Kajakarz Bartosz Stabno (Posnania) i kanadyjkarz Wiktor Głazunow (AZS AWF Gorzów Wlkp.) zdobyli po trzy medale pierwszego dnia rywalizacji mistrzostw Polski rozgrywanych w Poznaniu.
W Poznaniu z kadrowiczów zabrakło tylko kanadyjkarza Tomasza Kaczora, który po operacji barku powoli wraca do formy. Jego nieobecność wykorzystał Głazunow, który triumfował w konkurencji olimpijskiej C1 1000 m, dołożył złoto na dystansie o połowę krótszym, a w dwójce na na 1000 razem z Grzegorzem Bryńskim sięgnął po brąz.
Sobota była wyjątkowo pomyślna dla Stabno, który po niezbyt udanym ubiegłym roku, zasygnalizował powrót do wysokiej dyspozycji. W rywalizacji na jedynce na 1000 m (konkurencja olimpijska) pewnie zwyciężył. Złoto wywalczył też w dwójce na 500 m i srebro na jedynce na 500 m.
– W ostatnim czteroleciu tak naprawdę tylko raz przegrałem jedynkę na 1000 m. W tym poprzednim sezonie nie poszło jednak po mojej myśli. Postanowiłem wrócić do mojego klubowego trenera Piotra Lewandowicza, zrezygnowałem z wyjazdów na zgrupowania, trenowaliśmy poza kadrą. Fajnie jest przygotowywać się na zorganizowanych obozach, w COS-ach, mieć podstawione jedzenie i wyjeżdżać do ciepłych krajów. Ale czasami zawziętość i ciężkie warunki hartują ducha – tłumaczył kajakarz Posnanii.
Wygraną w Poznaniu Stabno dał jasny sygnał dla trenera kadry Roberta Włodarczyka, że chce poważnie powalczyć o prawo startu w regatach kwalifikacyjnych do igrzysk.
– Moim celem na ten sezon było wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej na jedynce, ale wiadomo co się wydarzyło, wszystkie zawody odwołano. Dla mnie tylko zwycięstwo w tych mistrzostwach dawało mi szansę, by dalej liczyć się w tej krajowej rywalizacji o możliwość walki o igrzyska. Teraz trzymam kciuki, by odbyły się jeszcze jakiekolwiek zawody międzynarodowe w tym roku – Puchar Świata w Szegedzie albo mistrzostwa Europy w Rumunii – zaznaczył.
Wiele wyścigów finałowych było bardzo zaciętych i o kolejności na mecie decydowały setne sekundy. W finale najbardziej prestiżowego wyścigu kobiet w jedynce na 500 m Anna Puławska wygrała z Justyną Iskrzycką zaledwie o 0,13 sek. Obie zawodniczki zostawiły za plecami medalistki olimpijskie – Beatę Rosolską i Karolinę Naję, która w tej konkurencji nieoczekiwanie znalazła się poza podium, a przed rokiem zdobyła złoty medal.
– Dziewczyny napierają, a łatwiej jest gonić niż uciekać. Jak już tak mam, że im dalej w sezon, tym bardziej się rozkręcam. Jestem szczęśliwa ze zwycięstwa. Na mecie tuż po finiszu obróciłam się w lewo i wiedziałam, że wygrałam, ale faktycznie to była bardzo mała różnica. Mistrzostwa Polski to był dla nas najważniejszy start w tym sezonie, a od poniedziałku zaczynamy wakacje – mówiła Puławska po wyścigu.
Iskrzycka nie kryła satysfakcji ze zdobycia srebra, tym bardziej, że w sesji przedpołudniowej sięgnęła po tytuł w konkurencji K1 1000 m.
– Jestem zadowolona, bo miałam naprawdę ciężki dzień. Narzuciłam sobie duże tempo, łącznie cztery bardzo trudne biegi za mną. Do tego cały czas było pod wiatr. Dlatego w tym ostatnim wyścigu dawało się już odczuć zmęczenie – tłumaczyła Iskrzycka.
O medale mistrzostw kraju rywalizuje blisko 200 zawodników z 44 klubów. W niedzielę odbędą się finały na 200 m i pięć kilometrów.