| Czytelnia VIP

Sobota w piątek. "Nie czułem, że to będą moje ostatnie mecze. Teraz wiemy, że były"

Waldemar Sobota po siedmiu latach wrócił do Śląska Wrocław (Fot. Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl)
Waldemar Sobota po siedmiu latach wrócił do Śląska Wrocław (Fot. Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl)

Dzień dobry Wrocławiu. Wróciłem! – tak przywitał się po siedmiu latach z kibicami Śląska. Grał w reprezentacji, kiedy ta pokonywała Niemców, remisowała ze Szkocją. – Trener Nawałka miesiąc później zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania – przyznaje w rozmowie z TVPSPORT.PL Waldemar Sobota. Potem już nie wystąpił z orzełkiem na piersi.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Dzień dobry Wrocławiu, dzień dobry Waldemarze...!
Waldemar Sobota: No tak, tak. Świetnie, że znów jestem we Wrocławiu, że wróciłem. I wierzę, że przed nami piękny sezon.

– Witałeś się z Wrocławiem niecodziennie. Życząc dobrego dnia ze stron gazet...
–Pomysł wyszedł ze strony klubu, a ludzie uznali, że to ja zamówiłem reklamy w prasie. Nie wiem, czy teraz to prostować. Zresztą, koniec końców, to była wspólna decyzja, moja i Śląska, żeby zrobić taką akcję.

– Pewnie rano odwiedziłeś jakiś kiosk ruchu.
– Nie! Tylu znajomych wysyłało mi zdjęcia tej strony w gazecie. To naprawdę było bardzo miłe i myślę, że zaskoczyło wielu kibiców. Moim zdaniem, wyszła z tego bardzo udana akcja.

– Prawie jak Leonardo Bonucci... Odchodził z Juventusu i wykupił stronę w "La Gazzetta dello Sport". A tu takie cuda we Wrocławiu.
– No tak! Choć nie była to moja propozycja. Wyszła ze strony klubu. Oni zadbali o to wszystko. Śląsk zrobił świetną akcję. Miałem sentyment, po tylu latach wróciłem do Wrocławia i fajnie zostało to sprzedane w mediach.


– Bardzo zmienił się Wrocław przez siedem lat?
– Trudno powiedzieć. Trudno poruszać się po mieście w dobie koronawirusa, choć oczywiście chciałoby się... Jeśli chodzi o sam klub, wiadomo, że wchodziłem do szatni w tym momencie jako nowy zawodnik, ale zostało jeszcze wiele osób, które już wtedy pracowały, znałem się też z paroma piłkarzami. W moim wieku wejście do szatni jest bardziej na luzie, bez stresu. Czuję się jak w domu. Świetnie, że tu wróciłem.

– Niby nowy, a jednak stary zawodnik. Czy zmieniła się perspektywa? Teraz Waldemar Sobota pewnie powinien być mentorem dla młodszych.
– Wiadomo, że jestem bardziej doświadczonym piłkarzem, niż kilka lat temu. Wiem, że mam do spełnienia też inne role, ale na końcu ważne, byśmy dobrze funkcjonowali jako drużyna, byśmy się poznali, prezentowali dobrą piłkę. Mam nadzieję, że dalej będziemy dążyli w tym kierunku, który wyznaczył pierwszy, wygrany mecz z Piastem.

Waldemar Sobota, Śląsk Wrocław (Fot. PAP)
Waldmar Sobota we Wrocławiu przeżył wiele pięknych chwil. W 2012 roku wywalczył ze Śląskiem mistrzostwo Polski (Fot. PAP)
Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Czytaj też

27 sierpnia 1939 Polska - Węgry 4:2. Ostatni mecz reprezentacji Polski przed wojną i tragiczne losy jej piłkarzy

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

– Siedem lat minęło. Można zatęsknić za Wrocławiem, Śląskiem, stadionem, kibicami...
– Zawsze wiązało mnie wiele wspomnień ze Śląskiem, z samym miastem. Miałem tutaj wielu znajomych. Ale też nie ukrywajmy, poprzednie trzy lata, które tutaj spędziłem, były bardzo udane, okraszone tytułami, miejscami na podium. Dlatego ten sentyment był wielki. Zatęsknić to może duże słowo, ale zawsze miło tutaj wracać. I w końcu wróciłem z podniesioną głową. Za granicą też przebywałem ładnych parę lat. I też czułem się tam dobrze. Wydaje mi się, że łatwo nawiązuję kontakt. To ułatwia sprawę. Teraz jednak jestem tutaj i naprawdę się z tego cieszę.

