Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tomas Pekhart i jego trzy kontuzje: "kontakt z rywalem był jak dźgnięcie nożem"

/ Tomas Pekhart strzelił dla Legii Warszawa pięć goli Tomas Pekhart strzelił dla Legii Warszawa pięć goli (fot: Getty)

Każdy kontakt z rywalem w ostatnich meczach był jak dźgnięcie nożem. Końcówka sezonu była niczym wyciskanie cytryny, która już dawno została wyciśnięta – stwierdził Tomas Pekhart, napastnik Legii Warszawa.

Aleksandar Vuković i jego droga do mistrzostwa z Legią

Graliśmy praktycznie co trzy dni. To było szalone tempo i głównie w tym upatruję przyczyn kontuzji. Nie tylko u nas – wszędzie. Rozgrywaliśmy sporo meczów i wielu organizmom trudno to znosić. Ale z drugiej strony to lepiej, że sezon został dokończony. Nie musieliśmy dzięki temu siedzieć przez pięć czy sześć miesięcy w domach i obawiać się o start kolejnych rozgrywek, a że zebrało to swoje żniwo… Nigdy nie czułem się tak bardzo wyczerpany. To było niczym wyciskanie cytryny, która już dawno została wyciśnięta. Tak to ujął ostatnio Adrian Gula, trener Viktorii Pilzno i bardzo spodobało mi się to zdanie – opowiada Tomas Pekhart, napastnik Legii Warszawa.

Trzy kontuzje Pekharta


Pekhart trafił na Łazienkowską w trakcie zimowego okna transferowego. Czech podpisał kontrakt z Legią Warszawa po grze w Las Palmas. 31-latek dołączył do Wojskowych po tym, jak zespół Aleksandara Vukovicia zakończył okres przygotowawczy. Czech dołączył do stołecznego zespołu z Las Palmas, już po okresie przygotowawczym. Najpierw atakujący był rezerwowym, ale wobec kłopotów Jose Kante został pierwszym napastnikiem. Łącznie były reprezentant swojego kraju spędził na boisku 699 minut w dwunastu meczach. Pekhart strzelił pięć goli oraz miał dwie asysty.

Czytaj też:

Miroslav Radović ponownie w Legii? "W klubie już wiedzą..."

Miroslav Radović ponownie w Legii? "W klubie już wiedzą..."

Czeski napastnik w trakcie swojej przygody z Legią doznał trzech kontuzji, choć mowa o czasie krótszym niż sześć miesięcy. – Najpierw zwichnąłem kolano. Wszystko przez walkę o piłkę w powietrzu. Rywal całym ciężarem ciała spadł na kolana. To nie była agresja, bardziej zbieg okoliczności. Miałem grać z Jagiellonią w podstawowym składzie. W trakcie ostatniego ćwiczenia jeden z kolegów kopnął mnie w nogę postawną. Skręciłem kostkę, choć do meczu zostało może pięć minut. Badania szybko wykazały, że nie ma kłopotów z więzadłami. Potem musiałem grać ze specjalnym opatrunkiem, bo w ataku brakowało nam zawodników. Robiłem wszystko, by być w jak najlepszej formie w końcówce meczu o tytuł, aż przyszedł mecz z Lechem…Nie mogłem być w stuprocentowej formie. Leczenie w trakcie pandemii koronawirusa nie było idealne, mieliśmy problemy z zobaczeniem się z fizjoterapeutami. Wciąż potrzebuję zabiegów medycznych – opowiada Pekhart.

Czytaj też:

Media: Luquinhas może odejść z Legii Warszawa

W pierwszej połowie meczu z Lechem Poznań złamałem żebro już w pierwszej połowie. To było w trakcie jednego ze starć z rywalem. Nie mogłem w ogóle trenować. Wyjście na boisko bez zastrzyków nie było możliwe. Zagrałem w ten sposób w obu meczach z Cracovią. Lekarze przyznali, że to poważna kontuzja. Od razu usłyszałem, że nikt nie będzie mnie zmuszał do gry. To samo usłyszałem od trenera. Nie chciałem opuścić drużyny w trudnej sytuacji. Nie było idealnie, odczuwałem ból. Nie mogę leżeć na prawym boku, niewiele śpię i budzę się w nocy. Jakoś się jednak udało. Bez środków przeciwbólowych funkcjonowanie nie było możliwe. Po nich ból był mniej odczuwalny. Każdy kontakt z przeciwnikiem był jak dźgnięcie nożem. Cała sprawa musiała być utrzymana w całkowitej tajemnicy. Gdyby taka informacja się wydostała, byłbym łatwym celem dla przeciwników – relacjonuje czeski napastnik w rozmowie z ”isport.cz"

Legia powalczy o Ligę Mistrzów?


Legia nie będzie miała wiele czasu na przygotowania. Czeski napastnik liczy, że zdąży wyzdrowieć na pierwszy trening, choć zaznacza, że może potrzebować kilku dni więcej. Wojskowi pierwszy mecz rozegrają 9 sierpnia, gdy powalczą o Superpuchar. Potem czeka ich między innymi rywalizacja w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Szansa gry w Lidze Mistrzów będzie atrakcją dla wszystkich. O awansie w pierwszych trzech rundach będą decydowały pojedyncze mecze. To coś innego, wszystko może się zdarzyć, a realna jest też przegrana ze słabszym rywale. Nie zmienia to faktu, że zrobimy wszystko, by dotrzeć jak najdalej, choć czeka nas trudne zadanie. Legia ma jakość, choć wiele zależy od zdrowia graczy, którzy wciąż się leczą. Skład musi być szerszy. Musimy wzmocnić drużynę, jeśli klub chce realizować na trzech frontach – twierdzi Czech.

Czytaj też:

Aleksandar Vuković prowadził Legię do mistrzostwa. Sercem i rozumem

Jestem bardzo zadowolony z życia w Warszawie: myślę tu o kwestiach piłkarskich, jak i osobistych. Wszystko działa niczym w topowym klucie. Przed meczem z Cracovią po raz pierwszy spaliśmy w nowym centrum treningowym. To coś nierealnego i jestem przekonany, że pozwoli Legii na wjazd o piętro wyżej. Wiem, że pomysły czerpano choćby z ośrodków Tottenhamu czy Ajaksu Amsterdam. Jeśli trening zaplanowany jest na drugą połowę dnia, to możemy tam też spać. To jak pięciogwiazdkowy hotel, w którym każdy ma własny pokój. Myślę, że to krok mogący zbliżyć Legię do Ligi Mistrzów – stwierdził Pekhart.

Mistrzowska zabawa
Świętowanie mistrzostwa było świetne. Prawdopodobnie to najlepsza feta w całej mojej karierze. Dochodzi do tego cała otoczka, choćby pauza związana z koronawirusem. Nie było łatwo, choć cieszę się, że do tego doszło. Przyznam jednak, że muszę teraz odpocząć – opowiada napastnik.

Feta była wyjątkowa, płynęliśmy łodzią po Wiśle. Liczba świętujących osób była niewiarygodna. Usłyszałem, że to wciąż nie było to, co dzieje się w normalnych warunkach. Gdy wróciłem już do domu, nie spałem, bo akurat obudziła się córka. Pogodziłem się, że muszę wytrzymać i w ten sposób musiałem przetrwać dwa dni – opisywał piłkarz Legii radość z pierwszego trofeum w Polsce.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także