15 sie 2020 | Inne

Mark Selby o zachowaniu Ronniego O'Sullivana: to był brak szacunku do gry i do mnie

Ronnie O'Sullivan pokonał Marka Selby'ego w półfinale snookerowych mistrzostw świata. Starszy z Anglików kilka razy w ciągu pojedynku zachowywał się nieco "niestandardowo". – Myślę, że to było okazanie braku szacunku do gry i do mnie w tym konkretnym meczu – powiedział trzykrotny mistrz świata.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Było bezczelnie, było skutecznie. O’Sullivan w finale mistrzostw!

Czytaj też

Było bezczelnie, było skutecznie. O’Sullivan w finale mistrzostw!

Piątkowy wieczór nie tylko fanom piłki nożnej dostarczył wielu sportowych emocji. Ci, którzy wybrali snookera, nie mogli narzekać na poziom ostatniej sesji półfinałowego meczu Ronniego O'Sullivana z Markiem Selbym. Pojedynek dwóch Anglików stał na bardzo wysokim poziomie. Drugi z nich prezentował się świetnie od strony taktycznej, pierwszy natomiast (standardowo) popisywał się zagraniami, które wielu określiłoby mianem kontrowersyjnych.

Snooker. Umarł król, niech żyje król W szczególności chodzi o partię numer trzydzieści. To właśnie w trakcie gry na ostatnich bilach Ronnie zaczął zachowywać się... dyskusyjnie. Z każdego snookera sprezentowanego mu przez młodszego kolegę wychodził bardzo szybko. Po prostu podchodził do stołu i bez zastanowienia uderzał białą bilę. Apogeum jego niestandardowej gry był "hit and hope" na bili różowej, który w teorii miał być dublem, ale o wykonaniu tak marnym, że wyglądało to jak bezmyślne trącenie bili snookerowym kijem.

Magia wynikająca z inspiracji lub desperacji

– Grając w Crucible w wielkich meczach, po prostu chce się popisywać solidnymi zagraniami – powiedział po zakończeniu półfinałowej rywalizacji Ronnie O’Sullivan. – Zdarzały mi się źle uderzone bile i brak kontroli nad czasem zagrań. W tej sytuacji można albo pogłębiać swoją frustrację, albo zebrać się w sobie i rywalizować. Ja zdecydowałem się na to drugie. Mark grał na tyle dobrze, że nie sądziłem, że uda mi się z nim konkurować. Nie wiem również, skąd wzięły się trzy ostatnie frejmy. Pod koniec to chyba była magia, wynikająca z inspiracji lub desperacji – powiedział The Rocket nawiązując do swojej fantastycznej gry pod koniec meczu. W trzech ostatnich frejmach nie tylko zrobił breaka 138-punktowego, ale również świetnie grał na długich bilach.

"To był brak szacunku do gry!"

W momencie gdy Ronnie twierdził, że jego spontaniczne zagrania zakończone słabą kontrolą białej bili były chęcią do pobudzenia "magii" snookera, Mark Selby widział je jednak inaczej. – W czasie meczu czułem się trochę zlekceważony grą Ronniego. Za każdym razem, kiedy ustawiałem snookera, on po prostu podchodził do stołu i uderzał bile z prędkością 100 mil na godzinę, a one toczyły się wszędzie. Czułem się nieco zlekceważony. Ostatnie trzy frejmy zagrał jednak świetnie, nie mam żadnych uwag – powiedział Anglik.

– Czasami jak nie ma się dobrego uderzenia, po prostu bije się najmocniej jak się da, mając nadzieję, że jedną z bil trafi tam, gdzie powinna. Za każdy razem, kiedy ustawiałem snookera, wydawało się, że on to właśnie robi. Nawet jeśli miał szansę na dotoczenie, to po prostu uderzał. Myślę, że to było okazanie braku szacunku do gry i do mnie w tym konkretnym meczu – dodał trzykrotny mistrz świata.

Po spotkaniu O'Sullivan został poproszony o skomentowanie tych słów. – Jeśli byłbym tak dobry w wychodzeniu ze snookerów jak Mark Selby, zapewne grałbym bezpieczniej – zakończył z rozbrajającą szczerością Anglik.

Swój ostatni mecz w Crucible O’Sullivan zagra z Kyrenem Wiilsonem, sensacją turnieju. Zawodnik w półfinale pokonał Anthony’ego McGilla 17:16.

Było bezczelnie, było skutecznie. O’Sullivan w finale mistrzostw!