– Kiedy pojawił się temat powrotu do Wrocławia?
– Luźne rozmowy rozpoczęły się, kiedy zakończyliśmy sezon w Niemczech. Nie od dziś znam dyrektora sportowego i prezesa Śląska. Były zapytania, utrzymywaliśmy kontakt przez dłuższy czas, ale nie rozmawialiśmy tylko o mnie. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami, wiadomościami. Trudno podać konkretną datę, ale po sezonie powiedziałem władzom Śląska, że chciałbym odpocząć, bo za nami całkiem inne rozgrywki niż zazwyczaj, a decyzję podejmę, kiedy oczyszczę umysł.


– Patrzyłeś na którym miejscu Śląsk zakończy sezon ligowy? Czy zagra w europejskich pucharach czy nie?
– Zawsze spoglądałem na Ekstraklasę, a szczególnie na Śląsk. Jak już mówiłem, czuję sentyment do tego klubu. Patrzyłem na tabelę, trzymałem kciuki.

– Ale podejmując decyzję o powrocie, nie kierowałeś się miejscem Śląska w tabeli?
– Nie. To nie miało aż tak dużego znaczenia, choć wiadomo, że ubiegły sezon był dla Śląska dobry. Wysoko zakończyli rozgrywki. Teraz przed nami nowy sezon, trzeba zapomnieć co było w tamtym i skupić się na kolejnym.

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Czytaj też

27 sierpnia 1939 Polska - Węgry 4:2. Ostatni mecz reprezentacji Polski przed wojną i tragiczne losy jej piłkarzy

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Miałem okazję występować z piłkarzami, którzy robili czy wciąż robią wielkie kariery. Można było podpatrywać. A teraz to doświadczenie wykorzystać albo przekazać dalej.

– I można przegonić złe duchy. Żegnałeś się z kibicami Śląska w przegranym meczu 0:5 z Sevillą. Przywitałeś zwycięstwem z wicemistrzem Polski.
– Trudno sprowadzać to do tego, że źle się pożegnałem ze Śląskiem. Poprzednie trzy lata kojarzą mi się tylko z sukcesami. Nawet ten mecz z Sevillą... Tak naprawdę nie pamiętałem w ogóle, że to był mój ostatni mecz tutaj. Miło wracać, bo spędziłem we Wrocławiu wspaniały czas.

– Tuż po meczu przeszedłeś do Club Brugge. Kibice nie zarzucali ci, że zamiast o Sevilli myślisz już o transferze?
– Nie, nie. Skoro wylosowaliśmy Sevillę, to raczej każdy zdawał sobie sprawę, że będzie ciężko wygrać ten dwumecz. Tym bardziej, że później triumfowali w Lidze Europy. Mieli w drużynie wiele gwiazd. Przypomnę, że pierwsze spotkanie, na wyjeździe, rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Gdyby nie bodajże czerwona kartka dla Dudu na początku drugiej połowy, inaczej mogło się skończyć. Prowadziliśmy w tamtym momencie. Z drugiej strony, bądźmy poważni. W dwumeczu z Sevillą raczej nie mieliśmy szans na zwycięstwo. Nikt się tego nie spodziewał.

– Mogłeś zasmakować światowej piłki. Gra przeciwko Sevilli, w Brugii gra u boku Eidura Gudjohnsena, który miał w CV Chelsea i Barcelonę.
– Tyle już gram, że udało mi się poznać, czy to przez reprezentację czy piłkę klubową, wielu zawodników, którzy teraz grają w czołowych zespołach. Miałem okazję występować z piłkarzami, którzy robili czy wciąż robią wielkie kariery. Można było podpatrywać. A teraz to doświadczenie wykorzystać albo przekazać dalej.

