Dzień dobry Wrocławiu. Wróciłem! – tak przywitał się po siedmiu latach z kibicami Śląska. Grał w reprezentacji, kiedy ta pokonywała Niemców, remisowała ze Szkocją. – Trener Nawałka miesiąc później zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL Waldemar Sobota. Potem już nie wystąpił z orzełkiem na piersi.
Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Dzień dobry Wrocławiu, dzień dobry Waldemarze...!
Waldemar Sobota: No tak, tak. Świetnie, że znów jestem we Wrocławiu, że wróciłem. I wierzę, że przed nami piękny sezon.
– Witałeś się z Wrocławiem niecodziennie. Życząc dobrego dnia ze stron gazet...
–Pomysł wyszedł ze strony klubu, a ludzie uznali, że to ja zamówiłem reklamy w prasie. Nie wiem, czy teraz to prostować. Zresztą, koniec końców, to była wspólna decyzja, moja i Śląska, żeby zrobić taką akcję.
– Pewnie rano odwiedziłeś jakiś kiosk ruchu.
– Nie! Tylu znajomych wysyłało mi zdjęcia tej strony w gazecie. To naprawdę było bardzo miłe i myślę, że zaskoczyło wielu kibiców. Moim zdaniem, wyszła z tego bardzo udana akcja.
– Prawie jak Leonardo Bonucci... Odchodził z Juventusu i wykupił stronę w "La Gazzetta dello Sport". A tu takie cuda we Wrocławiu.
– No tak! Choć nie była to moja propozycja. Wyszła ze strony klubu. Oni zadbali o to wszystko. Śląsk zrobił świetną akcję. Miałem sentyment, po tylu latach wróciłem do Wrocławia i fajnie zostało to sprzedane w mediach.
Dzień dobry Wrocławiu... ?ᄌマ pic.twitter.com/LHdYDe1s88
— Jędrzej Rybak (@jedrzej_rybak) July 31, 2020
– Siedem lat minęło. Można zatęsknić za Wrocławiem, Śląskiem, stadionem, kibicami...
– Zawsze wiązało mnie wiele wspomnień ze Śląskiem, z samym miastem. Miałem tutaj wielu znajomych. Ale też nie ukrywajmy, poprzednie trzy lata, które tutaj spędziłem, były bardzo udane, okraszone tytułami, miejscami na podium. Dlatego ten sentyment był wielki. Zatęsknić to może duże słowo, ale zawsze miło tutaj wracać. I w końcu wróciłem z podniesioną głową. Za granicą też przebywałem ładnych parę lat. I też czułem się tam dobrze. Wydaje mi się, że łatwo nawiązuję kontakt. To ułatwia sprawę. Teraz jednak jestem tutaj i naprawdę się z tego cieszę.
– Kiedy pojawił się temat powrotu do Wrocławia?
– Luźne rozmowy rozpoczęły się, kiedy zakończyliśmy sezon w Niemczech. Nie od dziś znam dyrektora sportowego i prezesa Śląska. Były zapytania, utrzymywaliśmy kontakt przez dłuższy czas, ale nie rozmawialiśmy tylko o mnie. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami, wiadomościami. Trudno podać konkretną datę, ale po sezonie powiedziałem władzom Śląska, że chciałbym odpocząć, bo za nami całkiem inne rozgrywki niż zazwyczaj, a decyzję podejmę, kiedy oczyszczę umysł.
Dzień dobry Wrocławiu! Wrócił.
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) July 31, 2020
Waldemar Sobota zawodnikiem Śląska Wrocław! ?゚ヌᄍ@BorekMati ? pic.twitter.com/UoaixkXxR0
Miałem okazję występować z piłkarzami, którzy robili czy wciąż robią wielkie kariery. Można było podpatrywać. A teraz to doświadczenie wykorzystać albo przekazać dalej.
– I można przegonić złe duchy. Żegnałeś się z kibicami Śląska w przegranym meczu 0:5 z Sevillą. Przywitałeś zwycięstwem z wicemistrzem Polski.
– Trudno sprowadzać to do tego, że źle się pożegnałem ze Śląskiem. Poprzednie trzy lata kojarzą mi się tylko z sukcesami. Nawet ten mecz z Sevillą... Tak naprawdę nie pamiętałem w ogóle, że to był mój ostatni mecz tutaj. Miło wracać, bo spędziłem we Wrocławiu wspaniały czas.
