| Czytelnia VIP

Zbrodnia i kara. A potem odrodzenie. Historia Adriana Mutu, byłego piłkarza Chelsea

Adrian Mutu wiele razy zbłądził w karierze. Dziś szkoli młodzież (Fot. Getty)
Adrian Mutu wiele razy zbłądził w karierze. Dziś szkoli młodzież (Fot. Getty)

W pierwszych trzech meczach ligowych w Chelsea zdobył cztery bramki. Rok później wpadł na zażywaniu kokainy. Studiował prawo, czytał Dostojewskiego i dwukrotnie odcierpiał dyskwalifikację za niedozwolone środki. A teraz Adrian Mutu ma prowadzić młodych piłkarzy. Jak mało kto wie, że warto uczyć się na błędach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

CZYTAJ TEŻ: Kolejna trauma w Barcelonie. Nieuleczalna choroba trenera

Miał u stóp piłkarski świat. Przechodził do Chelsea, kiedy Roman Abramowicz skupował gwiazdy i myślał o podboju Europy z nowo nabytą "zabawką". A na Stamford Bridge dostrzegli w nim potencjał. Dnia, w którym ściągnęli Mutu, żałowali pewnie nieraz. Wpadka z narkotykami, konflikt z Jose Mourinho, później procesy sądowe.

Rumun lubi czytać Fiodora Dostojewskiego. I wie, że nie ma zbrodni, bez kary. On już ją poniósł. – Te dni już za mną. Wszystko to przeszłość, ale wiem, że ona będzie podążać za mną przez całe życie. Nie zaprzeczam, że popełniłem błędy. Ale każdy je popełnia, czyż nie? – pytał retorycznie pięć lat temu. Dziś jest innym człowiekiem niż za czasów Chelsea, niż po drugiej wpadce z narkotykami.

To już siedemnaście lat. Porównywany do legend


Chelsea awansowała przed tamtym sezonem do Ligi Mistrzów. Bez tego awansu pewnie nie byłoby pieniędzy Romana Abramowicza. A bez nich obecnej Chelsea z paroma tytułami mistrzowskimi, triumfem w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Rosyjski miliarder szastał petrodolarami na prawo i lewo w pierwszym okienku transferowym. Kupował bez umiaru. Skład wzmocnił się o Claude'a Makelele, Juana Sebastiana Verona, Hernana Crespo, Damiena Duffa, Glena Johnsona czy Joe Cole'a. I jego. 24-letniego napastnika Parmy, który w minionym sezonie zdobył 18 bramek. Kiedy miał 20 lat zwrócił na niego uwagę Inter Mediolan. Tam zagrał pół sezonu. Później było Hellas Werona, a potem właśnie Parma, skąd odszedł do Chelsea.

Przyjechał z lotniska w dżinsach, z rozpiętą koszulą, nieogolony, z kolczykami w uszach. Playboy i człowiek, który miał zawojować Premier League. Materiał na gwiazdę. Wszak studiował prawo. Kiedy się odzywał, jakby rzucał strofy wiersza. A kiedy kopnął piłkę, wpadła do siatki. W pierwszych trzech meczach dla The Blues zdobył cztery bramki. Brytyjski "The Guardian" porównywał go do Ruuda van N isterlooy'a i Thierr'ego Henry'ego. Przypisywał mu instynkt strzelecki Holendra i grację Francuza. Kolejne miesiące nieco zweryfikowały tezę. Mutu strzelił jeszcze tylko dwa gole. Asystował za to bardzo często. A Chelsea osiągnęła wicemistrzostwo Anglii i grała o finał Ligi Mistrzów. br>
Nie wierzę, że to działo się siedemnaście lat temu. W pierwszym sezonie w Chelsea pracowałem z Claudio Ranierim, świetnym trenerem, który chciał mnie w składzie. Bez tych problemów osobistych sprawy miałyby się inaczej... – mówi Mutu w rozmowie z BBC Sport. Patrzy na karierę z innej perspektywy. Po wspomnianym sezonie na Stamford Bridge przychodził cudotwórca z Porto. Jose Mourinho, który właśnie co poprowadził FC Porto do triumfu w Lidze Mistrzów. Miało być tylko lepiej. Ale nie dla Mutu. Być może dziś Rumun dostrzega, że to nie Portugalczyk był wtedy jego największym kłopotem.