– Podpytywaliście Gudjohnsena jak się gra z Messim albo w Chelsea? Czy sam czasem rzucał anegdoty?
– Wiadomo, że wymienia się spostrzeżenia, czasem podpytuje. Ale zazwyczaj wielkie gwiazdy nie chwalą się tym, co osiągnęły. To raczej pokorni ludzie. Pewnie dlatego osiągnęli tak wiele.

W 2013 roku Sobota przeszedł do belgijskiego Club Brugge (Fot. PAP)
W 2013 roku Sobota przeszedł do belgijskiego Club Brugge (Fot. PAP)

– Polak kapitanem niemieckiego klubu. Czas w St. Pauli też musisz miło wspominać.
– Fajny czas. Nie zawsze zdarza się, by obcokrajowiec zostawał kapitanem. Dostąpiłem tego zaszczytu. Spędziłem tam najwięcej czasu w karierze, aż pięć i pół roku. Szmat czasu. Zabrałem stamtąd wiele wspomnień, znajomości i zostaną ze mną na całe życie. Trzeba to pielęgnować.

– Ze wspomnień pewnie na pierwszy plan wysuwają się derby z Hamburger SV. Robiły wrażenie?
– Jak najbardziej, robiły! Wydaje mi się, że przede wszystkim spotkanie wyjazdowe rozgrywane kilka miesięcy temu. Dobrze, że jeszcze przy pełnych trybunach. Wygraliśmy 2:0 na wyjeździe, drugie zwycięstwo nad HSV w sezonie. Po raz pierwszy w historii jeden zespół był dwukrotnie lepszy w tych derbach. Długo będą o tym pamiętać. To wspomnienia, które na zawsze zostaną w moim sercu.

– Śląsk – Zagłębie to derby, ale Dolnego Śląska. A tu klasyka, dwa kluby z jednego miasta.
– Każde derby są ciekawe, a kibicom szczególnie zależy na wygranych w tych meczach. Ale tutaj mowa o derbach miasta, to coś szczególnego. Zwłaszcza, jeśli mówimy o tak dużym mieście jak Hamburg. W Niemczech to rzadkość. Ostatnio były w Berlinie, Monachium, a tak to zostają derby Zagłębia Ruhry, czyli spotkanie Borussii z Schalke. HSV z St. Pauli to wielkie spotkanie, śledzą je całe Niemcy.

Wchodziłem na boisko w historycznym spotkaniu z Niemcami, później wyszedłem w podstawowym składzie ze Szkocją. Trener Adam Nawałka był trochę niezadowolony, miesiąc później do mnie zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania, ale mam dalej pracować, bo nie wypadam z jego radaru. Nie czułem, że to będą moje ostatnie mecze.

Z Chelsea do... polskiej IV ligi. Wychwalał go sam Ronaldo

Czytaj też

W 2008 roku został wypożyczony do finalisty Ligi Mistrzów, Chelsea. Dziś gra w IV lidze polskiej (Fot. Getty, LZS Starowice, TVPSPORT.PL)

Z Chelsea do... polskiej IV ligi. Wychwalał go sam Ronaldo

– Bywało gorąco na ulicach?
– Bywało. Kibice zbierają się tłumnie, są przemarsze. Od rana na mieście czy pod stadionami wiele się dzieje. Gromadzi się rzesza kibiców nie tylko z samego Hamburga, ale też z całych Niemiec czy różnych zakątków świata. Chcą przeżyć ten mecz. Dobrze, że udało się rozegrać te spotkania z kibicami. To urok piłki nożnej – fani na trybunach. Nie będę ukrywał, wtedy gra się lepiej.

– Ale aż tak gorąco chyba nie było, żeby ktoś ruszył piłkarzy?
– Nie, aż tak ostro nie. Ale na przykład w pierwszym sezonie przegraliśmy derby i to w niezbyt dobrym stylu. Pojawiały się nie do końca przychylne głosy. W piłce to jednak dobre, że za tydzień masz kolejną szansę. Jeśli wygrywasz następne mecze, możesz się zrehabilitować, piąć w tabeli do góry. Spotkania derbowe są ważne, ale na końcu liczy się, jak wypadnie cały sezon.

