Piątek 24 lipca 2020 – gdyby nie pandemia, właśnie zaczynałyby się igrzyska olimpijskie w Tokio. Jednym z przeciwników przekładania ich o rok był trener polskich kajakarek Tomasz Kryk. – Trudno mi zrozumieć to szaleństwo – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL. Opowiedział też m.in. o kontrowersyjnych zgrupowaniach w Portugalii i Włoszech.
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL – Jesteście w trakcie zgrupowania w Bydgoszczy. Jak ono przebiega?
Tomasz Kryk: – Jest naprawdę super. Tor pusty, bo wszystkie tutejsze kluby wyjechały na obozy. Jesteśmy więc sami. Mieszkamy w bardzo fajnie położonym hotelu – chyba nie można wyobrazić sobie lepszego miejsca w centrum miasta. No i wiadomo – jak przyjeżdża reprezentacja, choć nie jesteśmy piłkarzami, gospodarze zawsze bardzo o nas dbają.
– Można powiedzieć, że wszystko wróciło już do normy?
– Jest normalnie, a tematu wirusa nie poruszamy. Nie rozumiem sportowców, którzy w mediach społecznościowych ogłaszają, że chorują na Covid-19, ale szczęśliwie bezobjawowo. Po co to piszą? Liczą na trochę lajków i rozgłos w mediach? Za chwilę sport na własne życzenie zniknie z życia i przejdzie do świata wirtualnego.
– Ma pan takie wrażenie, że jest coraz mniej sportu w sporcie?
– Mam wrażenie, że panika jest zbyt duża. Koronawirusy są na świecie od lat. Statystyki pokazują jasno, że jeśli tworzą zagrożenie, to dla osób starszych lub dotkniętych innymi dolegliwościami. A sportowcy zaczęli zachowywać się tak, jakby ich życie miało się zaraz skończyć. Przecież to zdrowi, młodzi ludzie, którzy często podczas wysiłku fizycznego na treningach są poddawani większym obciążeniom. Generalnie sport ociera się trochę o śmierć – to takie intensywności, częstotliwość skurczy serca, przemęczenie organizmu…
Dlatego trudno mi zrozumieć to szaleństwo. Oczywiście to tylko moje zdanie na ten temat. Chciałbym zaznaczyć, że szanuję każde inne. My robimy swoje. Niedawno byliśmy w Livigno we Włoszech. Minęły już dwa tygodnie, więc jakby coś miało się wydarzyć, już byśmy wiedzieli. Tymczasem jest dobrze. Na wiosnę też nasze pozostanie w Portugalii wywołało wiele kontrowersji, a okazało się strzałem w dziesiątkę.
– Jak funkcjonowaliście we Włoszech? Udało wam się zrealizować wszystko, co zakładaliście?
– Zachowywaliśmy się normalnie. Myliśmy częściej ręce, dbaliśmy o higienę. Maseczek nie nosiliśmy, bo uważamy, że to bardziej szkodzi niż pomaga. Nie było żadnych ograniczeń jeśli chodzi o trening – i na wodzie, i w górach, i biegowy. Jedynie na siłowni sprzęt był ustawiony w taki sposób, żeby zachować odstęp. Ale i tak ludzie się mijali – przechodziliśmy przez szatnie, pod natrysk. Przepisy swoją drogą, a życie swoją. I nie dziwię się, bo część przepisów jest absurdalna. Oglądam mecz i zastanawiam się jaki sens ma niepodanie ręki rywalowi, gdy na boisku grają tą samą piłką, wchodzą barkiem w bark.
– Być może to taka przerysowana wersja, żeby wysłać sygnał oglądającym, że trzeba uważać?
– Ja uważam, że sport musiał zgodzić się na taki teatr, żeby w ogóle mógł wrócić, po prostu. Może stwierdzono, że im więcej obostrzeń nałożą, tym szybciej będzie zgoda na wznowienie rozgrywek. I dzięki Bogu wszystko powoli rusza. Grają i nic wielkiego się nie stało. No może poza tą aferą z Novakiem Djokoviciem. Ale i tam przecież nikt pod respiratorem nie leżał.
– Trudno było wam wywalczyć pozwolenie na zgrupowanie we Włoszech?
