| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Miesiąc sprawił, że powrót Artura Boruca do Legii Warszawa stał się realny. Bramkarz po piętnastu latach znów może reprezentować Wojskowych i stać się twarzą PKO Ekstraklasy.
Czas jest pojęciem względnym. 30 dni to mało i dużo. W przypadku Legii Warszawa i Artura Boruca miesiąc wystarczył, by transfer nie mających wielkich szans na powodzenie, nabrał realności. W sierpniu doświadczony golkiper może założyć koszulkę mistrzów Polski po piętnastu latach przerwy. Taką możliwość nieoficjalnie potwierdzają przedstawiciele klubu z Łazienkowskiej.
Od tego czasu sporo się zmieniło. Pierwszym, być może kluczowym czynnikiem, jest spadek Bournemouth z Premier League. Anglicy będą musieli zweryfikować budżet na kolejny sezon, a przy tym postawią na młodszego bramkarza. Gdyby zespół pozostał w najwyższej klasie rozgrywkowej, Boruc zapewne zostałby w klubie i przez kolejny sezon pełnił rolę rezerwowego bramkarza.
Drugim aspektem jest kwestia potrzeb Legii. Mistrzowie Polski po sprzedaży Radosława Majeckiego, pozyskanie nowego golkipera traktują w kategorii niezbędności. W składzie stołecznej ekipy pozostali Radosław Cierzniak, a także Wojciech Muzyk. Pierwszy gwarantuje doświadczenie, choć w końcówce sezonu miał problemy zdrowotne z kręgosłupem. Drugi dostał szanse, zadebiutował w PKO Ekstraklasie, ale nie błyszczał i przy nadarzającej się okazji, został zastąpiony między słupkami przez Cierzniaka. Latem z Legią będzie trenował także Cezary Miszta, który ma za sobą rundę w Radomiaku Radom na szczeblu pierwszej ligi. Junior jest typowany na "jedynkę" w przyszłości, ale wciąż potrzeby są większe. 18-latek może zbierać doświadczenie na kolejnym wypożyczeniu lub… podpatrując Boruca.
Całość zamknął fakt, że były reprezentant Polski jest w stanie pogodzić się z zarobkami, które nijak nie będą zbliżone do tych z etapu Premier League. Boruc zarabiał w Anglii około dwóch milionów funtów za rok. Legia przeznaczyła dla bramkarza około 300 tysięcy euro, ale zakładając, że dołoży do tego "stówkę", będzie mogła zaoferować bramkarzowi wysokie, jak na PKO Ekstraklasę, zarobki. To przy tym sygnał, że Boruc nie będzie grał przy Łazienkowskiej dla pieniędzy. Mocniejszym argumentem są tu sentymenty.
Boruc nie ma ponoć wielkiego ciśnienia, by jak najdłużej grać w piłkę. Ale Legia to… wspomnienia, przywiązanie kibicowskie i obietnica. Doświadczony bramkarza w przeszłości stwierdził, że po okresie gry poza Polską, wróci na Łazienkowską, by zakończyć karierę w ekipie Wojskowych. To lato jest na dobrą sprawą ostatnim dzwonkiem, by do tego doszło. Kiedy wydawało się, że z tematu pod hasłem "Boruc w Legii" znów nic nie wyjdzie, to okoliczności ułożyły się tak, że na przełomie lipca i sierpnia, wszystko nabrało kolorów i stało się realne.
Legia najpierw szukała w Turcji, zwracając się z ofertą do Ibrahima Sehicia. Bośniak z Erzurumsporu prezentował odpowiednią jakość zdaniem skautów Wojskowych, lecz miał też wysokie wymagania finansowe. Potem temat wrócił, ale wciąż nie dało się dojść do porozumienia z graczem, którego rzekomo obserwują też czołowe klubu z miejscowej Super Ligi. Potem Legia zdecydowała się rozmawiać z tym, który w stolicy jest doskonale znany. Mowa o Dusanie Kuciaku, który obecnie występuje w Lechii Gdańsk. Tu przeszkodą była sytuacja z ekstraklasowym rywalem chcącym zarobić na swoim wyróżniającym się graczu. Nie chodziło o wielkie kwoty, lecz były to pieniądze przekraczające obecne możliwości Legii. Temat przycichł, lecz w tej ciszy zaczął się rodzić realizm powrotu Boruca.
