Arka Gdynia – ŁKS Łódź 3:2. Obrońca łodzian uratował Arkę przed remisem
Nawet tak ekwilibrystyczne próby jak ta Guimy nie przyniosły efektu (fot. PAP)
Jakub Pobożniak
W starciu dwóch drużyn, które już wcześniej straciły szanse na utrzymanie, Arka Gdynia pokonała ŁKS 3:2. To już siódma porażka w ósmym meczu łodzian pod wodzą Wojciecha Stawowego. Goście mogli nawet zremisować, ale przy stanie 3:1 piłkę z linii bramkowej Arki wybił... gracz ŁKS-u, Maksymilian Rozwandowicz.
Gdy drużyny pewne są spadku, jest to szansa, by zrobić przegląd wojsk przed pierwszoligową batalią w przyszłym sezonie. Z tego założenia wyszedł trener Arki Gdynia, Ireneusz Mamrot, który dał szansę kilku zmiennikom i debiutantowi – Dawidowi Markiewiczowi. Większe wrażenie zrobił jednak weteran zespołu, Marcus da Silva.
👶 Kolejny wychowanek debiutuje dziś w żółto- niebieskich barwach. Dawid Markiewicz. W Arce Gdynia od 2006 roku 💪 Powodzenia Maro!#ArkaRazempic.twitter.com/To2tiPenVR
Brazylijczyk, który w Arce występuje od wielu lat, za kadencji Zbigniewa Smółki i Aleksandara Rogicia niemal wcale nie pojawiał się na boisku. Gdy do klubu przyszedł nowy trener, ponownie dostał okazję do gry – i nie zawodzi. To właśnie 36-latek wyprowadził gdynian na prowadzenie, oddając celną główkę po mierzonym dośrodkowaniu Adama Marciniaka. Gospodarze powinni prowadzić wyżej już kilka minut później, ale dwa razy świetnymi interwencjami popisał się Arkadiusz Malarz.
Najstarszy piłkarz PKO Ekstraklasy po raz drugi skapitulował w 41. minucie, gdy sędzia Artur Aluszyk podyktował rzut karny za faul Macieja Wolskiego na Marcusie da Silvie. Do piłki podszedł Michał Nalepa, jego intencje wyczuł Malarz, ale przy mierzonym i silnym uderzeniu był bezradny. Tuż przed przerwą zrobiło się 3:0, gdy po rzucie rożnym zupełnie nieobstawiony Adam Danch skierował piłkę w kierunku bramki, a z najbliższej odległości dobił ją Maciej Jankowski.
Załamani piłkarze ŁKS-u naprędce uciekali do szatni. Na początku drugiej połowy ich dyspozycja była równie zła, co w pierwszej części, lecz Arka wyraźnie zwolniła obroty. Nieco zemściło się to w 55. minucie, gdy po zespołowej akcji Hiszpanów, Dani Pirulo podał do Samu Corrala, który strzałem z pierwszej piłki zza szesnastki nie dał szans Pavelsovi Steinborsowi. Dość jednostronny mecz mógł nabrać rumieńców w 79. minucie, lecz pod bramką Arki doszło do kuriozalnej sytuacji. Po rzucie rożnym ŁKS-u piłkę w kierunku bramki zgrał jeden z graczy łodzian. Futbolówka leciała do bramki, ale tuż sprzed linii wygarnął ją próbujący wpisać się na listę strzelców Maksymilian Rozwandowicz.
ŁKS-u to nie zraziło i w 85. minucie za sprawą Łukasza Sekulskiego zdobył on kontaktową bramkę. Na więcej zabrakło jednak czasu. Gdyby nie przypadkowa interwencja Rozwandowicza, zespół Wojciecha Stawowego zdobyłby drugi punkt za jego kadencji.