| Inne

Himalaizm. Małgorzata Sulikowska: Tomasz Mackiewicz zawsze chadzał swoimi ścieżkami [WYWIAD]

Tomasz Mackiewicz podczas jedne z wypraw w Himalaje (fot. PAP)
Tomasz Mackiewicz podczas jedne z wypraw w Himalaje (fot. PAP)

Dla wielu wyprawy w najwyższy górski łańcuch świata, to szczyt nieodpowiedzialności. Są jednak tacy, którzy nie potrafią żyć bez dodatkowej adrenaliny. Himalaje w 2018 roku "pokonały" Tomasza Mackiewicza. Mijają trzy lata od rozpoczęcia jednej z największych akcji ratunkowych w Karakorum. Udział w niej brali Adam Bielecki i Denis Urubko.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

***
Mackiewicz, znany też w środowisku jako "Czapkins", należał do jednych z najbardziej upartych himalaistów w "stawce". Za główny cel obrał sobie zdobycie szczytu Nanga Parbat zimą. Próbował siedem razy. Według niektórych źródeł pod koniec stycznia 2018 roku dotarł do wymarzonego miejsca. Wyprawa zakończyła się jednak tragicznie.

Mimo starań i akcji ratunkowej "Czapa" nie wrócił do najbliższych. Po czasie do Polski prosto z Pakistanu dotarł akt zgonu, w którym jako datę śmierci Mackiewicza przyjęto 30 stycznia. Czas leci nieubłaganie, ale tamte wydarzenia są nadal świeże w pamięci jego najbliższych. W rozmowie z TVPSPORT.PL na ten temat wypowiedziała się szwagierka zmarłego. Z odległości kilku tysięcy kilometrów śledziła na bieżąco akcję ratunkową, w której udział brali Bielecki oraz Urubko.
***

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Czytaj też

Dawna arena olimpijska w Sarajewie zamieniła się w kostnicę. Obok znalazł sie cmentarz (Fot. Getty)

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Mimo straty bliskiej osoby góry nadal dają się lubić?
Małgorzata Sulikowska, krewna zmarłego: – To, że nie rozumiem fascynacji górami, balansowania na krawędzi i szukania ekstremalnych wrażeń, nie oznacza, że inni tego nie potrzebują. Patrzyłam na nieustępliwą postawę Tomka, który przez wiele lat próbował zdobyć szczyt Nanga Parbat. A Nanga dawała mu pstryczka w nos co roku. Wydawało się, że ta góra uczy go pokory. Mimo wszystko za każdym razem pod nią wracał. Porażki go nie dołowały. Prawdziwy himalaizm, który siedzi w ludziach, nawet po tak ryzykownych akcjach, zostaje na długo, a najwyższe góry świata nadal są ukochanym miejscem na świecie.

– Niektórzy nie zgadzają się z określeniem, że himalaizm to sport.
– Można dyskutować na ten temat. To sport trudny do zdefiniowania. Nie jest to podnoszenie ciężarów czy bieganie na 100 metrów. To bardziej wyścig o dokonania. Na przykład zdobycie w określonym czasie większej liczby szczytów, odkrycie nowych szlaków. Są jednak organizacje, które wspierają himalaizm jako sport. To na pewno wielka pasja ludzi, którzy są w niej na co dzień. A jednocześnie wykluczenie tych osób, które nie należą do związków i nie funkcjonują w komercyjnym systemie.

– Byliście na bieżąco ze szczegółami dotyczącymi kolejnych wypraw?
– Jak się ma fanatyka w rodzinie, to tak jest. Tomek mógł mówić o górach non stop. Pokazywał nam zdjęcia, tłumaczył którędy szedł, którędy spróbuje pójść następnym razem. Mówił, gdzie wpadł w szczelinę, gdzie było najtrudniejsze przejście. Siłą rzeczy, górski świat pojawiał się w naszych rozmowach i funkcjonowaniu. Nie będę odkrywcza, mówiąc, że zawsze byliśmy pełni obaw przed jego kolejnymi wyjazdami. Nie byliśmy zachwyceni, że ma taką pasję. Super by było, gdyby okazał się zapalonym graczem w szachy. Zawsze wyprawy wiązały się z lękiem. W głowie pojawiały się myśli, że może dojść do tragedii...

– Słowo "pokora" jest chyba kluczowe w kontekście Himalajów.
– Himalaistom wydaje się, że mają nieograniczone możliwości. Dlatego idą tam, gdzie nikt inny nawet nie próbuje się wspiąć. Próbują udowadniać sobie i innym swoją moc. Góry czasami pokazują, że nie jest tak łatwo. Ta potęga zdarza się być nie do pokonania. A to uczy pokory i szacunku do natury.

