Mistrz Słowacji Slovan Bratysława jest zagrożony walkowerem w meczu pierwszej rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów z Klaksvikar Itrottarfelag (KI) z Wysp Owczych. Mecz został przełożony ze środy na piątek z powodu wykrycia koronawirusa u członka słowackiej ekipy.
Nowy trener już wie. Leo Messi chce odejść z Barcelony!
W tej sytuacji całą ekipę Slovana skierowano na kwarantannę. Według przepisu UEFA drużyna, która nie może rozegrać meczu z powodu koronawirusa, przegrywa go walkowerem 0:3. Przepisy Komitetu Epidemiologicznego Wysp Owczych wymagają z kolei, że w przypadku nawet jednego pozytywnego testu cała drużyna kierowana jest na 14-dniową kwarantannę.
Liga Mistrzów: mistrz Słowacji zagrożony walkowerem
Jak poinformowała islandzka telewizja RUV, w drużynie słowackiej zarażenie wykryto u fizjoterapeuty. Według farerskiego portalu In.fo działacze KI do ostatnich godzin w środę naciskali UEFA tłumacząc, że mecz w żadnym wypadku nie może zostać rozegrany.
"Na to liczył KI, dla którego byłoby to pierwsze, historyczne przejście do następnej rundy LM w historii futbolu Wysp Owczych. UEFA jednak zdecydowała przełożyć mecz na piątek, aby zdążyła dolecieć z Bratysławy drużyna rezerwowa" – skomentował islandzki dziennik "Visir".
Według Słowaków cytowanych przez gazetę, nie tylko klub, ale też władze Wysp Owczych robili wszystko, aby mecz w środę się nie odbył i tylko dzięki UEFA otrzymali możliwość gry w piątek.
"18 piłkarzy pierwszej drużyny jest zdrowych i przeszli już dwa testy, a juniorzy, którzy dolecieli na Wyspy Owcze w czwartek zostaną przebadani. Liczymy na to, że będziemy w stanie wystawić wymaganą minimalną liczbę 13 zawodników i bramkarza do rozegrania tego spotkania" – napisał słowacki klub na swojej stronie internetowej.
Według "Visir", klub z Wysp Owczych zachowuje się niesportowo i rozgrywa mecz "poza boiskiem", wykorzystując krajowe przepisy dotyczące pandemii i licząc na historyczny rezultat. "Wszystko jednak wskazuje, że po decyzji UEFA o przesunięciu meczu piłkarze gospodarzy zamiast walkowera będą musieli się ciężko napracować" – skomentował dziennik.