{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Dariusz Michalczewski jest pod wrażeniem powrotu Mike'a Tysona na ring (fot. Getty Images)

W czwartek ogłoszono, że Mike Tyson 12 września zmierzy się w pokazowej walce z inną legendą boksu – Royem Jonesem Jr. Michalczewski od tego pierwszego jest o dwa lata młodszy.
– Jestem pełen podziwu dla tych facetów. Tym bardziej, że Mike Tyson nie boksował 15 lat. Roy Jones Jr. w ostatnich walkach dostał kilka ciężkich nokautów. Jestem mimo wszystko pod wrażeniem, że staną znów w ringu i jeszcze przez osiem rund. To jest bardzo odważna sprawa – ocenił.
Jest jednak jedno ale... – To jest tylko możliwe dlatego, że jest duży kryzys w boksie – stwierdził. – Z przykrością muszę stwierdzić, że to możliwe z powodu kryzysu w boksie zawodowym i amatorskim. Ale ta walka zrobi dużą reklamę dla tego sportu. Nie będą się bawić, ja sobie tego nie wyobrażam – powiedział.
Popularny "Tiger" opowiedział także o swojej jedynej walce w Polsce. Jego rywalem był w 2002 roku w Gdańsku Joey DeGrandis.
– Kiedy się dowiedziałem, że jest temat walki w Polsce, to nie wiedziałem co powiedzieć. Miałem pomysł, żeby zmienić barwy narodowe. Na koniec kariery stało się to możliwe i skorzystałem z tego, żeby podziękować mamie, pani w szkole, rodzinie. Spełniło się moje marzenie – stwierdził.
– Z tej walki nie pamiętam za bardzo nic. Byłem tak zdenerwowany. Walka odbyła się po północy, bo było zagrożenie bombowe. Ja o tym nie widziałem. Pytałem co się dzieje, ale nikt mi tego nie powiedział, żeby mnie bardziej nie zdenerwować – zdradził.
To był jego pierwszy pojedynek w polskich barwach. – To było wielkie przeżycie dla mnie. Byłem bardzo szczęśliwy i potem boksowałem pod polską flagą. W pierwszej walce w Niemczech z polskim hymnem dostałem takie bomby od Richarda Halla w pierwszych trzech rundach, że nie widziałem na oczy. Żeby nie kibice z Polski, to nie wiem, czy nie zostałbym na tyłku – wyjawił. Ostatecznie wygrał przez nokaut w 11. rundzie.
A jaka była dla niego najważniejsza walka w karierze? – Moją największą walką był pojedynek, jak zostałem po raz mistrzem świata, z Leeonzerem Barberem. To byłem jeszcze bardzo surowym zawodnikiem. Ale chęci były wielkie. Tę walkę wygrałem lewym prostym. Tam było blisko nokautu z obu stron. Byłem surowy, ale byłem bardzo ambitny – stwierdził.
Dariusz Michalczewski: walka Tysona z Jonesem Jr.? To efekt kryzysu w boksie

Dariusz Michalczewski był gościem czwartkowego magazynu Ring TVP Sport. Jeden z najlepszych polskich pięściarzy w historii wybrał swój najważniejszy pojedynek w karierze. Wypowiedział się także na temat powrotu Mike'a Tysona na ring. – Jedyną walką, której nie było, a wszyscy chcieliby zobaczyć, była walka Roy Jones Jr. - Tiger. Jego słynne starcia można będzie można przypomnieć sobie w najbliższych tygodniach w TVP Sport.
Czytaj też:

Mike Tyson wraca na ring. Albert Sosnowski: walka z Royem Jonesem Jr. będzie ekscytująca
Dariusz Michalczewski o walce Tyson – Jones Jr.
W czwartek ogłoszono, że Mike Tyson 12 września zmierzy się w pokazowej walce z inną legendą boksu – Royem Jonesem Jr. Michalczewski od tego pierwszego jest o dwa lata młodszy.
– Jestem pełen podziwu dla tych facetów. Tym bardziej, że Mike Tyson nie boksował 15 lat. Roy Jones Jr. w ostatnich walkach dostał kilka ciężkich nokautów. Jestem mimo wszystko pod wrażeniem, że staną znów w ringu i jeszcze przez osiem rund. To jest bardzo odważna sprawa – ocenił.
Jest jednak jedno ale... – To jest tylko możliwe dlatego, że jest duży kryzys w boksie – stwierdził. – Z przykrością muszę stwierdzić, że to możliwe z powodu kryzysu w boksie zawodowym i amatorskim. Ale ta walka zrobi dużą reklamę dla tego sportu. Nie będą się bawić, ja sobie tego nie wyobrażam – powiedział.
Dariusz Michalczewski o swojej karierze
Popularny "Tiger" opowiedział także o swojej jedynej walce w Polsce. Jego rywalem był w 2002 roku w Gdańsku Joey DeGrandis.
– Kiedy się dowiedziałem, że jest temat walki w Polsce, to nie wiedziałem co powiedzieć. Miałem pomysł, żeby zmienić barwy narodowe. Na koniec kariery stało się to możliwe i skorzystałem z tego, żeby podziękować mamie, pani w szkole, rodzinie. Spełniło się moje marzenie – stwierdził.
– Z tej walki nie pamiętam za bardzo nic. Byłem tak zdenerwowany. Walka odbyła się po północy, bo było zagrożenie bombowe. Ja o tym nie widziałem. Pytałem co się dzieje, ale nikt mi tego nie powiedział, żeby mnie bardziej nie zdenerwować – zdradził.
Walka z Richardem Hallem. Gdyby nie polscy kibice...
To był jego pierwszy pojedynek w polskich barwach. – To było wielkie przeżycie dla mnie. Byłem bardzo szczęśliwy i potem boksowałem pod polską flagą. W pierwszej walce w Niemczech z polskim hymnem dostałem takie bomby od Richarda Halla w pierwszych trzech rundach, że nie widziałem na oczy. Żeby nie kibice z Polski, to nie wiem, czy nie zostałbym na tyłku – wyjawił. Ostatecznie wygrał przez nokaut w 11. rundzie.
A jaka była dla niego najważniejsza walka w karierze? – Moją największą walką był pojedynek, jak zostałem po raz mistrzem świata, z Leeonzerem Barberem. To byłem jeszcze bardzo surowym zawodnikiem. Ale chęci były wielkie. Tę walkę wygrałem lewym prostym. Tam było blisko nokautu z obu stron. Byłem surowy, ale byłem bardzo ambitny – stwierdził.
Źródło: TVPSPORT.PL