16 sie 2020 | Sporty walki

UFC 252: Stipe Miocić obronił pas wagi ciężkiej. Daniel Cormier zakończył karierę

Stipe Miocić pokonał Daniela Cormiera na UFC 252 (fot. Getty Images)

Patryk Prokulski

Pojedynek wieczoru gali UFC 252 zapowiadał się nie tylko jako wielkie widowisko, ale też wydarzenie historyczne. W wieńczącej trylogię pomiędzy Stipe Miociciem i Danielem Cormierem pierwszy z nich obronił mistrzostwo wagi ciężkiej, wygrywając jednogłośną decyzją sędziów.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

6-latek otrzymał pas WBC. Uratował siostrę przed psem

Czytaj też

Bridger Walker otrzymał pas WBC (fot. Twitter)

6-latek otrzymał pas WBC. Uratował siostrę przed psem

Po raz pierwszy obaj zmierzyli się na UFC 226. Będący wtedy mistrzem wagi półciężkiej Cormier znokautował Miocicia w pierwszej rundzie, stając się drugim po Conorze McGregorze zawodnikiem w historii UFC, który był mistrzem dwóch kategorii wagowych jednocześnie.

Do rewanżu doszło w zeszłym roku na UFC 241. Przez pierwsze rundy "DC" dominował w klatce i wydawało się, że odniesie pewne zwycięstwo. W czwartej rundzie Miocić zastosował genialną zmianę taktyki, raz po raz trafiając ciosami na korpus mistrza. Po kilkunastu potężnych uderzeniach Cormier wyraźnie osłabł, po czym został znokautowany.

Trzecie starcie miało wiele smaczków. Nie tylko miało wyłonić lepszego lepszego z dwójki znakomitych fighterów. W opinii części ekspertów i fanów stawką tej walki był nie tylko pas wagi ciężkiej, ale także miano najlepszego zawodnika w historii tej dywizji w UFC. Co więcej, Cormier zapowiadał, że będzie to ostatni raz, gdy wejdzie do oktagonu. Możliwy był więc scenariusz, że po sobotniej gali UFC pozostanie bez mistrza wagi ciężkiej, co doprowadziłoby do ciekawych decyzji jej właścicieli, kogo zestawić w starciu o zwakowany tuż po odzyskaniu przez "DC" tytułu.

Na początku walki to Miocić był bardziej aktywnym zawodnikiem. Mistrz wyprowadził dużo więcej ciosów, świetnie mieszając kierunki i trafiając to twarz, to korpus przeciwnika. Cormier przebudził się w ostatnich sekundach, trafiając potężną kombinacją, która wstrząsnęła Miociciem i jak się później okazało, zapewniła mu wygraną na kartach punktowych.

Druga runda była bardziej wyrównana i wypełniona akcją przez pełne pięć minut. Obaj wymieniali się kombinacjami, które zaczynały odciskać swoje piętno na twarzach walczących. Pod koniec rundy "DC" został trafiony mocnym prawym, który zwalił go z nóg. Stipe był bliski skończenia walki, jednak zanim to nastąpiło, runda dobiegła końca. Kolejne dwie rundy to nieustanna wymiana ciosów. Trzecie starcie padło łupem mistrza, lecz w przedostatnim pretendent był lekko przeważającą stroną. W trakcie tej rundy "DC" został trafiony palcem w oko, w wyniku czego wspomniane oko napuchło i wpłynęło na wizję Cormiera w następnych minutach.

Przed piątą rundą wydawało się, że na kartach sędziowskich jest remis 2-2 (sam prezydent UFC, Dana White, przyznał na konferencji po walce, że tak punktował pierwsze cztery starcia). Miocić szukał obalenia w ciągu ostatnich pięciu minut, lecz Cormier, podobnie jak w poprzednich starciach, obronił wszystkie próby sprowadzenia walki do parteru. Mistrz wyprowadził więcej ciosów, choć to te, których autorem był "DC", miały w sobie więcej siły. Po 25 minutach zwycięzcę wyłonić musieli sędziowie. Ci jednogłośną decyzją (49-46, 49-46, 48-47) wskazali Miocicia.

Po walce Cormier potwierdził, że chce zakończyć karierę. – Jeśli miałbym walczyć, to tylko o mistrzowskie tytuły. Jakoś nie widzę, żeby miało to teraz nastąpić – przyznał rozgoryczony.

6-latek otrzymał pas WBC. Uratował siostrę przed psem