– Początkowo planowaliśmy wyjechać tam 16 czerwca. Wtedy nie dostaliśmy pozwolenia od ministerstwa. Ale to był jeszcze czas, gdy granice były zamknięte – sytuacja była więc inna. Później wiele się zmieniło w tej kwestii. Dodatkowo dostaliśmy z hotelu taki dokument, w którym właściciele zapewnili, że zagwarantują nam warunki bezpieczeństwa takie, jak w naszych COS-ach. Muszę podziękować też szefowi COMS-u, który wydał pozytywną opinię.
Hotel, w którym mieszkaliśmy to taki rodzinny biznes. Cała familia bardzo ucieszyła się na wieść, że przyjedziemy. Nawet mama Michaeli, która nas przyjmowała – starsza osoba – chodziła tam bez maseczki. Nie wyglądała na przejętą całą sytuacją. Przy rozstaniu obiecywaliśmy sobie, że w grudniu spotkamy się na nartach biegowych. Nie wyobrażam sobie, żeby nie pojechać tam na zimowy trening. Tak samo jak nie wyobrażam sobie, żeby nie odbyły się igrzyska. W marcu wszyscy krzyczeli: "przełóżmy, przełóżmy, bo zdrowie jest ważniejsze". Okazało się, że dziś bardziej zagrożone od zdrowia są igrzyska. Choć mam nadzieję, że to tylko taka gra medialna.
– Wspomniał pan, że zgrupowanie w Portugalii było strzałem w dziesiątkę. Z perspektywy czasu nadal pan tak uważa? W tym sezonie nic się przecież nie odbędzie. Co wam dał ten wyjazd?
– Sport jest procesem ciągłym. Nie można nagle przestać trenować, bo za rok trzeba być przygotowanym. Widziałem zawodników z innych drużyn czy dyscyplin, którzy wracają z nadwagą. Dramat. Oglądałem rozmowę z psychologiem, w której mówił, że obecnie najczęstsze problemy to alkoholizm i uzależnienie od ekranu. Bo wszystko przeniosło się do internetu. To katastrofalne dla kondycji fizycznej społeczeństwa. W mojej drużynie nic takiego nie ma i nie będzie miało miejsca. Jeśli ktoś by mnie teraz zapytał czy możemy się ścigać – proszę bardzo. Za osiem tygodni możemy startować na igrzyskach olimpijskich.
– Przesunięcie igrzysk o rok nie zaburzyło ciągłości tego procesu, o którym pan mówi?
– Taka periodyzacja olimpijska, przede wszystkim w grach zespołowych, ale też np. choćby w tenisie, dawno już przestała mieć sens. Ci, którzy występują w rozgrywkach ligowych, muszą być przygotowani cały czas. Co roku mają Ligę Mistrzów, rozgrywki w kraju, co jakiś czas mistrzostwa Europy czy świata.
– Trzeba rozdzielić dyscypliny na te, dla których igrzyska są imprezą jedną z wielu oraz te – a jest ich więcej – dla których to centralny punkt czterolecia. Tak jest też u was.
– Nadal możemy powiedzieć, że wszyscy są w takiej samej sytuacji i nie ma co narzekać. Potrzeba pokory, spokoju, przeanalizowania wszystkiego, co robiliśmy. I trzeba iść dalej. Już w marcu przygotowałem zawodniczki psychicznie na decyzję, że przełożą igrzyska – żeby się nie bać i podejść do tego świadomie. Żeby postanowiły, czy chcą trenować dodatkowy rok, czy zrobić sobie na przykład przerwę macierzyńską.
Wszystkie zdecydowały się kontynuować przygotowania. Więc staramy się nie zaburzać tego cyklu. Po igrzyskach w Londynie na mistrzostwach Europy zdobyliśmy pięć medali – cztery złote i jeden srebrny. Rozpoczynaliśmy całą drużyną przygotowania trochę szybciej niż medaliści olimpijscy. Teraz też przygotowujemy się w oparciu o naszą najlepszą wiedzę i nadzieję, że to, że jesteśmy w treningu nam pomoże. Mam tylko nadzieję, że jesienią nikt nic nie wymyśli i nie będzie kolejnego lockdownu. Bo nie ma sensu się bać. Jeśli zagrożone są starsze osoby, stwórzmy dla nich bezpieczne warunki. I żyjmy dalej.