Adrian Mutu znakomicie zaczął przygodę z Chelsea. Kończył ją w znacznie gorszym stylu (Fot. Getty)
Adrian Mutu znakomicie zaczął przygodę z Chelsea. Kończył ją w znacznie gorszym stylu (Fot. Getty)
Mioduski o Legii: nie jesteśmy nawet w połowie drogi

Czytaj też

Dariusz Mioduski zapowiada transfery Legii Warszawa na kilka pozycji (fot. 400mm.pl)

Mioduski o Legii: nie jesteśmy nawet w połowie drogi

Trenerzy widzieli w nim zięcia, Mourinho pomyłkę


Niemniej, z Mourinho nie było mu po drodze. Ciągnęło się za nim coraz więcej skandali. Już do Chelsea przychodził oskarżany o rzekome pobicie żony, prezenterki telewizyjnej Alexandry Dinu. W ciągu kilku miesięcy na jaw wyszło mniej więcej tyle romansów, ile bramek strzelił w Premier League. Każdy z kobietą z pierwszych stron gazet. Kiedy więc Portugalczyk przejmował Chelsea po Ranierim, powiedział Mutu, żeby przystopował. Zarówno z kobietami, jak i nocnym życiem w Londynie. A to kusiło Rumuna.

Kobiety go uwielbiały. Nic dziwnego, skoro dawny trener widziałby go u boku swojej córki. – To jeden z najbardziej inteligentnych młodych ludzi, jakich spotkałem, i nie mówię tylko o piłkarzach. To typ mężczyzny, który chciałbym, żeby poślubił moją córkę. Utalentowany, bezinteresowny, hojny, przystojny – opisywał go Alberto Malesani, trener z czasów gry w Weronie. Ranieri też komplementował: – Cóż, staram się chronić moją córkę... ale to oczywiście wielki profesjonalista i wspaniały młody człowiek – charakteryzował byłego podopiecznego.

Takie mieli o nim zdanie. A on, jakby na złość im, przyznawał, że nigdy święty nie będzie. I zgrzeszył. Najpierw musiał przepraszać Mourinho, kiedy opóźniał się jego powrót ze zgrupowania reprezentacji Rumunii. Wymieniali się z trenerem uprzejmościami w mediach. Mutu w końcu przeprosił.

To był grzeszek. 4 listopada został zdyskwalifikowany na siedem miesięcy za stosowanie kokainy. Mourinho nie przebaczał. Grzmiał, że klub musi patrzeć, kogo kupuje. Że w piłce "dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery". Zachowanie Rumuna nie uszło jego uwadze. – Kiedy widzisz ich zaangażowanych, silnych, z pewnością prowadzą się dobrze poza boiskiem. Ale kiedy zawodnik jest zmęczony, ma trudności z koncentracją, jest humorzasty, jednego dnia szczęśliwy, innego cichy i samotny, pojawia się znak zapytania – sugerował wtedy. Ponoć to on polecił klubowi, by przetestował piłkarza na obecność narkotyków. Jeśli tak, nie pomylił się.

Uraz pozostał. Rumun, choć narozrabiał, choć potem ponownie sięgnął po niedozwolone substancje, choć od konfliktu z Mourinho minęło wiele lat, nie uniknął okazji, by wbić szpilę Portugalczykowi, kiedy ten powędrował do Manchesteru United. Nadarzyła się okazja, więc przekonywał dziennikarzy, że Zlatan Ibrahimović wcale nie opuszcza meczów z powodu kontuzji. Nie gra, bo weszli z "The Special One" na wojenną ścieżkę. Ze czasów spędzonych pod okiem Mourinho Rumun zapamiętał, że liczy się wynik. Widowisko dla kibiców już nie. Innym razem opisywał portugalskiego szkoleniowca jako człowieka fałszywego, którego piłkarza w ogóle nie obchodzą.

Mioduski o Legii: nie jesteśmy nawet w połowie drogi

Czytaj też

Dariusz Mioduski zapowiada transfery Legii Warszawa na kilka pozycji (fot. 400mm.pl)

Mioduski o Legii: nie jesteśmy nawet w połowie drogi

Adrian Mutu w barwach Juventusu (Fot. Getty)
Adrian Mutu w barwach Juventusu (Fot. Getty)

"Adi, obudź się! Miałem koszmar"


Z Ibrahimoviciem łączyły go z kolei bardzo dobre stosunki. Grali razem w Juventusie w sezonach 2004/2005 i 2005/2006. We Włoszech Mutu odżył. To była jego przystań. A Chelsea stanowiła wyrwę w karierze. Rumunowi została z turyńskich czasów pewna anegdota. – Kiedy byliśmy kolegami z drużyny w Juve, często spaliśmy po meczach w tym samym pokoju. Raz, w środku nocy, obudził mnie i podniecony zaczął krzyczeć: "Adi, obudź się! Miałem koszmar. Śniło mi się, że Ronaldo jest ode mnie mocniejszy!" Starałem się go uspokoić. Znów położył się spać, dopiero, kiedy powiedziałem: "Nie, Zlatan, nie! To ty jesteś najlepszy na świecie. Uspokój się..." – wspominał po kilku latach.

