał właśnie Brzęczek. To dzięki niemu skrzydłowy trafił do Wisły Kraków, a później obaj spotkali się w kadrze biało-czerwonych w relacji selekcjoner-zawodnik.
Historia doskonale znana, zdecydowanie mniej osób wie za to, że relacje zawodowe łączą Brzęczka i z bratem Kuby – Dawidem Błaszczykowskim. Gdy wujek w latach 2010-14 był trenerem Rakowa Częstochowa, obecny prezes Wisły Kraków pracował jako jego asystent.