Emilia Czerwińska będzie rywalką Ewy Piątkowskiej na gali KnockOut Boxing Night #11 w Augustowie. Dla dwukrotnej mistrzyni świata w K-1 będzie to druga zawodowa walka. Transmisja 25 lipca od 19:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej TVP Sport.
CZYTAJ TEŻ: ZASKAKUJĄCY POMYSŁ. WALKA JOSHUY NA ŁODZI?
RAFAŁ MANDES, TVPSPORT.PL: – To będzie dopiero druga pani walka w boksie zawodowym. Dłuższa przygoda, czy jednak wyjątek od reguły?
EMILIA CZERWIŃSKA: – Nie, nie przechodzę na stałe do boksu. Z biegu wzięłam walkę z Piątkowską, otrzymałam propozycję i powiedziałam "tak". Od trzech lat jestem sparingpartnerką Ewy Brodnickiej, w moim klubie nie brakuje także bokserek, więc jestem z boksem na ty. Poza tym to będzie dobre przygotowanie do MMA, którego spróbuję we wrześniu.
– Jak na drugi pojedynek w boksie zawodowym to odważny krok.
– Nie jestem z pierwszego lepszego rzutu, jestem doświadczoną zawodniczką, a boks nie jest mi obcy, stykam się z nim na co dzień. Piątkowska jest bardzo mocną, silną pięściarką, a dla mnie będzie to nowa przygoda i nowe doświadczenie. Ciesze się z tej walki, bo głowa trochę odpocznie, inny kierunek, chodzenia na nogach, bardzo fajna sprawa.
– Ewa Brodnicka, która wygrała z Ewą Piątkowską, doradza jak walczyć?
– Porady są, inne osoby także swoje dopowiadają, ale ja będę się słuchać tylko swojego narożnika i swojego trenera. Tarczujemy, jest mało czasu, jakoś super konkretnie pod Piątkowską nie będę przygotowana, więc będę chciała narzucić jej własny styl. Widziałam kilka jej walk, jest mocna, ale ja też jestem mocna, wszystko wyjdzie w praniu.
– Z mężczyznami tez pani sparuje?
– Głównie z mężczyznami. Teraz akurat sparuję z Ukraińcem – lotny, bije z różnych perspektyw, cenna nauka. Jest tak, że jak ja nie uderzę mocniej, to oni też nie podkręcają tempa, ale jak sparing zaczyna się na poważnie, to iskry lecą. Faceci są szybcy, dynamiczni, kreatywni, więcej widzą. Ogólnie dla mnie to żadna nowość takie sparingi.
– A jak się w ogóle zaczęła pani przygoda ze sportami walki?
– Jak byłam dzieckiem, to pływałam siedem lat. Ze Zgorzelca przyjechałam do Zielonej Góry i po pół roku zamieniłam pływanie na kickboxing. Dziadek boksował, ojciec trenował karate i zawsze mnie kręciły te sporty walki. Chciałam pójść w ich ślady, szybko pojawiły się medale i tak zostałam do dziś między linami.
– Jak słyszy pani komentarze typu "taka ładna, po co daje się bić po twarzy", to wyprowadzają one z równowagi?
– Często słyszę właśnie takie słowa, ale ja za żadną piękność się nie uważam. Piękne to są modelki, a ja jestem zwykłą dziewczyną. Spoty walki kobiet traktowane są w Polsce z przymrużeniem oka. Nie wiem dlaczego, ale kobiety są mocno krytykowane, a przecież robią to, co lubią. Z drugiej strony jak już ludzie zobaczą jak walczę, to im się podoba.
– Kto jest numerem jeden w kobiecym polskim boksie?
– Piątkowska, Brodnicka i Sasza Sidorenko to różne wagi i trudno tak jednoznacznie określić. Sasza boksuje bardzo ładnie, to wybitna pięściarka, ale z nią nie sparowałam, to trudno porównać np. do Brodnickiej. Zresztą była propozycja w zeszłym roku, by walczyć z Siodrenko, ale miałam wtedy inne cele.
– Na co dzień jest pani także trenerem personalnym.
– Zgadza się, jest bardzo duże zainteresowanie. Także ze strony kobiet, których na zajęciach grupowych jest bardzo dużo. Przychodzą się wyżyć, odpocząć od codziennych obowiązków, boks ich uspokaja i potem w domu nie krzyczą na swoich facetów (śmiech). Zawsze im jednak zaznaczam, że tego co się nauczą, nie mogą wykorzystać w domu, czy na ulicy.
– Na jaki pojedynek możemy liczyć w Augustowie?
– To będzie ładny, piękny i mocny boks. Ludzie narzekają często, że kobiet boks jest nudny, ale w tej walce nudy nie będzie. Zapewniam wielkie emocje!
Następne