Z Juvuntusu za osiem milionów euro kupiła go Fiorentina. To był ten Mutu, którego wychwalali trenerzy, uwielbiali kibice. We Florencji widzieli go już w klubowej "11 wszech czasów". W 91 meczach zdobył 50 bramek. Budował sobie pozycję legendy, by w jednej chwili ją zburzyć. Bo wtedy przydarzyła się druga wpadka. W styczniu 2010 roku wykryto u niego sibutraminę, lek stosowany w leczeniu otyłości. W kwietniu został zdyskwalifikowany na dziewięć miesięcy (działała wstecz), do 29 października 2010 roku.

Czuję, że to sroga kara. Wydaje mi się, że to zbyt wiele. Spodziewałem się krótszej, ale tak, popełniłem błąd, powinienem za niego zapłacić, ale nie aż tyle – skarżył się Rumun. Mógł tylko rozłożyć ręce i przeprosić. Tak zrobił. – Chciałbym dodać, że przepraszam zarówno klub, jak i kibiców, że zostawiam na kilka miesięcy Fiorentinę – dodał skruszony.

Czekał na koniec dyskwalifikacji, a Fiorentina czekała na niego. Wrócił w sezonie 2010/2011. Ale to był jego ostatni we Florencji. Odszedł do Ceseny, z Ceseny do AC Ajaccio i zaczął tak błąkać się z klubu do klubu. Aż 1 lipca 2016 roku zakończył karierę.

Mutu stał się jedną z legend Fiorentiny, a później roztrwonił dorobek kolejną wpadką (Fot. Getty)
Mutu stał się jedną z legend Fiorentiny, a później roztrwonił dorobek kolejną wpadką (Fot. Getty)
Cudowny prezent w Dniu Niepodległości: MŚ w USA

Czytaj też

Piłkarze USA cieszą się po wygranej na mundialu w 1994 roku (fot. Getty)

Cudowny prezent w Dniu Niepodległości: MŚ w USA

CZYTAJ TEŻ: Manchester City uniknął kary od UEFA. Jak Anglicy wybronili się przed TAS?

Nowe życie, stare nie dawało o sobie zapomnieć


Piłkarsko gasł. Nawet słabsze kluby nie widziały go u siebie na dłużej. Ale przechodził metamorfozę. Wracał ten oczytany Mutu, którego fascynuje Dostojewski, który myśli o studiach prawniczych, o którym mówią "bezinteresowny". W 2013 roku obejrzał materiał o chłopczyku odnalezionym w rurze ściekowej w Chinach. Ważył ledwie 2 kilogramy. Nie miał nawet imienia – nazywał się Numer 59 od numeru inkubatora. Matka ukrywała ciążę przed ojcem dziecka. Nie stać było ją na aborcję, więc tak sobie poradziła z niechcianym dzieckiem.

Ale był ktoś, kto tego chłopczyka chciał. Mutu. Ten sam człowiek, który stracił prawie półtora roku kariery przez niedozwolone środki. Grał wtedy w AC Ajaccio. Rumunia nie była na liście siedemnastu państw, spośród których obywatele mogli adoptować dziecko w Chinach. – Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak dalej żyć, jak zjeść śniadanie, kiedy to zobaczyłem w telewizji. To wyjątkowe dziecko. Kiedy zobaczyłem tę dzidzię, powiedziałem: "muszę go adoptować, Bóg mi go zesłał" – opowiadał.

Tylko spójrzcie na tego biednego, małego człowieka. Zrobił na mnie tak silne wrażenie. Powiedziałem mojej żonie, że musimy mu pomóc, musimy zrobić wszystko, co możemy. Nigdy nie sądziłem, że adoptuję dziecko, nie miałem żadnego planu, po prostu wiedziałem: muszę mu pomóc – dodawał.

Budował sobie nowe życie. O starym przypominały jeszcze wyrok wydany w 2015 roku za wydarzenia z 2010 (14 miesięcy więzienia w zawieszeniu za złamanie nosa kelnerowi w klubie) i proces z Chelsea. W 2018 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka odrzucił apelację Mutu od wyroku FIFA i Sportowego Sądu Arbitrażowego, które nakazały mu zapłacić The Blues 15,2 miliona funtów odszkodowania.

