Choć Robert Lewandowski rozgrywa najlepszy sezon w karierze, nie spuentuje go wysokim miejscem w plebiscycie Złotej Piłki. Wszystko przez tygodnik "France Football", który zdecydował się nie przyznawać w tym roku nagrody. – To idiotyzm XXI wieku – skomentował tę decyzję Jan Tomaszewski. Do sprawy odnieśli się także Sebastian Mila i Leszek Ojrzyński.
Lewandowski był jednym z faworytów do sięgnięcia po Złotą Piłkę. W trakcie 43 rozegranych dotychczas meczów strzelił aż 51 goli. Takie osiągnięcie było nie tylko jego indywidualnym rekordem, ale i najlepszym wynikiem w Europie.
Decyzją "France Football" – organizatora plebiscytu – w tym roku nagroda nie zostanie jednak przyznana. Wpłynęły na to pandemia koronawirusa oraz przedwcześnie zakończone rozgrywki w niektórych ligach. W tym we Francji. Złota Piłka nie zostanie wręczona po raz pierwszy w historii – od 1956 roku. Do nietypowej sytuacji odnieśli się eksperci.
Podobnego zdania co wybitny reprezentacyjny bramkarz był także inny z byłych kadrowiczów, Sebastian Mila. – Odwołanie plebiscytu w takim momencie jest niezrozumiałe. Pamiętajmy, że piłkarze rozegrali już mnóstwo spotkań, a większość lig nie została przerwana. Uważam, że taka decyzja jest krzywdząca, bo można było ocenić postawę poszczególnych zawodników – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL. – Absolutnie nie rozumiem tej sytuacji. Cały czas sami nakładamy na siebie dodatkowe ograniczenia i nie wracamy do normalności. A ta jest już przecież coraz bliżej – dodał.
Mila zauważył także, że odwołanie tegorocznego plebiscytu jest krzywdzące dla kapitana reprezentacji Polski. – Brak Złotej Piłki w tym roku jest szczególnie bolesny dla Roberta Lewandowskiego. Bez dwóch zdań był to najlepszy piłkarz tego sezonu. I nie mówię tego tylko dlatego, że jest moim kolegą – powiedział Mila, który grał z napastnikiem Bayernu Monachium w kadrze.
Z Milą zgodził się także były trener Lewandowskiego, Leszek Ojrzyński. – Wielka szkoda, że zostało to rozstrzygnięte w ten sposób. Tym bardziej biorąc pod uwagę czasy w jakich żyjemy. Większość lig dograła sezon do końca, a żaden z piłkarzy nie otrzyma najważniejszej nagrody indywidualnej – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Były szkoleniowiec Znicza Pruszków uznał także niezaprzeczalną klasę snajpera Bayernu. – Robert z pewnością zasłużył na to wyróżnienie swoją ciężką pracą i postawą na boisku. Był najlepszym strzelcem w Europie, a dodatkowo ma przed sobą jeszcze mecze w Lidze Mistrzów. Bayern, w obecnej formie, jest jednym z faworytów rozgrywek i ma szansę dojść do finału. Robert mógłby więc sięgnąć po kolejne trofeum, co pomogłoby mu w plebiscycie – powiedział były trener Arki Gdynia.
Zarówno Mila, jak i Ojrzyński zgodzili się w jeszcze jednej kwestii – decyzja "France Football" tylko zmotywuje Lewandowskiego do cięższej pracy. – Nie znam Roberta może jakoś bardzo dobrze, ale po czasie spędzonym z nim wiem jedno – takie sytuacje tylko go mobilizują do cięższej pracy. I jeśli szukał dodatkowej motywacji na kolejny sezon, to już ją znalazł. Mam nadzieję, że za rok to będzie dla niego podwójne zwycięstwo. Miejmy nadzieję, że skorzysta na tym też kadra, przed którą mistrzostwa Europy – powiedział mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław.
– Uważam, że ta decyzja zmotywuje Roberta do dalszej pracy. Ja pracowałem z nim, gdy miał osiemnaście lat. Teraz jest już całkiem innym piłkarzem, lecz dalej chce zwyciężać i być najlepszym. Myślę, że na przestrzeni lat się to nie zmieniło. Choć minęło sporo czasu, on ma pewne rzeczy zakodowane w genach – chwalił go Ojrzyński.
– Obawiam się jednak, że gdyby Bayern wygrał Ligę Mistrzów, a Robert został najlepszym strzelcem w Europie, to trudno będzie powtórzyć taki sezon. Pozostaje nam wierzyć, że jednak się to uda – zakończył.
Lewandowski mógł być niemal pewny, że w tegorocznym plebiscycie poprawi swoje najlepsze osiągnięcie. W 2015 roku uplasował się tuż za podium, zajmując czwarte miejsce. W obecnych rozgrywkach pierwsza trójka, a być może nawet i zwycięstwo, były na wyciągnięcie ręki. "France Football" zdecydowało jednak inaczej.