{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Jak daleko do 300 metrów? W Harrachovie ma paść nowy rekord świata, ale skoczkowie marzą o jeszcze dłuższych lotach
Antoni Cichy /
W ostatnich dniach fanów skoków narciarskich rozpaliła wiadomość, że Polacy zaprojektują największą skocznię na świecie. W Harrachovie będzie można latać ponad 260 metrów. Czy plan wypali? Kilka lat temu Red Bull zapowiadał nawet 300-metrowe skoki, tylko nic z tego nie wyszło.
Hołd dla Małysza. Ambitna inwestycja w Wiśle
Od kiedy człowiek założył narty i wzbił się w nich w powietrze, marzył o pokonywaniu kolejnych granic. O 50 metrach, potem 100, 150, aż w 1994 roku Andreas Goldberger poleciał ponad 200 metrów. Nie ustał, ale bariera została przekroczona. Wkrótce nowy rekord świata ustanowił Toni Nieminen, a po 21 latach Peter Prevc jako pierwszy pofrunął na odległość ćwierć kilometra.
Obecnie rekord wynosi 253,5 metra i należy do Stefana Krafta. Austriak tak daleko skoczył w Vikersund. O pół metra dalej poszybował Rosjanin Dmitrij Wasiliew, tyle że upadł. Już niedługo najdłuższe loty na świecie możemy oglądać w Harrachovie. A ile poczekamy na 300-metrowe wyniki? Polacy, którzy mają odpowiadać za modernizację mamuta tuż za naszą granicą, sugerują drogę krok po kroku, bez pośpiechu.
Kiedy rekordowe skoki w Harrachovie?
Archigeum, polska firma, zajmą się projektem odnowionego kompleksu w Harrachovie. To tam dziewiętnaście lat temu wybuchła Małyszomania, ale od pewnego czasu Certak popada w ruinę. Do akcji ratowania obiektu włączył się sam Adam Małysz. Wreszcie pojawiło się światełko w tunelu i to z mocnym akcentem. Czesi uznali, że skoro wyłożą na inwestycję nawet 160 milionów złotych, a mówi się o takiej kwocie, to chcą mieć największą skocznię na ziemi.
– Myślę, że powiększenie rozmiaru mamuta w Harrachovie o pięć czy dziesięć metrów w stosunku do Planicy czy Vikersund, nie byłoby problemem. Dałoby się wtedy bezpiecznie skakać 260, a nawet 265 metrów. Federacja czeska na pewno o to się postara – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL Przemysław Gawęda z Archigeum.
Do finalizacji projektu nadal daleko. Trzy albo cztery lata – to realny termin. Być może wtedy kibice obejrzą rekordowe loty w Harrachovie. Ale już pojawia się pewien problem, choć stosunkowo łatwy do wyeliminowania. Obecny regulamin zezwala na 135 metrów różnicy między progiem a wypłaszczeniem. I takie parametry mają skocznie w Vikersund oraz Planicy, czyli jedyne, na których udało się polecieć powyżej 250 metrów (rekordzistą Letalnicy jest Ryoyu Kobayashi, który uzyskał 252 metry). Bez zmiany tego przepisu 260-metrowe wyniki na Certaku nie będą możliwe.
Morgenstern miał latać ponad 300 metrów
Gawęda zwraca uwagę na rywalizację poszczególnych związków narciarskich. Kiedy w 2011 roku Vikersundbakken stała się największą skocznią świata, Słoweńcy myśleli o przebudowie Letalnicy. Chcieli odzyskać rekord. – Pewnie nie w smak będzie Słoweńcom czy Norwegom, że Harrachov ma największą skocznię świata. Pojawiał się przecież temat pokazowych skoków na odległość 300 metrów – przypomina polski architekt.
O czym mowa? O szalonym projekcie Red Bulla, który ujrzał światło dzienne, jeszcze zanim Johan Remen Evensen pobił w Vikersund kilkuletni rekord Bjoerna Einara Romoerena. W marcu 2010 roku koncern sponsorujący m.in. Adama Małysza miał w Heiligenblut zbudować ze śniegu gigantyczną skocznię, tyle że nikt na niej nie poleciał.
Po roku marzenia o 300-metrowym rezultacie wróciły. Tym razem w Karyntii. Red Bull chciał wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu w parku narodowym, na szczycie Grossglockner. Pojawiły się nawet zdjęcia z lotu ptaka rzekomej skoczni mamuciej. Nie brakowało nawet pogłosek, że tuż po zakończeniu sezonu skoczy na niej zdobywca Pucharu Świata tamtej zimy, Thomas Morgenstern. Głos szybko zabrał Austriacki Związek Narciarskich (OESV), zapewniając, że nikt zawodnikom na takie próby nie pozwoli. Skończyło się na zdjęciach i plotkach.