Cudowny prezent w Dniu Niepodległości: MŚ w USA

Czytaj też

Piłkarze USA cieszą się po wygranej na mundialu w 1994 roku (fot. Getty)

Cudowny prezent w Dniu Niepodległości: MŚ w USA

Adrian Mutu na ławce trenerskiej FC Voluntari w 2018 roku (Fot. Getty)
Adrian Mutu na ławce trenerskiej FC Voluntari w 2018 roku (Fot. Getty)

Nie niszczyć. Pomagać


Zmienił się. Wpadki narkotykowe, rozstania, kłótnie, procesy sądowe – to już za nim. W styczniu tego roku został trenerem reprezentacji Rumunii do lat 21. Marzy mu się poprowadzić któregoś dnia dorosłą reprezentację kraju. Grał w niej, a jako trener ambicjami sięga tam, gdzie był jako piłkarz. Chce jeszcze jednego. Zmiany podejścia do złego zachowania zawodników. Zamiast piętnować, sugeruje, by wytykać błędy. I pomagać je naprawić.

Myślę, że jestem odpowiednią osobą, ponieważ wiem, co dzieje się, kiedy piłkarz ma problem z utrzymaniem dyscypliny. Przeszedłem przez trudne chwile i wróciłem mocniejszy – mówi o nowej roli. I o tym, czy jest właściwą osobą, by prowadzić młodych zawodników. Z takim przesłaniem zostawia wszystkich: – Jeśli któryś z moich piłkarzy popełni błąd, powiem im, żeby się uczyli i nie powtarzali ich. Wróciłem i grałem lepiej niż wcześniej, Udowodniłem, że młody piłkarz, który popełnił błąd, potrzebuje pomocy, nie powinien być oceniany i niszczony – uważa.

Studiował prawo, czytał Dostojewskiego, chciał adoptować dziecko znalezione w rurze ściekowej, a karierę na murawie zniszczyły mu narkotyki. Adrian Mutu sam zażartował któregoś razu, po przyjściu do Chelsea, że na pewno ma rozdwojenie jaźni. Właśnie wtedy skończył lekturę "Idioty". Jakby sam przewidywał, że ten oczytany facet z dobrym sercem, z takimi papierami na wielkie granie, wyrządzi tyle złego. A najwięcej chyba samemu sobie.

"Okiem redakcji". Uzbroić się na Europę. Co czeka Legię?
Legia Warszawa świętuje mistrzostwo Polski (fot. PAP)
"Okiem redakcji". Uzbroić się na Europę. Co czeka Legię?

Polecane
Najnowsze
Polska w europejskiej elicie. Braku cierpliwości
polecamy
Polska w europejskiej elicie. Braku cierpliwości
Jakub Ptak
Jakub Ptak
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Reprezentacja Polski miała już sześciu selekcjonerów w czasie, gdy Zlatko Dalić prowadził Chorwację i odnosił z nią wielkie sukcesy (fot. Getty/PAP)
Iordanescu trenerem Legii Warszawa. Temat był już w zeszłym roku!
Edward Iordanescu został trenerem Legii Warszawa. Temat przenosin do Polski był już wcześniej!
Iordanescu trenerem Legii Warszawa. Temat był już w zeszłym roku!
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Polak mistrzem Włoch! Zimą odszedł z Lecha Poznań
Igor Brzyski występował w reprezentacjach Polski U17 i U18 (fot. Getty Images)
nowe
Polak mistrzem Włoch! Zimą odszedł z Lecha Poznań
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Michał Probierz przemówił po dymisji
Michał Probierz (fot. Getty Images)
Michał Probierz przemówił po dymisji
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Barcelona wygrała turniej w... Polsce. "Wzorują się na Yamalu"
FC Barcelona wygrała turniej RemarLand Sokolik Cup. Idolem piłkarzy jest Lamine Yamal (fot. RemarLand Sokolik Cup/Getty Images)
tylko u nas
Barcelona wygrała turniej w... Polsce. "Wzorują się na Yamalu"
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Polki zaczynają grę na Euro U19. Oglądaj mecz z Włoszkami!
Polska – Włochy. Mistrzostwa Europy U19 kobiet, 1. kolejka fazy grupowej. Transmisja online na żywo w TVP Sport (15.06.2025)
transmisja
Polki zaczynają grę na Euro U19. Oglądaj mecz z Włoszkami!
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
"To, jak Probierz postąpił z Lewandowskim, to kryminał"
Robert Lewandowski i Michał Probierz (fot. Getty Images)
"To, jak Probierz postąpił z Lewandowskim, to kryminał"
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Do góry