| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Prezes Cracovii Janusz Filipiak przekonuje, że w 2003 roku nie miał nic wspólnego z klubem. A przecież w trakcie sezonu 2003/04 wyrósł na czołową postać przy Kałuży.
W poniedziałek komisja dyscyplinarna PZPN ogłosiła wyrok w sprawie korupcji w sezonie 2003/04. Na klub nałożono grzywnę w wysokości miliona złotych i karę odjęcia pięciu punktów w przyszłym sezonie PKO Ekstraklasy. Wysokość kary to efekt negocjacji między klubem a rzecznikiem dyscyplinarnym PZPN. Ostatecznie Cracovia dobrowolnie poddała się karze.
O komentarz poprosiłem Dominika Panka. Autor bloga Piłkarska Mafia od kilkunastu lat przygląda się korupcji w świecie polskiej piłki.
– Od początku było wiadomo, że dla jednych kara dla Cracovii będzie za wysoka i niesprawiedliwa, a dla innych zbyt łagodna. Jestem w gronie tych drugich, ale cieszę się, że orzeczenie wreszcie zapadło. Wiele osób pytało mnie, jaka powinna być kara. Przyznam szczerze, że nie do końca wiem, bowiem trudno się dopatrzyć w ciągu ostatnich kilkunastu lat jakiejś konsekwencji w działaniu PZPN. Najpierw było surowe karanie degradacjami bez wyroków sądowych, później od degradacji odstąpiono, a dodatkowo GKS Bełchatów, mimo ustawienia ponad 30 meczów, ukarano zaledwie karą finansową.
– Ostatecznie w PZPN postanowiono czekać na prawomocne wyroki sądów. Kilka klubów uniknęło odpowiedzialności ze względu na zmiany własnościowe. Dodatkowo w czasie walki prokuratury z korupcją w polskim futbolu w PZPN zmieniały się składy Komisji Dyscyplinarnej, zmieniał się rzecznik dyscyplinarny, zarząd związku, a nawet prezes. To powodowało zmianę w podejściu do karania za korupcję w sporcie.
– Kara dla Cracovii jest zbieżna z wnioskiem klubu o dobrowolnie poddanie się odpowiedzialności dyscyplinarnej. Prezes i właściciel prof. Janusz Filipiak w rozmowie z PAP stwierdził, że przedstawiciele klubu prowadzili na ten temat obszerne rozmowy na różnych szczeblach PZPN i w końcu osiągnięto kompromis. Zaskakujące, bo wydawało mi się, że wysokość kary jest tylko kompetencjach Komisji Dyscyplinarnej PZPN i nie można jej negocjować na ″różnych szczeblach″. Dodatkowo w rozmowie profesor stwierdził, że taka kara jest niesprawiedliwa. No cóż. Jest…
ja bym wolał, żeby Cracovia zamiast dostać ujemne punkty zrobiła np 3 ładne boiska trawiaste dla dzieci w biednych gminach i zobowiązała się je utrzymywać przez okres 10 lat, do tego zorganizowała jakieś turnieje itd. Każdą wadę można przekuć w zaletę.
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) July 2, 2020
Zgodzę się ze Zbigniewem Bońkiem i Januszem Filipiakiem w stwierdzeniu, że ta kara jest niesprawiedliwa. Wynika to choćby z pełnego rozstrzału wcześniejszych kar. Kilka klubów ukaranych degradacją, a choćby wspomniany GKS Bełchatów – tylko grzywną. W takiej sytuacji naprawdę trudno stwierdzić, gdzie ta sprawiedliwość leży.
Bardzo trudno po tylu latach podjąć właściwą decyzję. Dlaczego czekano aż tak długo? Rzecznik dyscyplinarny PZPN sprawą zainteresował się już w 2014 roku, jednak wtedy organy ścigania powiadomiły go, że na dokumentację będzie musiał jeszcze nieco poczekać. Wreszcie w styczniu tego roku przed krakowskim sądem zapadły wyroki w tej sprawie. Sąd ukarał Jacka P. i Rafała R.
Skoro jednak czekano tyle lat, dlaczego nie poczekano jeszcze trochę, nim wyroki dla P. i R. się uprawomocnią? Przecież R. początkowo zarzucano udział w ustawieniu czterech meczów, ale dwa przypadki zostały oddalone przez sąd i prokuratura postanowiła nie składać apelacji. A może za chwilę R. zostanie uniewinniony? Przecież to on jest tu najważniejszą osobą, bo w trakcie opisywanego sezony zasiadał w radzie nadzorczej Cracovii. Jacek P. nigdy nie miał formalnych związków z Cracovią, oprócz tego, że prowadzona przez niego firma ochroniarska pracuje na stadionie. Nie ma wątpliwości, że to on ustawiał mecze na korzyść Pasów. Za czyje pieniądze? Tego nigdy nie udowodniono. Sąd słusznie podejrzewa, że nie za swoje. Czy to były pieniądze pochodzące ze zbiórek kibicowskich? Czy z klubu? Tego nie dowiemy się już nigdy, bo po takich transakcjach ślady nie zostają.