– St. Pauli to udany rozdział, a Club Brugge? Wtedy wypadłeś z reprezentacji Polski.
– Mimo wszystko też dobrze wspominam ten czas. Graliśmy w Lidze Europy, zajmowaliśmy wysokie miejsca w krajowych rozgrywkach. W Belgii rywalizuje się w play-offach, bardzo dobrze spisywałem się wtedy w grupie mistrzowskiej. Uważam, że pierwszy sezon w Club Brugge miałem bardzo dobry. Ponad 30 meczów, sześć bramek. Później trochę się zagotowałem. W drugim sezonie nie występowałem w każdym spotkaniu, choć grałem. Gdybym miał tak chłodną głowę, jak teraz, pewnie tak pochopnie, już zimą, nie decydowałbym się na transfer do innego klubu. Nie byłem odstawiony na boczny tor, po prostu rzadziej grałem, powiedzmy w co drugim meczu. Pewnie przeczekałbym do lata, ale nie chcę narzekać. Trafiłem do fajnego klubu. Bardzo dobrze wspominam zagraniczną karierę.

– Transfer do St. Pauli to było takie koło ratunkowe, próba powrotu do reprezentacji Polski?
– Nie. Przede wszystkim byłem trochę w gorącej wodzie kąpany. Chciałem występować w każdym spotkaniu. A ówczesny trener St. Pauli Ewald Lienen zabiegał o ten transfer, dzwonił do mnie. Porozmawialiśmy i zdecydowałem się. Mieli wtedy bardzo trudną sytuację, bronili się przed spadkiem. Uratowaliśmy zespół. To był dobry czas, ale zdawałem sobie jednak sprawę, że z 2. Bundesligi ciężko będzie wrócić do reprezentacji. Jak popatrzymy na ostatnie lata, bardzo mało piłkarzy trafiało z drugiej ligi do kadry.

Z Chelsea do... polskiej IV ligi. Wychwalał go sam Ronaldo

Czytaj też

W 2008 roku został wypożyczony do finalisty Ligi Mistrzów, Chelsea. Dziś gra w IV lidze polskiej (Fot. Getty, LZS Starowice, TVPSPORT.PL)

Z Chelsea do... polskiej IV ligi. Wychwalał go sam Ronaldo

Waldemar Sobota i Lukas Podolski. Polska - Niemcy 2:0 (Fot. PAP)
Waldemar Sobota i Lukas Podolski. To ten mecz, kiedy Polska po raz pierwszy w historii wygrała z Niemcami (Fot. PAP)

– Przyszłoby ci do głowy po historycznym meczu z Niemcami, kiedy wyszedłeś w pierwszym składzie ze Szkocją, że po raz ostatni grasz w reprezentacji?
– Nie, ale człowiek nigdy tego nie zakłada. Wchodziłem na boisko w historycznym spotkaniu z Niemcami, później wyszedłem w podstawowym składzie ze Szkocją. Trener Adam Nawałka był trochę niezadowolony, miesiąc później do mnie zadzwonił i powiedział, że tym razem nie dostanę powołania, ale mam dalej pracować, bo nie wypadam z jego radaru. Nie czułem, że to będą moje ostatnie mecze. Teraz wiemy, że były. Cóż, takie życie piłkarza. Trzeba patrzeć w przyszłość, podejmować nowe wyzwania, teraz tu w Śląsku. Pięknie, gdyby urodziło się z tego coś przyjemnego.

– Trener Nawałka zadzwonił jeszcze później czy to był ostatni telefon selekcjonera?
– Tak, dochodziło do spotkań. Zajmował się mną trener Bogdan Zając. Przyjeżdżał do Belgii czy do Niemiec, mieliśmy kontakt, ale powołania już nie otrzymałem.