300 metrów? Kraft jest na "tak"
Temat 300-metrowych skoków co jakiś czas wraca. Rekordzista świata Stefan Kraft uważa, że obecny sprzęt pozwalałby na tak odległe loty. I byłyby bezpieczne. – Moim zdaniem nie ma przeciwwskazań, by skakać ponad 270, 280 czy 300 metrów. Tym bardziej, że dzięki wiązaniom z bolcem nie oglądamy już właściwie upadków w locie. Skoki stały się bezpieczniejsze, a dzięki stabilnej pozycji w locie, dałoby się fruwać powyżej 300 metrów – przekonywał jakiś czas temu dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
Projektantów skoczni ogranicza wspomniany przepis mówiący o maksymalnej różnicy poziomów wynoszącej 135 metrów. W Vikersund próbowali obejść regulamin, podkopując zeskok. FIS szybko wychwycił nieprawidłowości. Słoweńcy z kolei, jak mówi otwarcie Janez Gorisek, projektant słynnej Letalnicy, są gotowi, by w każdej chwili z łatwością powiększyć mamuta w Planicy.
– Intuicja wiedzie mnie do stwierdzenia, że trzeba tak rozwinąć możliwości skoczni, aby pozwalały na 300-metrowe loty. Nie można zatrzymywać się w tworzeniu, bo to daje siłę do przeskakiwania kolejnych barier. A kiedy ktoś pokonuje bariery, może zostać legendą – mówił. Jednocześnie Gorisek zwracał uwagę na inną kwestię. Wielkość skoczni to nie wszystko. Sprzęt, a mowa tu głównie o nartach czy wiązaniach, należałoby przystosować, by wytrzymał obciążenia, z jakimi wiązałoby się lądowanie w okolicach 270 czy 280 metrów.
300 metrów w ciągu 20 lat?
Polscy architekci zakładają, że do 2025 roku w Harrachovie możliwe będą loty w okolice 260 metrów. – Myślę, że to wystarczy. Nie chodzi o to, by przeskok był ogromny. To nie są nasze intencje – przyznaje Gawęda. Gdyby tak się faktycznie stało, po około dziesięciu latach rekord świata poprawiłby się o mniej więcej dziesięć metrów.
Dużo czy mało? Historia podpowiada, że na pokonanie kolejnej bariery – idąc co 50 metrów – potrzeba od 20 do 30 lat. Tak było w przeszłości. W 1913 roku Amerykanin Ragnar Omtvedt skoczył 51,5 metra. 23 lata później Austriak Josef Bradl jako pierwszy poleciał ponad 100 metrów (101,5 metra). Na 150-metrowy wynik trzeba było czekać aż 30 lat do próby Norwega Larsa Griniego w 1967 roku w Oberstdorfie. Minęło 27 lat, a w Planicy ponad 200-metrowy lot ustał Toni Nieminen. Niemal 21 lat później Peter Prevc wylądował na 250. metrze w Vikersund. 300-metrowy rekord między 2035 a 2045 rokiem? Tak podpowiada historia, choć na przestrzeni ostatnich dwóch dekad tempo zmalało. W 2000 roku Goldberger osiągnął 225 metrów. W 2020 można skakać trochę ponad 250.
Warto mieć na uwadze, że największą rolę odgrywają tu przepisy. A konkretnie jeden – "135 metrów różnicy". Można być pewnym, że gdyby nie to, rywalizacja Planicy i Vikersund przerodziłaby się w rokroczną bitwę na rekordy świata. Wkrótce Słoweńców i Norwegów pogodzi Harrachov? To bardziej prawdopodobne niż kolejny zwariowany pomysł Red Bulla. Nawet jeśli któregoś dnia stworzy 300-metrową skocznię, wątpliwe, by któryś ze związków pozwolił zawodnikom na niej latać.
Jak padały kolejne bariery w skokach?
51,5 metra – Ragnar Omtvedt, USA (6 lutego 1913, Ironwood, USA)
101,5 metra – Josef Bradl, Austria (15 marca 1936, Planica, Słowenia)
150 metrów – Lars Grini, Norwegia (11 lutego 1967, Oberstdorf, Niemcy)
203 metry – Toni Nieminen, Finlandia (17 marca 1994, Planica, Słowenia)
250 metrów – Peter Prevc, Słowenia (14 lutego 2015, Vikersund, Norwegia)