| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
PKO Ekstraklasa straciła latem kilku świetnych piłkarzy, ale w ich miejsce pojawili się nowi. W dniu startu rozgrywek prezentujemy kilka nazwisk, które koniecznie trzeba zapamiętać.
10. Michał Kucharczyk (Pogoń Szczecin) i Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław)
Kucharczyk przez lata był ulubionym, a zarazem najbardziej znienawidzonym piłkarzem Legii Warszawa. Fani stołecznego klubu mieli wielki problem z tym piłkarzem. Z perfidną regularnością raz wprowadzał ich w ekstazę, innym razem doprowadzał do rozpaczy. Kucharczyk w tym roku skończył 29 lat, więc wciąż jest w świetnym dla piłkarza wieku. Ostatni rok spędził w Uralu Jekaterynburg. W rosyjskiej Premier Lidze rozegrał 16 spotkań, w których zdobył jedną bramkę. Przez dziewięć lat gry w Legii strzelił 71 goli i zanotował 58 asyst. Choć potrafił się potknąć na piłce, globalnie – w skali sezonu – poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodził. I nic nie wskazuje na to, by teraz miało się to zmienić. Nieco starszy jest za to Waldemar Sobota, ale jego transfer mocno rozpalił serca fanów Śląska Wrocław. Zdoła jeszcze nawiązać do formy sprzed lat?
9. Filip Bednarek (Lech Poznań)
Polski bramkarz ma 27 lat, a w kraju niewiele osób potrafi cokolwiek o nim powiedzieć. Jako 16-latek wyjechał do Holandii. W poprzednim sezonie Eredivisie rozegrał sześć spotkań, w których puścił aż czternaście goli. Na pożegnanie z Holandią dwa gole wpakował mu Dusan Tadić. Do Lecha Bednarek przyszedł, by zastąpić kontuzjowanego Mickeya van der Harta, ale z pewnością chciałby pozostać w bramce także wtedy, gdy Holender będzie już pełni sił. Dlaczego został bramkarzem? Bo – jak zdradził w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" – był najgrubszy. Kiedyś hasło "gruby na bramkę" słychać było na każdym podwórku. Dziś gruby siedzi przy konsoli.
8. Jakub Świerczok (Piast Gliwice)
Bardzo ciekawy powrót. Jakub Świerczok już od lat krąży w tę i we w tę – na Ekstraklasę trochę jakby za mocny, a już na mocniejsze ligi – niekoniecznie. Dwukrotny pobyt w Niemczech był dla niego zupełnie nieudany. Nie można tego powiedzieć o dwóch latach spędzonych w Bułgarii. Królem Bułgarii mianowany nie został, ale 17 goli w dwa sezony to niezły wynik. Sprowadzenie go do Piasta Gliwice nie było prostym zadaniem, więc tym większe brawa należą się dyrektorowi sportowemu Bogdanowi Wilkowi. Waldemar Fornalik dostał piłkarza, który z marszu wzmocni atak jego zespołu i jest gwarantem goli. Już można zakładać, że Świerczok strzeli w tym sezonie co najmniej dziesięć goli. I może znów zapuka do bram reprezentacji Polski?
7. Rivaldinho (Cracovia)
Na razie jest synem ojca, ale do Cracovii nie przyszedł tylko po to, by grzać się nazwiskiem słynnego taty. Transfer Rivaldinho zelektryzował krakowskich kibiców, bo Rivaldo już zapowiedział, że prędzej czy później przyjedzie, by zobaczyć syna w akcji. W Cracovii zapewniają, że nie był to tylko ruch marketingowy. W poprzednim sezonie Brazylijczyk zdobył w lidze rumuńskiej 11 goli. Może grać jako środkowy napastnik lub skrzydłowy, a tutaj Cracovia potrzebowała wzmocnień.
6. Alexander Gorgon (Pogoń Szczecin)
To nazwisko w świecie polskiej piłki musi się dobrze kojarzyć. Alexander Gorgon to Austriak z polskimi korzeniami, jego ojciec Wojciech Gorgon był piłkarzem Wisły Kraków i Zagłębia Sosnowiec. Jako piłkarz tego drugiego klubu nie wrócił z zagranicznego wyjazdu i osiadł w Austrii, gdzie został sędzią piłkarskim. Teraz w PKO Ekstraklasie pojawił się jego syn, Alexander. Jego dotychczasowa kariera układała się przedziwnie. Po początkach w Austrii Wiedeń, z którą wywalczył mistrzostwo kraju, przeniósł się do Chorwacji. W HNK Rijeka zyskał status prawdziwej gwiazdy. W cztery lata zdobył 33 gole, co na pomocnika jest świetnym wynikiem. Rijeka z Austriakiem w składzie trzykrotnie zdobyła Puchar Chorwacji i raz sięgnęła po mistrzostwo. Teraz Alexander wraca do kraju swoich przodków. Nie może zawieść.