– Tuż po meczu przeszedłeś do Club Brugge. Kibice nie zarzucali ci, że zamiast o Sevilli myślisz już o transferze?
– Nie, nie. Skoro wylosowaliśmy Sevillę, to raczej każdy zdawał sobie sprawę, że będzie ciężko wygrać ten dwumecz. Tym bardziej, że później triumfowali w Lidze Europy. Mieli w drużynie wiele gwiazd. Przypomnę, że pierwsze spotkanie, na wyjeździe, rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Gdyby nie bodajże czerwona kartka dla Dudu na początku drugiej połowy, inaczej mogło się skończyć. Prowadziliśmy w tamtym momencie. Z drugiej strony, bądźmy poważni. W dwumeczu z Sevillą raczej nie mieliśmy szans na zwycięstwo. Nikt się tego nie spodziewał.
– Mogłeś zasmakować światowej piłki. Gra przeciwko Sevilli, w Brugii gra u boku Eidura Gudjohnsena, który miał w CV Chelsea i Barcelonę.
– Tyle już gram, że udało mi się poznać, czy to przez reprezentację czy piłkę klubową, wielu zawodników, którzy teraz grają w czołowych zespołach. Miałem okazję występować z piłkarzami, którzy robili czy wciąż robią wielkie kariery. Można było podpatrywać. A teraz to doświadczenie wykorzystać albo przekazać dalej.
– Podpytywaliście Gudjohnsena jak się gra z Messim albo w Chelsea? Czy sam czasem rzucał anegdoty?
– Wiadomo, że wymienia się spostrzeżenia, czasem podpytuje. Ale zazwyczaj wielkie gwiazdy nie chwalą się tym, co osiągnęły. To raczej pokorni ludzie. Pewnie dlatego osiągnęli tak wiele.
– Polak kapitanem niemieckiego klubu. Czas w St. Pauli też musisz miło wspominać.
– Fajny czas. Nie zawsze zdarza się, by obcokrajowiec zostawał kapitanem. Dostąpiłem tego zaszczytu. Spędziłem tam najwięcej czasu w karierze, aż pięć i pół roku. Szmat czasu. Zabrałem stamtąd wiele wspomnień, znajomości i zostaną ze mną na całe życie. Trzeba to pielęgnować.
– Ze wspomnień pewnie na pierwszy plan wysuwają się derby z Hamburger SV. Robiły wrażenie?
– Jak najbardziej, robiły! Wydaje mi się, że przede wszystkim spotkanie wyjazdowe rozgrywane kilka miesięcy temu. Dobrze, że jeszcze przy pełnych trybunach. Wygraliśmy 2:0 na wyjeździe, drugie zwycięstwo nad HSV w sezonie. Po raz pierwszy w historii jeden zespół był dwukrotnie lepszy w tych derbach. Długo będą o tym pamiętać. To wspomnienia, które na zawsze zostaną w moim sercu.
– Śląsk – Zagłębie to derby, ale Dolnego Śląska. A tu klasyka, dwa kluby z jednego miasta.
– Każde derby są ciekawe, a kibicom szczególnie zależy na wygranych w tych meczach. Ale tutaj mowa o derbach miasta, to coś szczególnego. Zwłaszcza, jeśli mówimy o tak dużym mieście jak Hamburg. W Niemczech to rzadkość. Ostatnio były w Berlinie, Monachium, a tak to zostają derby Zagłębia Ruhry, czyli spotkanie Borussii z Schalke. HSV z St. Pauli to wielkie spotkanie, śledzą je całe Niemcy.
Wchodziłem na boisko w historycznym spotkaniu z Niemcami, później wyszedłem w podstawowym składzie ze Szkocją. Trener Adam Nawałka był trochę niezadowolony, miesiąc później do mnie zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania, ale mam dalej pracować, bo nie wypadam z jego radaru. Nie czułem, że to będą moje ostatnie mecze.
– Bywało gorąco na ulicach?