– Nie boi się pan Covid-19?
– Jest kilka gorszych rzeczy, które dostrzegłem podczas tej pandemii. Na przykład poziom edukacji przy nauczaniu online czy brak autorytetów naukowych. Mamy kryzys i nagle okazuje się, że jeden profesor mówi tak, inny tak – słowo przeciwko słowu i… tyle. Chaos informacyjny, bo nie wiadomo, komu wierzyć.
Patrząc na to wszystko co się dzieje, staram się widzieć szerzej i szukać czegoś poza głównym nurtem. Żyć trochę inaczej – poza rzeczywistością ekranów. Moje zawodniczki też się tego uczą. Już zaczęły przychodzić na posiłki bez telefonów w kieszeniach.
– Oduczyły się czy jest zakaz?
– Zakaz był na początku – teraz już nie jest potrzebny. Wytłumaczyłem im, że jesteśmy tym, co zakodowane w naszej ontogenezie – że całe nasze życie jest nauką. Możemy być otwarci i rozwijać się jako ludzie albo zamknąć się w małym ekranie. Tylko od nas zależy, kim się staniemy.
Dzięki temu zauważyły, że można zacząć rozmawiać ze sobą, a nie tylko pisać. Zaczęły dostrzegać takie sytuacje, gdy przy stole dzieci siedzą przy komórkach, rodzice przy laptopach i tylko babcia sama – i nikt się do niej nie odzywa. To nie jest normalne, że ludzie nie potrafią już ze sobą rozmawiać. A do tego wierzą we wszystko, co przeczytają. Tak jak uwierzyli, że Covid-19 ich zabije, bo wszędzie wyświetlają im się ostrzeżenia, statystyki, artykuły. Wiedza ludzi jest płytka. Czytają nagłówki, nie sprawdzając treści. Nie mówiąc już o weryfikacji wiarygodności.
– Pozwolę sobie wrócić od filozofii do sportu. Igrzyska zaczęłyby się 24 lipca. Jak na ten moment wygląda forma pańskich zawodniczek? Jest olimpijska, przedolimpijska…?
– Gdy dowiedzieliśmy się, że igrzyska zostały przełożone, ustaliliśmy z fizjologiem, że trzeba będzie powtórzyć pewne schematy i w jakichś wycinkach wrócić do tego, co robiliśmy w pierwszym, drugim czy trzecim roku. Nie szlifowaliśmy też w tym sezonie formy za wszelką cenę. Tam, gdzie nie było warunków, żeby wykonać trening, czasem odpuszczaliśmy.
Ale nie oznacza to, że jesteśmy bez formy. Przeciwnie – jest naprawdę dobrze. W tym tygodniu dziewięć moich zawodniczek wystartuje w Poznaniu w młodzieżowych mistrzostwach Polski. Poprosiłem zarząd, żeby przy tej okazji mogły odbyć się też dwa biegi dla pozostałych pięciu, które są już w kategorii seniorek. Te dziewczyny: Beata Mikołajczyk, Karolina Naja, Marta Walczykiewicz i siostry Puławskie będą ścigać się w swoim gronie na 200 i 500 metrów. Po MMP wyjeżdżamy do domów, później mamy kolejne ośmiodniowe zgrupowanie w Poznaniu, a 15-16 sierpnia są mistrzostwa Polski. Nimi zakończymy sezon. Staraliśmy się uratować w nim startowo i treningowo tyle, ile się dało.
– Na wrzesień i październik zaplanowano zawody międzynarodowe. Nie wystartujecie w nich?
– Puchar Świata w Szeged ma się odbyć w trzeci weekend września. Dziwię się czemu tak późno, a nie teraz. No i na październik zaplanowano mistrzostwa Europy. Ale w programie postawiono przy nich dwie gwiazdki, co oznacza, że decyzja będzie zależna od sytuacji z Covid-19. Nie mam zamiaru przygotowywać się do imprezy, którą będzie można ot tak odwołać, bez podania przyczyn.
