Ściągając trzy lata temu Jadona Sancho z Manchesteru City, Borussia Dortmund rozpoczęła w Bundeslidze trend, który polega na pozyskiwaniu młodych zawodników z Wysp Brytyjskich. Trend do dziś ma się dobrze i przynosi owoce.
Gdy Sancho za nieco ponad siedem milionów euro przenosił się z Manchesteru City do Borussii Dortmund, niektórzy drapali się z dezorientacji po głowie. Druga siła ligi niemieckiej wzmacniała się piłkarzem, którego za grosze oddawał wówczas Pep Guardiola. Tymczasem okazało się, że to jeden z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia, który w tej chwili może się pochwalić 99 meczami, 34 asystami i 43 goli w barwach BVB. A przecież ma dopiero 20 lat!
Inspirację ruchem Borussii dało się dostrzec w innych klubach gołym okiem. Nagle skauci z Niemiec zaczęli bardzo uważnie penetrować angielski rynek, choć zapuszczali się też do Walii i Szkocji. Kolejne przypadki tylko udowadniały, że to słuszna droga. Tego samego lata imienniczka z Moenchengladbach sięgnęła po Reece'a Oxforda, a więc stopera West Hamu. Po pół roku powrócił do Anglii, skąd kupił go FC Augsburg.
Gorszy w tej kwestii nie mógł być zatem klub, który słynie z wygrzebywania piłkarskich perełek, czyli RB Lipsk. Ralf Rangnick zdecydował, że wachlarz możliwości w ofensywie poszerzy o
VfL Wolfsburg wykorzystał z kolei okazję kupując z Arsenalu Kaylena Hindsa, ale on nie poradził sobie w Niemczech i aktualnie jest piłkarzem bezrobotnym. Inaczej potoczyły się za to losy Reissa Nelsona. Skrzydłowy wylądował w Hoffenheim w ramach wypożyczenia, strzelił 7 goli w 23 meczach i powrócił do Arsenalu. W ostatnim sezonie zagrał 17 razy w barwach Kanonierów.
Ryan Kent wzmocnił z kolei SC Freiburg, do którego trafił z Liverpoolu, gdzie nie miał wielu szans na grę. Teraz 23-latek jest piłkarzem Rangersów i ma za sobą udany sezon. Emile Rowe był za to wypożyczony z Arsenalu do Lipska, a Antony Evans z Evertonu do SC Paderborn.
Pomysły Borussii Dortmund powieliło również Schalke 04. Działacze tego klubu z City wyciągnęli ofensywnie usposobionego Rabbiego Matondo, który kosztowął 14 milionów euro, ale jak na razie nie spełnił oczekiwań. W ostatnim czasie był za to bohaterem niemałego skandalu. Znacznie lepiej poradził sobie z kolei Jonjoe Kenny, który trafił do drużyny z Evertonu.