Taktyka, dwie twarze, szklaneczka whisky i praca, która przyniosła mistrzostwo oraz Puchar Polski. Tak wyglądał pobyt Henninga Berga w Legii Warszawa. Teraz Norweg zagra przeciwko Wojskowym jako trener Omonii w eliminacjach Ligi Mistrzów. Transmisja w TVP Sport, na TVPSPORT.PL, a także w aplikacji mobilnej.
Henning Berg miał w Legii swój styl. Norweg trafił na Łazienkowską ze świeżymi pomysłami, które rozwinęły stołeczną drużynę, ale nie był też nieomylny. Nadszedł też czas, w którym były piłkarz Manchesteru United i Blackburn sprawiał wrażenie wypalonego i nie mającego chęci na dalszą pracę w Polsce.
Berg trafił na Łazienkowską do zespołu, który… był liderem Ekstraklasy. Warszawianom gorzej szło w fazie grupowej Ligi Europy, co było jednym z głównych powodów zwolnienia Jana Urbana. Norweg miał być gwarancją postępu i nowej jakości w stolicy. Początkowe miesiące mogły zauroczyć, bo takich treningów nie widziano w stolicy Polski od lat. Obserwowanie pracy Berg mogło ciekawić i inspirować. Piłkarze spędzali na boisku długi czas szlifując aspekty taktyczne. Ale piłki nie było. Legioniści często przesuwali się po boisku, mieli adaptować się do nowych pomysłów i zrozumieć idee nowego trenera. Najlepiej było to widoczne w czasie zgrupowań, kiedy czasami futbolówka była jedynie incydentalnie na murawie. Ale właśnie zajęcia, które nie były ukochane przez zawodników, z czasem zaczęły przynosić efekty.
Norweg w swoim pierwszym sezonie zrealizował zadanie i zdobył mistrzostwo Polski w 2014 roku. Wojskowi skończyli ligę mając aż dziesięć punktów przewagi nad Lechem Poznań.Do tego dochodziła dobra gra zespołu i zawodników, którzy regularnie czynili postępy. Duża była w tym zasługa Kazimierza Sokołowskiego, asystenta Berga. Obaj panowie znali się z Norwegii, gdzie Polak skończył karierę i na stałe osiadł. Rola Kaza, bo tak był nazywany, była olbrzymia w kontekście pracy indywidualnej. Sokołowski wiele razy brał poszczególne grupy zawodników i kazał wykonywać im wiele powtórzeń tych samych ćwiczeń, które miały rozwijać na przykład wykończenie akcji u napastników czy umiejętność przyjęcia kierunkowego. To była nowość w Legii.
Były piłkarz Blackburn czy Manchesteru United szybko dorobił się szacunku do swoich umiejętności taktycznych. W tym aspekcie najmocniej pomagał mu Pal Arne Johansen. Po odejściu z Legii jego drogi z Bergiem zaczęły się rozchodzić. W 2019 roku wrócił do Polski, ale już jako selekcjoner reprezentacji Norwegii do lat 20. W kraju chwalono jego pracę z młodzieżą, choćby z Erlingiem Halandem, który wkrótce został wielką gwiazdą Borussii Dortmund. Potem przymierzano go nawet do roli szkoleniowca pierwszej reprezentacji.
Każda kolejna sytuacja pogłębiała przepaść. Zaczęło dochodzić do sytuacji, w których Żewłakow publicznie krytykował decyzje szkoleniowca, a ten zapraszał dyrektora sportowego do rozmowy w cztery oczy. – Na koniec dnia, każdy musi wiedzieć, że to ja jestem trenerem – grzmiał Berg na jednej z konferencji prasowych. W złych relacjach szkoleniowiec był także z Jackiem Magierą Były piłkarz Manchesteru chciał być niczym menedżer klubu z Premier League. Norweg mocno ingerował w kwestię rezerw. Zdarzało się, nakazał kilku graczom pobudkę razem ze świtem i przyjazd na kilka godzin ze zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim. Wszystko po to, by na treningu pierwszego zespołu byli mu potrzebni odtwórcy ról graczy Ajaksu. Innym razem posadził na ławce rezerwowych Johansona, który przy okazji ”zrzucenia” do ”dwójki” kilku piłkarzy, miał zająć się prowadzeniem zespołu. Całość opierała się wówczas o kuriozum. Jeszcze więcej nerwów i stresów pojawiło się, gdy Legia przegrała walkę o mistrzostwo Polski z Lechem Poznań
Momentami Berg bywał krzykliwy, apodyktyczny, czasami złośliwy. Z czasem zaczął toczyć pewne boje z władzami Legii. Najbardziej irytującą postacią dla Norwega był jednak Orlando Sa. Portugalczyk był bardzo dobrym napastnikiem, który szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców. Nie potrafił przy tym dojść do porozumienia z trenerem, na co wielki wpływ miało jego zachowanie. Sa potrafił się regularnie spóźniać na zajęcia, czasami przez to, że zbyt długo zasiedział się w miejscach, których w danym momencie odwiedzać nie powinien. Jego słabością było też zbyt długie spanie, co sprawiało, że budzik nie zawsze pomagał. Berga irytowało także zachowanie piłkarza. Kiedyś Norweg odesłał go na trening z młodzieżą. Zagrana została jedna piłka, która delikatnie odbiła się od szczęki napastnika. Ten od razu zszedł z boiska, zasłaniając się bólem i kontuzją jakiej doznał. Gracz doskonały, lecz zawsze brakowało mu charakteru, by przykładać się do pracy w Warszawie. Stąd Berg szybko zaczął nalegać na sprzedaż Portugalczyka, a zamiast niego wolał stawiać na doświadczonego Marka Saganowskiego.
19:00
Paris Saint-Germain/Aston Villa
19:00
Bayern Monachium/Inter Mediolan
19:00
Arsenal/Real Madrid
19:00
Barcelona/Borussia Dortmund
19:00
Zwycięzca SF 2