Szczególnie, że to by nam tylko skomplikowało sytuację. 1 października zaczynamy w Zakopanem przygotowania do następnego sezonu. Jak już mówiłem – sport to proces. A w nim cykliczność jest najważniejsza. Czy nam się podoba, czy nie – jesteśmy częścią natury. W dzień pracujemy, w nocy śpimy i nic tego nie zmieni. Na tym polega cykl. Podobnie w sporcie. Dlatego też w kwietniu chcieliśmy przeprowadzić wszystko do końca. Teraz możemy wyhamować, doprowadzić jak zwykle do roztrenowania i w takim samym cyklu rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu.
– Pan był przeciwnikiem odwołania igrzysk. Nadal uważa pan, że to za pochopny ruch?
– Myślę, że igrzyska mogłyby odbyć się w październiku. Irytowało mnie, że po kilkunastu dniach zamknięcia przestrzeni publicznej w Europie sportowcy nagle stwierdzili, że nie mogą się przygotowywać. To nie do końca było prawdą, bo mieliśmy informacje, że wiele reprezentacji trenowało gdzieś w swoich ośrodkach. Dzisiaj podnosi się głosy, że niektórzy stracą na przełożeniu igrzysk, że muszą przedłużać karierę. Sami stworzyliśmy ten problem. Zawsze, gdy coś się zmienia ktoś zyska, a ktoś traci.
– Przy przekładaniu igrzysk o rok ważnym czynnikiem były kwalifikacje. Te w wielu dyscyplinach nadal nie zostały w pełni rozstrzygnięte.
– Nie jest też powiedziane, że zdołamy przeprowadzić je wszystkie do lata 2021. Przecież może zdarzyć się, że na wiosnę znowu zostaniemy sparaliżowani. Na szczęście ponad połowę kwalifikacji przyznano. Reszta to tak naprawdę w wielu przypadkach jakieś dogrywki. U nas można by było na przykład powiększyć liczbę miejsc z mistrzostw świata.
– Prawo nie działa wstecz.
– Zgadzam się, że to kontrowersyjne. Ale czy bardziej niż przełożenie igrzysk? Nie rozstrzygnę tego. Wybieraliśmy mniejsze lub większe zło, więc nie ma wątpliwości, że wybraliśmy zło. Wiem jedno – przekładając igrzyska postawiliśmy je w ogóle pod znakiem zapytania. A jakbyśmy trochę złamali tę zasadę i zmienili zasady wstecz, uzupełniając brakujące miejsca, może udałoby się w październiku wszystko rozegrać. Powiem tak: najlepsi się zakwalifikowali. Mówimy o tych, którzy mogliby zająć ostatnie miejsca. W rezultacie przez czekanie na nich Rio może być ostatnią nowożytną olimpiadą w takiej formule, jaką znamy.
– Już od dłuższego czasu trudno znaleźć organizatora większych imprez. Może kiedyś się zdarzyć, że każda dyscyplina będzie podczas igrzysk rozgrywana gdzie indziej…
– No właśnie – trudno znaleźć. A nawet jak się znajdzie takie Tokio i przez osiem lat wykłada ogromne pieniądze na przygotowanie aren, infrastrukturę, promocję tego wszystkiego, na koniec może wszystko stracić. Tak po prostu.
– Polska ma w kajakarstwie póki co sześć kwalifikacji. One nie są imienne, a wywalczone przez kraj. Jakim systemem wyłonicie, kto poleci do Tokio?
– Powiedziałem drużynie, żeby zaproponowała, jak powinny odbyć się kwalifikacje do poszczególnych osad. Grupa jednoznacznie uznała, że mi ufa. Więc ostatecznie wyjdzie tak, że trener zadecyduje. I już dziś widzę, że będę miał ból głowy, bo młode są coraz lepsze, a czas gra na ich korzyść. Starsze jeszcze się bronią, ale ich przewaga nie jest już duża. Będzie twarda rywalizacja. Pula aspirujących zawodniczek stale się powiększa.
93 - 107
Australia
82 - 87
USA
90 - 89
Słowenia
97 - 78
Australia
97 - 59
Argentyna
75 - 84
Francja
81 - 95
USA
94 - 70
Niemcy
87 - 95
Słowenia
97 - 77
Japonia
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.