– Jak wspomina pani wydarzenia z końca stycznia 2018 roku?
– Nie było lekko. Media nie odpuszczały. Byłam jedyną osobą na miejscu w Warszawie, na którą rzuciły się niczym sępy. Myśl o tym, że Tomek żył, jeszcze przed sprowadzeniem Elisabeth, sprawiała, że cały czas działaliśmy i wierzyliśmy. Dopóki można było coś czynić, robiliśmy wszystko, by nie myśleć o najgorszym scenariuszu.

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Czytaj też

Dawna arena olimpijska w Sarajewie zamieniła się w kostnicę. Obok znalazł sie cmentarz (Fot. Getty)

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Jerzy Kukuczka: dlaczego kończyć, skoro tak dobrze idzie? [FILM]
Jerzy Kukuczka (fot. archiwum TVP)
Jerzy Kukuczka: dlaczego kończyć, skoro tak dobrze idzie? [FILM]

– Odskocznia od brutalnej rzeczywistości.
– Bardziej działała na nas adrenalina. Mobilizowaliśmy się w sposób nieprawdopodobny. Masa ludzi bardzo nas wspierała. Znajomi, bliscy, osoby w internecie. Nie zakładałam opcji, w której Tomek nie wróci spod Nangi. Wiele osób pisało komentarze typu: "Jeśli ktoś ma wyjść z tej sytuacji w jednym kawałku, to będzie to właśnie Tomek". To był człowiek, który miał w życiu tak dużą liczbę niebezpiecznych przygód, że można było uważać, iż z tego wyjdzie.

– Czyli większość komentarzy w mediach społecznościowych było pozytywnych?
– Było ich dużo, ale mnie też dotknął hejt. Były też akcje w serwisach typu: "stop hejt". Można również było wyobrazić sobie taką sytuację, że Tomkowi udaje się przeżyć i wraca. Wszyscy wtedy byliby podekscytowani, a on zostałby bohaterem. Scenariusz okazał się inny. Tomek nie wrócił i zaczęła się "wylewać" frustracja oraz osądy ludzi na temat tego czy w imię pasji można narażać swoje życie oraz rodzinę na osierocenie i pozostawienie małych dzieci. "Najmądrzejsi" pozostawiali wpisy, rozpoczynała się dyskusja. Internet pozwala na pewną bezkarność i bezkrytyczność w kontekście wypowiedzi. I ludzie różnie, z tej wolności słowa, korzystają.

– Była pani zła na tę sytuację?
– Po części mogę przyznać rację tym osobom. Kiedy nie zna się całej sytuacji, można dokonać błędnej oceny. Zdarza się, że piszemy tak, jak podpowiada intuicja. W sumie moja siostra Joasia wiążąc się z Tomkiem wiedziała, że wiąże się z człowiekiem gór. To było wpisane w jego życie. Był niespokojnym duchem. Podróżnikiem i wariatem. Człowiekiem stawiającym sobie cały czas bardzo wysoko poprzeczkę i wyzwania. Żal mi ludzi, którzy osądzają nie znając kontekstu sytuacji.

– Słyszałem, że był człowiekiem upartym, ale nie dało się go nie lubić.
– To prawda. Człowiek z nieprawdopodobną charyzmą i mądrością życiową.

– Jaki wyglądało jego codzienne życie?
– Miał wyjątkowe poczucie humoru. Charakterystyczne dla osób inteligentnych. Jego sposób opowiadania dowcipów i kreowania żartu był bardzo zabawny. Tomek doprowadzał nas do spazmów śmiechu. Zawsze było z nim dużo radości. Przepełniała go wielka charyzma, inteligencja i mądrość. To nie był pilny uczeń, który ukończył trzy kierunki studiów, ale posiadał dużą wiedzę na wiele tematów. Dużo rzeczy potrafił zrobić sam. Na przykład wybudował altanę w ogrodzie, zbudował łódź, z której korzystał. Przepięknie wyremontował łazienkę. Wszystkiego uczył się w sam. Znał się na hydraulice, elektryce. Naprawiał rowery. Zrobił sobie samochód terenowy. Złota rączka.

– Lubił ciągłe wyzwania?
– Na pewno. Nie osiadał na laurach. Miał dużą tendencję do tego, by narzekać. Lubił to robić od czasu do czasu. Ale nawet jego narzekanie miało swój urok.