Dla doświadczonego bramkarza będzie to koniec piłkarskiej drogi. Poważna kariera 65-krotnego reprezentanta Polski zaczynała się przy Łazienkowskiej, choć gracz jest wychowankiem Pogoni Siedlce. Potem Boruc grał w Celtiku Glasgow, Fiorentinie, Southampton i Bournemouth. Zapewne golkiper mógł mieć w CV lepsze czy bardziej medialne kluby, ale zawsze kierował się swoim zdaniem, które trudno było nazwać szablonowym.
Legia może pozyskać piłkarza, który zelektryzuje wszystkich fanów stołecznej drużyny. Boruc to ikona dla kibiców mistrzów Polski. Próżno szukać wielu graczy, którzy cieszą się taką estymą wśród swoich fanów. 40-latek może na to liczyć. Od czasów występów przy Łazienkowskiej, trybuny zawsze były po stronie gracza z Mazowsza, który identyfikował się z barwami Legii. Świadczy o tym choćby tatuaż z "eLką", który golkiper nosi na ciele. Nie bez znaczenia są też jego zachowania. W przeszłości pojechał z kibicami na wyjazd do Płocka, gdzie prowadził doping. Rok temu, gdy legioniści grali z Rangers FC w eliminacjach Ligi Europy, bramkarz wsiadł w samochód, ruszył z Bournemouth do Szkocji i pojawił się na sektorze gości. Boruc wraz z fanami wspierał graczy Vukovicia, a przez chwilę dzierżył w dłoniach megafon intonując kolejne przyśpiewki. Po wizycie w Glasgow, musiał się tłumaczyć w klubie ze swojego zachowania, ale ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach. Wiele o szacunku fanów względem Boruca mówiło pożegnanie zorganizowane pod hotelem, w którym gracz nocował przed ostatnim meczem w kadrze.
Pytania rodzą się wokół aktualnej dyspozycji Boruca. Wynika to z faktu, że 40-latek w zakończonym sezonie nie rozegrał ani jednego meczu. Ostatni raz golkiper pojawił się na boisku 27 lipca 2019 roku! Można założyć, że nie ma w Polsce nikogo, kto jest w stanie rzetelnie ocenić formę bramkarza. Jedynie sztab szkoleniowy Bournemouth mógłby wypowiedzieć się o postawie doświadczonego zawodnika w ostatnich miesiącach. Pewną rekomendacją może być wspominany fakt dotyczący planów przedłużenia umowy z Borucem w przypadku pozostania w Premier League. To jednak kwestia procesu poszlakowego.
Boruc ma mnóstwo doświadczenia. Polak rozegrał w zagranicznych ligach 435 spotkań w ciągu piętnastu lat. Do tego dochodziła regularna gra w reprezentacji. Pewne parametry musiały ulegać pogorszeniu ze względu na wiek, bo trudno oszukać PESEL. Golkiperowi pozostałoby udowodnić klasę sportową na boisku, choć ten nigdy nie miał problemu, by pod presją rozgrywać najlepsze mecze w karierze. Wiek też nie może dyskwalifikować Boruca, bo historia zna wiele przypadków, w których czołowi gracze zbliżali się lub przekraczali czterdziesty rok życia. Tylko w tym sezonie dobre mecze w PKO Ekstraklasie notował Arkadiusz Malarz (40 lat), a z dobrej strony pokazywali się tylko nieco młodsi Kuciak (35), Michal Pesković (38) czy Pavels Steinbors (34).
Boruc może być kluczową postacią w szatni Legii. Obecnie kapitanem mistrzów Polski jest Artur Jędrzejczyk, który może podzielić się obowiązkami z doświadczonym bramkarzem. Pewne jest, że golkiper miałby posłuch wśród kolegów.
Boruc podpisujący kontrakt z Legią – takie wydarzenie zelektryzuje wszystkich obserwatorów PKO Ekstraklasy, a przy tym sprawi, że kibice Wojskowych będą mieli temat na dyskusje trwające wiele godzin. Liga, która wciąż się rozwija, może tylko skorzystać na posiadaniu takiej osobowości. Realnie można też założyć, że przy Łazienkowskiej pojawi się bramkarz mogący wnieść wiele jakości w formacji defensywnej zespołu Vukovicia.
Najbliższe dni powinny ostatecznie wyjaśnić przyszłość Boruca. – Piękna podróż z Bournemouth dobiega końca... Dziękuję wszystkim za wsparcie. Dużo miłości dla wszystkich członków tego pięknego klubu. Nigdy was nie zapomnę – napisał w piątek golkiper, który oficjalnie pożegnał się z angielskim zespołem. Być może niedługo nastąpi czas powitań…