13 lip 2020 | Piłka nożna / Liga Mistrzów

Manchester City uniknął kary od UEFA. Jak Anglicy wybronili się przed TAS?

Pep Guardiola i Kyle Walker (fot. Getty Images) — TAS przychylił się do wniosków Manchesteru City (fot. Getty Images)

Dawid Król

W poniedziałek Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu uchylił decyzję UEFA o ukaraniu Manchesteru City. Anglicy będą mogli zagrać w przyszłej edycji Ligi Mistrzów, czeka ich też mniej dotkliwa kara finansowa. Unia piłkarska przegrała sprawę na własne życzenie, jak do tego doszło?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

WIELKI POWRÓT LM! TEN MECZ 1/8 FINAŁU POKAŻEMY W TVP

Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu na razie opublikował notatkę prasową, w której wstępnie tłumaczy powody, dla których przychylił się do apelacji City. Za kilka dni na stronie TAS pojawi się pełne uzasadnienie sprawy. Podstawowym grzechy UEFA są jednak znane już teraz.

City wykluczone z Ligi Mistrzów? Sąd wydał wyrok!

Czytaj też

City wykluczone z Ligi Mistrzów? Sąd wydał wyrok!

UEFA działała za wolno

UEFA chciała ukarać City za przekroczenie zasad Finansowego Fair-Play w latach 2012 – 2016. Tym samym Europejska Unia Piłkarska nie dostosowała się do przepisów w sprawie przedawnienia, które sama wytyczyła. Regulaminy przez nią stanowione zakładają, że kluby mogą zostać ukarane za przekroczenie przepisów do pięciu lat po wystąpieniu czynów.

Zakończenie postępowania w sprawie City w 2020 roku, a więc osiem lat po wystąpieniu pierwszych naruszeń, sprawia, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu nie mógł podjąć innej decyzji co do czynów, które wystąpiły do 2015 roku. W takim wypadku samo wystosowanie kary przez UEFA – której prawnicy powinni doskonale orientować się co do stanowionych przez nią przepisów – z góry było skazane na porażkę przy apelacji.

Czy to znaczy, że City na pewno nie dopuściło się naruszeń? Nie, ale Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu nie mógł zbadać sprawy dokładnie. W Szwajcarii odniesiono się zresztą przede wszystkim do formalnych błędów poczynionych przez UEFA, kiedy ktoś dopuszcza się takich w akcie prawnym nakładającym sankcje, sędziowie nie badają kwestii merytorycznych objętych wadą co do terminu.

City wykluczone z Ligi Mistrzów? Sąd wydał wyrok!

Czytaj też

City wykluczone z Ligi Mistrzów? Sąd wydał wyrok!

Sprawdź, co czeka Legię w eliminacjach Ligi Mistrzów

Czytaj też

Legia Warszawa mecz pierwszej rundy rozegra 18 lub 19 sierpnia

Sprawdź, co czeka Legię w eliminacjach Ligi Mistrzów

Brak wystarczających dowodów

Drugim z powodów, dla których kara UEFA wobec City została odrzucona przez TAS, jest niewystarczające udowodnienie winy angielskiego klubu. Na etapie apelacji trybunał w Lozannie mógł rozpatrywać sprawę tylko pod takim kątem, jakim przygotowali ją funkcjonariusze Europejskiej Unii Piłkarskiej, nie mogło dojść do uzupełnienia stanu faktycznego, jedynie oceny tego, który wystąpił już wcześniej.

Argumenty o "niewystarczającym stanie dowodowym" dotyczą spraw, których nie objęło przedawnienie, a więc wykroczeń poczynionych od 2015 do 2016 roku. Z oświadczenia TAS wynika, że podczas śledztwa UEFA nie udowodniła winy City w sposób bezsprzeczny, a więc wystarczający do ukarania Anglików. W takich postępowaniach to skarżący, nie skarżony, musi wykazać, że ma rację.

Ta decyzja może oznaczać także, że w praktyce osoby odpowiedzialne za śledztwo niepotrzebnie zajęły się sprawami z większego przedziału czasowego, zamiast skupić się na końcowym okresie. Zbierając materiały na City z lat 2012 – 2014, nie zadbano więc o należyte uargumentowanie i podparcie dowodami spraw nowszych.

Niebezpieczny precedens

Praktyczne znaczenie poniedziałkowej decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu może mieć ogromne znaczenie dla europejskiej piłki. Wytoczenie sprawy przeciwko City miało być wskazaniem przez UEFA nowego trendu – Finansowe Fair-Play powstało, aby zapobiegać nadmiernym wydatkom między innymi klubów z kapitałem katarskim, tymczasem Europejska Unia Piłkarska nie tylko nie dała tego przykładu, ale pokazała też własną bezsilność.

Skarżenie w sprawie, w której ubiegł termin na wytyczonych przez UEFA zasadach, to przejaw braku kompetencji osób odpowiedzialnych za ich prowadzenie. Wedle doniesień medialnych w tym samym czasie co postępowanie przeciwko City miała się toczyć sprawa między innymi Paris Saint-Germain. Jeśli do naruszeń doszło w podobnym okresie, prawnicy Francuzów będą w stanie obronić się przed TAS w podobny sposób co Anglicy.

W praktyce decyzja TAS oznacza także, że wszystkie duże naruszenia, do jakich miało dojść we wczesnych latach obowiązywania FFP, są już niekaralne. Teraz UEFA może się skupiać tylko na sprawach z ostatnich lat. Podstawowym błędem organizacji pozostaje przede wszystkim brak wszczęcia sprawy wcześniej – jeśli do naruszeń City dochodziło w latach 2012 – 2016, to klub powinien był być ukarany o wiele wcześniej niż w 2020 roku.

Sprawdź, co czeka Legię w eliminacjach Ligi Mistrzów