5. Bartosz Kapustka (Legia Warszawa)
W 2016 roku Europa autentycznie zachwyciła się tym 19-latkiem. Po meczu z Irlandią Północną podczas Euro 2016 w zachwytach nad piłkarzem Cracovii rozpływali się m.in. Gary Lineker czy Rio Ferdinand. W ślad za tym przyszedł transfer do Leicester City i... mocny hamulec. W Anglii przepadł całkowicie, nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki o miejsce w składzie. Nie poszło mu też na wypożyczeniach – do Niemiec i Belgii. Jego wartość z 6 milionów euro w cztery lata, zamiast szybować w górę, spadła do poziomu 1,2 mln. To była ostatnia chwila, by wdrożyć plan ratunkowy, jakim był powrót do PKO Ekstraklasy. Tu wpada do znanego środowiska, Polska to najlepsze miejsce, by się odbudować, wrócić na dobre tory, pomóc Legii, a potem zapewne znów wyjechać do mocniejszej ligi. Tym razem po to, by faktycznie tam zaistnieć.
4. Marcos Alvarez (Cracovia)
Michał Probierz wykonał kilkadziesiąt telefonów, by ściągnąć do Krakowa Niemca z hiszpańskimi i włoskimi korzeniami. Alvarez początkowo w ogóle nie chciał słyszeć o Polsce, mógł skorzystać choćby z oferty FC St. Pauli. Ale determinacja klubu z Polski go rozczuliła. Gdy okazało się, że w Krakowie może dostać wszystko czego oczekiwał, nie było nad czym się zastanawiać. Niemiec budzi uznanie sylwetką. To taran, który Cracovia chce rozbijać linie obronne kolejnych rywali. W pierwszej Bundeslidze praktycznie nie zaistniał (tylko jeden krótki występ), ale w poprzednim sezonie w niemieckiej drugiej lidze zdobył 13 bramek. Teoretycznie – taki wynik powinien spokojnie powtórzyć na poziomie Ekstraklasy. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Marcos może w tym sezonie powalczyć o koronę króla strzelców.
3. Josip Juranović (Legia Warszawa)
Na papierze Chorwat wygląda na człowieka, który powinien PKO Ekstraklasę zjeść na śniadanie, a potem elegancko wytrzeć usta. W poprzednim sezonie był podstawowym zawodnikiem Hajduka Split i zanotował już dwa występy w pierwszej reprezentacji swojego kraju. W Legii zaczął niezbyt szczęśliwie, bo od zakażenia koronawirusem. Miał zastąpić Marko Vesovicia, a na razie musi przejść dwutygodniową kwarantannę. To nieco krzyżuje plany Aleksandara Vukovicia, ale Chorwat i tak powinien okazać się bardzo dużym wzmocnieniem. Ma profil zawodnika, który z Hajduka powinien raczej wyjechać do mocniejszej ligi. Dlaczego ostatecznie wylądował w Polsce? Spryt Legii Warszawa i jej dyrektora sportowego Radosław Kucharskiego czy ukryta wada piłkarza? Na odpowiedź na te pytania musimy jeszcze nieco poczekać.
2. Mikael Ishak (Lech Poznań)
Ostatni sezon spędził głównie na ławce 1. FC Nuernberg, teraz podjął się jednego z najtrudniejszych zadań w PKO Ekstraklasie. Szwed musi zastąpić króla strzelców, Chrystiana Grytkjaera. Niby nic prostszego. Wydaje się, że w Poznaniu – z takimi pomocnikami, jakich ma Lech – gra na szpicy Kolejorza to najłatwiejsza fucha w mieście. Wystarczy dostawiać nogę do piłek wrzucanych a to przez Kamila Jóźwiaka, a to przez Tymoteusza Puchacza, a to wreszcie trzeba po prostu dopaść do prostopadłego podania Pedro Tiby. Albo rzucić się, by dobić piłkę uderzoną przez Jakuba Modera. Łatwo jadać w restauracji, gdy wokół tylu kelnerów z niecierpliwością wyczekujących choćby drobnego uniesienia brwi. No, ale to wszystko trzeba jednak umieć wykorzystać. Dwa sezony wstecz Ishak regularnie grał w pierwszej Bundeslidze. Wciąż jest w sile wieku. Ma za sobą cztery występy w reprezentacji Szwecji, ale grał tylko wtedy, gdy na zgrupowanie nie chciało się przyjechać Zlatanowi Ibrahimoviciowi. W Lechu powinien dać radę.
1. Artur Boruc (Legia Warszawa)
To nowa twarz, ale my ją świetnie znamy. 15 lat temu Boruc wyruszył z Legii w wielką podróż, a dziś znów jest w domu. To transfer wyjątkowy na wielu poziomach, a może równać się z nim tylko powrót Jakuba Błaszczykowskiego do Wisły Kraków. Kuba wrócił jednak do Krakowa nie tylko jako piłkarz, ale też po to, by ratować klub. Boruc ratować Legii nie musi, choć sprawia wrażenie gościa, który długo by się nie zastanawiał, jeśli jego klub potrzebowałby pomocy. Boruc chce pomóc Legii na boisku. Tak po prostu. Na razie pomógł jej w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Można być pewnym, że Legia w tym sezonie będzie miała twarz Boruca. To on będzie w pierwszej kolejności motywował kolegów w razie niepowodzenia. Nie chcielibyśmy być w skórze piłkarza Legii, który mu podpadnie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.