– Bywało. Kibice zbierają się tłumnie, są przemarsze. Od rana na mieście czy pod stadionami wiele się dzieje. Gromadzi się rzesza kibiców nie tylko z samego Hamburga, ale też z całych Niemiec czy różnych zakątków świata. Chcą przeżyć ten mecz. Dobrze, że udało się rozegrać te spotkania z kibicami. To urok piłki nożnej – fani na trybunach. Nie będę ukrywał, wtedy gra się lepiej.
– Ale aż tak gorąco chyba nie było, żeby ktoś ruszył piłkarzy?
– Nie, aż tak ostro nie. Ale na przykład w pierwszym sezonie przegraliśmy derby i to w niezbyt dobrym stylu. Pojawiały się nie do końca przychylne głosy. W piłce to jednak dobre, że za tydzień masz kolejną szansę. Jeśli wygrywasz następne mecze, możesz się zrehabilitować, piąć w tabeli do góry. Spotkania derbowe są ważne, ale na końcu liczy się, jak wypadnie cały sezon.
– St. Pauli to udany rozdział, a Club Brugge? Wtedy wypadłeś z reprezentacji Polski.
– Mimo wszystko też dobrze wspominam ten czas. Graliśmy w Lidze Europy, zajmowaliśmy wysokie miejsca w krajowych rozgrywkach. W Belgii rywalizuje się w play-offach, bardzo dobrze spisywałem się wtedy w grupie mistrzowskiej. Uważam, że pierwszy sezon w Club Brugge miałem bardzo dobry. Ponad 30 meczów, sześć bramek. Później trochę się zagotowałem. W drugim sezonie nie występowałem w każdym spotkaniu, choć grałem. Gdybym miał tak chłodną głowę, jak teraz, pewnie tak pochopnie, już zimą, nie decydowałbym się na transfer do innego klubu. Nie byłem odstawiony na boczny tor, po prostu rzadziej grałem, powiedzmy w co drugim meczu. Pewnie przeczekałbym do lata, ale nie chcę narzekać. Trafiłem do fajnego klubu. Bardzo dobrze wspominam zagraniczną karierę.
– Transfer do St. Pauli to było takie koło ratunkowe, próba powrotu do reprezentacji Polski?
– Nie. Przede wszystkim byłem trochę w gorącej wodzie kąpany. Chciałem występować w każdym spotkaniu. A ówczesny trener St. Pauli Ewald Lienen zabiegał o ten transfer, dzwonił do mnie. Porozmawialiśmy i zdecydowałem się. Mieli wtedy bardzo trudną sytuację, bronili się przed spadkiem. Uratowaliśmy zespół. To był dobry czas, ale zdawałem sobie jednak sprawę, że z 2. Bundesligi ciężko będzie wrócić do reprezentacji. Jak popatrzymy na ostatnie lata, bardzo mało piłkarzy trafiało z drugiej ligi do kadry.
– Przyszłoby ci do głowy po historycznym meczu z Niemcami, kiedy wyszedłeś w pierwszym składzie ze Szkocją, że po raz ostatni grasz w reprezentacji?
– Nie, ale człowiek nigdy tego nie zakłada. Wchodziłem na boisko w historycznym spotkaniu z Niemcami, później wyszedłem w podstawowym składzie ze Szkocją. Trener Adam Nawałka był trochę niezadowolony, miesiąc później do mnie zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania, ale mam dalej pracować, bo nie wypadam z jego radaru. Nie czułem, że to będą moje ostatnie mecze. Teraz wiemy, że były. Cóż, takie życie piłkarza. Trzeba patrzeć w przyszłość, podejmować nowe wyzwania, teraz tu w Śląsku. Pięknie, gdyby urodziło się z tego coś przyjemnego.
– Trener Nawałka zadzwonił jeszcze później czy to był ostatni telefon selekcjonera?
– Tak, dochodziło do spotkań. Zajmował się mną trener Bogdan Zając. Przyjeżdżał do Belgii czy do Niemiec, mieliśmy kontakt, ale powołania już nie otrzymałem.
– Smutno się oglądało Euro 2016?
– Czy smutno? Na pewno. Kiedy ktoś raz wystąpił w reprezentacji, stawiał sobie kolejne cele. Ale smutno to może trochę za duże słowo. Cieszyłem się grą w klubie, piłka nadal sprawiała mi frajdę. Nie było momentu załamania. W piłce trzeba iść dalej, a nie roztrząsać, co było. Jeśli ma przyjść powołanie, zawodnik musi sobie na nie zasłużyć. Jeśli go nie dostał, trzeba pracować dalej.
