| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Cięć w Lechu Poznań ciąg dalszy. Wicemistrz Polski po zaledwie roku rozstał się z asystentem Dariusza Żurawia, lubianym i szanowanym przez kibiców i piłkarzy Dariuszem Skrzypczakiem.
Pandemia koronawirusa mocno nadszarpnęła budżetem Lecha Poznań. Dlatego klub szeroko redukuje kadry. Podziękowano już wielu pracownikom biura prasowego i administracji oraz greenkeeperowi (specjalista od utrzymania murawy). Teraz przyszedł czas na sztab szkoleniowy.
Dość niespodziewanie, już po roku pracy, propozycję rozwiązania umowy otrzymał Dariusz Skrzypczak. Lech oficjalnie informuje, że asystent Dariusza Żurawia chce po prostu spróbować samodzielnej pracy, ale według serwisu Weszło.com, inicjatywa wyszła ze strony klubu.
– Bardzo dziękujemy trenerowi Skrzypczakowi za zaangażowanie, jakie włożył w roczną pracę przy Bułgarskiej. Zawsze będzie tutaj mile widziany. Kto wie, może jeszcze kiedyś wrócimy do współpracy. A na razie liczymy, że jego doświadczenie pozwoli mu znaleźć klub, w którym będzie mógł realizować się w roli pierwszego trenera, bo wiem, że ma takie ambicje – powiedział prezes Karol Klimczak.
Skrzypczak nie tylko był klubową legendą – zdobył z Lechem trzy mistrzostwa kraju – ale też miał duży wkład w harmonijne wejście do pierwszej drużyny wielu młodych piłkarzy. Był przez nich lubiany i szanowany. Podobnie jak przez kibiców, którzy nie mogą pogodzić się z tą decyzją i w mediach społecznościowych mocno krytykują władze Kolejorza. Szybko stworzyli nawet hashtag #MuremZaSkrzypczakiem.
- Jestem gotowy na to, żeby zrobić kolejny krok naprzód i być pierwszym trenerem w polskim zespole. Ale planuję jeszcze wrócić do Kolejorza, jeśli to będzie możliwe, bo to mój dom. Nie mówię więc żegnaj, ale do zobaczenia - mówi trener Dariusz Skrzypczakhttps://t.co/VKk0BwAASl
— Lech Poznań (@LechPoznan) July 24, 2020