– A jak było z mediami? Stronił od mainstreamu?
– Różnie bywało. Nie dysponował dużymi pieniędzmi, by samemu opłacić sobie wyjazd. Dlaczego właśnie zimą planował wyjazdy? Dlatego, że pozwolenie na wejście w tym okresie kosztowało zdecydowanie mniej. Na początku nie brał nawet pod uwagę, że może wejść na tę górę latem. Nie było ich (Tomka i Marka Klonowskiego) stać. Dochodziły koszty podróży, wynajęcie Szerpów. Liczył na pomoc od ludzi, a ci mu pomagali i wpłacali kwoty. Pojawił się raz taki okres, że media zainteresowały się sprawą i mu pomogły. Zaobserwował duży odzew na tę akcję. Dobrze mu się tamta wyprawa ułożyła. Doszli na wysokość 7400 m.m.p.m.. Tomek w środowisku himalaistów był jednak "persona non grata"...

Krytyka Denisa Urubki. "Jeśli ma honor opuści wyprawę"
fot. TVP
Krytyka Denisa Urubki. "Jeśli ma honor opuści wyprawę"

– Mimo przeciwności dążył do celu. Zdarza się, że inni się do niego porównują?
– Tak. Jest to co prawda inna forma wyczynu niż pływanie kajakiem i gra w szachy, nie mniej jednak to co Tomek zrobił pozostało symbolem. Nie trzeba być wspomaganym przez Polski Himalaizm Zimowy, by móc spełniać marzenia.

– Miewaliście myśli: "Tomek, po co ty to w ogóle robisz"?
– Oczywiście. Co roku mu mówiliśmy: "Nie możesz iść na jakąś inną górę? Nie możesz wejść na Giewont albo wjechać kolejką na Kasprowy Wierch?". Nie było możliwe, żeby to przetłumaczyć. W którymś momencie uparł się, że Simone Moro (włoski wspinacz) wszedł na górę nieczysto. Tomek chciał udowodnić, że tak było. To był dodatkowy argument w dyskusji. (...) W ogóle w tym roku, w którym zginął, średnio miał ochotę jechać. Za ostatnim razem inicjatywa leżała głównie po stronie Elisabeth.

– Dużo pomogła przed wyprawą?
– Wzięła sprawy w swoje ręce. Zaczęła ogarniać bilety, pozwolenia. Kiedy żegnałam się z nim w Warszawie nie miał w sobie tego entuzjazmu, który znałam z poprzednich wypraw.

– Mackiewicz i Revol byli zgranym duetem?
– Bardzo. Tomek ją uwielbiał. Mówił, że jest najsilniejszą kobietą na świecie. Razem tworzyli bardzo mocny duet. Nie tylko silny fizycznie, ale też psychicznie. Tomek mówił o niej z wielką sympatią. Dziwne było, że nawet gdy byli zdani tylko na siebie przez trzy doby, w malutkim namiociku, nie kłócili się. Nie mieli zgrzytów. To jedna z najważniejszych zależności, kiedy tworzy się zespół. W większych grupach, między innymi u chłopaków z polskiej wyprawy na K2, bywało różnie. W obozach pojawiały się animozje. Może było tam za dużo osób i trudno było dopasować charaktery. Tomek z Elisabeth jakoś sobie radzili. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem bardzo wdzięczna ekipie z K2 za pomoc.

– Jaka wartość życiowa najbardziej pasuje do nazwiska Mackiewicz?
– Wolność. Zupełnie nieposkromiony człowiek. Nie umiał odnaleźć się w systemach. Nie lubił, gdy jego wolność była ograniczona. Nie znosił dużych miast ani zamkniętych przestrzeni. Kiedy sypiał u nas, wolał spać w hamaku niż w domu. Wolny duch.

– Na co dzień było podobnie?
– Trudno było mu się przystosować do pracy, w której musiałby pojawiać się od poniedziałku do piątku od godziny 9:00 do 17:00. Pewnego czasu stawiał maszty do pomiaru wiatrów. Prowadził przez pewien czas firmę na zlecenie Irlandczyków. To był dla niego wymarzony zawód. Jeździł po całej Polsce, wspinał się na maszty o wysokości 120 metrów!

– Od początku ciągnęło w górę.
– Lubił wolność.