– Wierzysz, że mecz ze Szkocją wcale nie był ostatni? Sebastian Mila wrócił do kadry późno, ale za to w jakim stylu.
– Chciałbym wierzyć, ale koncentruję się przede wszystkim na tym, co we Wrocławiu mam zrobić. Przed poprzednimi powołaniami nie myślałem dalekosiężnie, tylko o tym, że muszę dobrze wypaść w lidze. A jak już wypadnę dobrze, a nuż nadarzy się okazja.
W najbliższym sezonie @_Ekstraklasa_ Waldemar Sobota będzie grał w @SlaskWroclawPl. ?゚ヌᄆ
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) August 1, 2020
Jego bilans w reprezentacji Polski to:
✅ 17 meczów,
✅ 4 gole.
Taką bramką popisał się w debiucie w spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną. Więcej znajdziesz w #BibliotekaPZPN. ?
– Chłopak ze Schodniej, który zaczynał w Ozimkach, grał w historycznym meczu z Niemcami, przez siedem lat biegał po zagranicznych boiskach, kiedy wraca do Śląska, obwieszczają to gazety. Ładna historia.
– Nie chciałbym wszystkiego podsumowywać. To jeszcze nie ten czas. Chciałbym trochę w piłkę pograć. Za parę lat będę wspominał, co było dobre, a co nie. Teraz wierzę, że przede mną udane sezony. Ciężko pracuję, aby utrzymać się na tym poziomie, współpracować z młodymi, którzy wchodzą do drużyny. Dzisiaj to może oni są gwiazdami, a nie ja. Chcę im pomagać, ale też stawić czoła.
– Musisz pamiętać fetę w 2012 roku. Śmiali się, że to jedyny raz, kiedy policja nikomu nie wypisała mandatu za picie piwa na rynku.
– Pamiętam, fajny czas! Zielony rynek... To niezapomniane chwile. Zostają na zawsze w pamięci. Chciałoby się je przeżyć jeszcze raz. Ale do tego bardzo długa droga. Trzeba wiele pracy, żeby takie marzenie znów się spełniło.
– Postawiliście sobie konkretny cel na sezon czy tradycyjnie, jak u trenera Vitezslava Lavicki, liczy się kolejny mecz?
– Tak się mówi, ale tak też jest. W zeszłym sezonie Śląsk zajął dobre miejsce, ale rozmawiałem z piłkarzami, którzy zostali i widać, że pozostał mały niedosyt. Dało się zakończyć ligę o pozycję czy dwie wyżej. Wtedy radość byłaby jeszcze większa. Jeśli mamy sobie stawiać jakiś cel, to dobrze byłoby poprawić wynik. Ale wszyscy muszą dołożyć do tego swoją cegiełkę.
– Wierzycie w mistrzostwo, jeśli wszystko ułoży się po waszej myśli?
– Nie chcemy wybiegać tak daleko. Wiara jest, ale pewnie więcej drużyn ma taki plan. Trzeba sobie wszystko wypracować. Jeśli stworzymy kolektyw, to widzę potencjał w tym zespole. Możemy zrobić dobry wynik.
– Czujesz ciężar, presję, większe wymagania?
– Szczerze powiedziawszy, mam pozytywną motywację. Wiadomo, sporo osób mnie kojarzy, będzie na mnie zwracało uwagę, tym bardziej, że wróciłem po kilku latach zza granicy. Chcą zobaczyć, jak teraz się prezentuję, zwłaszcza na nowej pozycji. Ale jestem w takim wieku, że słowo ciężar zdaje się trochę duże. Są tutaj także inni doświadczeni zawodnicy, wszyscy się uzupełniamy.
– Jak skończycie na podium, wyjdzie, że Waldemar Sobota to talizman. Trzy lata – trzy udane sezony. Powrót i...
– Pewnie gdybyśmy skończyli na podium, tak mogłoby się stać. Na razie początek sezonu, długa droga przed nami. Powtórzę to popularne hasło, że skupiamy się na kolejnym meczu. Wtedy dochodzi się najdalej.
Rozmawiał Antoni Cichy
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.