Z jednej strony dwadzieścia trofeów w wieku 24 lat. Z drugiej dwadzieścia cztery kontuzje w ciągu ostatnich pięciu sezonów. Kariera Kingsleya Comana nie jest usłana różami. Francuz dwa lata temu chciał nawet zawiesić buty na kołku. Teraz został bohaterem finału Ligi Mistrzów. Pogrążył w nim... swoją byłą drużynę.