– Nazwisko "Mackiewicz" zostanie zapamiętane na lata. W rodzinie były pomysły, by na jego cześć zorganizować jakąś wyprawę?
– Odzywają się niekiedy znajomi Tomka z Pakistanu. Bardzo go szanowali i lubili. Zdarzają się wspinacze, którzy utrzymują ze mną kontakt i poznali osoby znające Tomasza osobiście. Mówili jak z ich perspektywy wyglądała akcja ratunkowa. Cały czas są wspomnienia. W historię o tym, że będzie poszukiwanie ciała zmarłego nikt nie wierzy. Każdy wie, że Tomek jest już wiele metrów pod lodem. Niżej stawia się symboliczne tabliczki na kamieniach albo wyryte nazwiska osób, które zginęły. W kwestii organizacji wypraw pozostawiam pole do popisu mojej siostrze., Ani, partnerce Tomka lub dzieciakom Tomka.

– W jaki sposób najlepiej podsumować Tomasza Mackiewicza?
– Był uparty, ale charyzmatyczny, dowcipny i mądry. Szanował ludzi, a ludzie szanowali jego. Miał bardzo dobre serce i wielką empatię. Chadzał swoimi ścieżkami, był bardzo blisko natury.

*(Część rozmowy z lipca 2020 roku)

Zobacz też
Co za sukces! Niebywały rekord Polski
Agata Załęcka (fot. materiały prasowe)

Co za sukces! Niebywały rekord Polski

| Inne 
Wyjątkowy pojedynek mistrza. Zremisował z... całym światem
W akcji Magnus Carlsen (fot. Getty).

Wyjątkowy pojedynek mistrza. Zremisował z... całym światem

| Inne 
19-letnia Polka na Evereście! Niesamowity wyczyn
Zo

19-letnia Polka na Evereście! Niesamowity wyczyn

| Inne 
Himalaje nie wybaczają. Są kolejne ofiary śmiertelne
Lhotse i Makalu (fot. Getty)

Himalaje nie wybaczają. Są kolejne ofiary śmiertelne

| Inne 
Sukces Polki! Gra dalej na MŚ
Natalia Bajor wywalczyła awans do kolejnej rundy mistrzostw świata (fot. Getty Images)

Sukces Polki! Gra dalej na MŚ

| Inne 
Nadchodzi tydzień z Multiligą. Sprawdź plan transmisji TVP
Piłkarze Wisły Kraków (fot. PAP)

Nadchodzi tydzień z Multiligą. Sprawdź plan transmisji TVP

| Inne 
Polscy kajakarze bez medalu na mistrzostwach Europy
Na głównym planie: Tadeusz Kuchno (fot. Przemysław Skrzydło)

Polscy kajakarze bez medalu na mistrzostwach Europy

| Inne 
Wielki sukces Polki. Kolejne zwycięstwo w PŚ!
Anna Puławska wygrała zawody Pucharu Świata (fot. Getty).

Wielki sukces Polki. Kolejne zwycięstwo w PŚ!

| Inne 
Jest nowy rekord Polski! Spektakularny wynik
Agata Załęcka (fot. Informacja prasowa)

Jest nowy rekord Polski! Spektakularny wynik

| Inne 
Miał dziesięcioro rodzeństwa. Polski zdobywca wspomina początki
Andrzej
tylko u nas

Miał dziesięcioro rodzeństwa. Polski zdobywca wspomina początki

| Inne 
Najnowsze
Polki powalczą o historyczny tytuł. W grze spore pieniądze
Polki powalczą o historyczny tytuł. W grze spore pieniądze
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna 
Turniej World Seven's Football w Estoril (fot. własne), Paulina Dudek (fot. Getty Images)
Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem
Luka Vusković, który obecnie jest członkiem kadry Tottenhamu w przeszłości występował w Radomiaku (fot. Getty Images)
tylko u nas
Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem
Kamil Rogólski - zdjęcie
Kamil Rogólski
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
| Boks 
Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...
Łukasz Łakomy, Jan Ziółkowski i
polecamy
Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
ME U17 mężczyzn: Francja – Portugalia [SKRÓT]
Francja – Portugalia. Mistrzostwa Europy do lat 17 mężczyzn (fot. TVP SPORT)
ME U17 mężczyzn: Francja – Portugalia [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Rusza 1. Liga Polskiej Ligi Żeglarskiej
(fot. PLŻ/Bartosz Modelski)
Rusza 1. Liga Polskiej Ligi Żeglarskiej
| Inne / Polska Liga Żeglarska 
Djoković sprawił sobie prezent. O krok od finału z Hurkaczem
Novak Djoković (fot. Getty)
Djoković sprawił sobie prezent. O krok od finału z Hurkaczem
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Do góry