– Smutno się oglądało Euro 2016?
– Czy smutno? Na pewno. Kiedy ktoś raz wystąpił w reprezentacji, stawiał sobie kolejne cele. Ale smutno to może trochę za duże słowo. Cieszyłem się grą w klubie, piłka nadal sprawiała mi frajdę. Nie było momentu załamania. W piłce trzeba iść dalej, a nie roztrząsać, co było. Jeśli ma przyjść powołanie, zawodnik musi sobie na nie zasłużyć. Jeśli go nie dostał, trzeba pracować dalej.

– Wierzysz, że mecz ze Szkocją wcale nie był ostatni? Sebastian Mila wrócił do kadry późno, ale za to w jakim stylu.
– Chciałbym wierzyć, ale koncentruję się przede wszystkim na tym, co we Wrocławiu mam zrobić. Przed poprzednimi powołaniami nie myślałem dalekosiężnie, tylko o tym, że muszę dobrze wypaść w lidze. A jak już wypadnę dobrze, a nuż nadarzy się okazja.


– Do Śląska wrócił inny Waldemar Sobota. Częściej niż na skrzydle można cię zobaczyć w środku pola.
– Zgadza się. Kibice muszą się przyzwyczaić, że częściej będę występował w środku. Nie zamykam się na grę na skrzydle, bo grałem tam przez większość kariery, ale teraz raczej biorę udział głównie przy budowaniu akcji. Jestem już trochę innym zawodnikiem, choć jak nadarzy się okazja, żeby zrobić coś na skrzydle, na pewno skorzystam.

– Doświadczenie więcej daje w środku pola niż na skrzydle?
– Wydaje mi się, że tak. Najważniejsze jednak, żeby dobrze funkcjonować jako drużyna. Każdy musi brać ciężar gry na siebie, jeśli drużyna ma osiągnąć dobry wynik. Nieważne, czy masz 30 czy 20 lat.

Waldemar Sobota w obięciach kolegów po zdobyciu zwycięskiej bramki w Lidze Europy z Club Brugge (Fot. PAP)
Waldemar Sobota w obięciach kolegów po zdobyciu zwycięskiej bramki w Lidze Europy z Club Brugge (Fot. PAP)

– Chłopak ze Schodniej, który zaczynał w Ozimkach, grał w historycznym meczu z Niemcami, przez siedem lat biegał po zagranicznych boiskach, kiedy wraca do Śląska, obwieszczają to gazety. Ładna historia.
– Nie chciałbym wszystkiego podsumowywać. To jeszcze nie ten czas. Chciałbym trochę w piłkę pograć. Za parę lat będę wspominał, co było dobre, a co nie. Teraz wierzę, że przede mną udane sezony. Ciężko pracuję, aby utrzymać się na tym poziomie, współpracować z młodymi, którzy wchodzą do drużyny. Dzisiaj to może oni są gwiazdami, a nie ja. Chcę im pomagać, ale też stawić czoła.

– Musisz pamiętać fetę w 2012 roku. Śmiali się, że to jedyny raz, kiedy policja nikomu nie wypisała mandatu za picie piwa na rynku.
– Pamiętam, fajny czas! Zielony rynek... To niezapomniane chwile. Zostają na zawsze w pamięci. Chciałoby się je przeżyć jeszcze raz. Ale do tego bardzo długa droga. Trzeba wiele pracy, żeby takie marzenie znów się spełniło.

– Postawiliście sobie konkretny cel na sezon czy tradycyjnie, jak u trenera Vitezslava Lavicki, liczy się kolejny mecz?
– Tak się mówi, ale tak też jest. W zeszłym sezonie Śląsk zajął dobre miejsce, ale rozmawiałem z piłkarzami, którzy zostali i widać, że pozostał mały niedosyt. Dało się zakończyć ligę o pozycję czy dwie wyżej. Wtedy radość byłaby jeszcze większa. Jeśli mamy sobie stawiać jakiś cel, to dobrze byłoby poprawić wynik. Ale wszyscy muszą dołożyć do tego swoją cegiełkę.

– Wierzycie w mistrzostwo, jeśli wszystko ułoży się po waszej myśli?
– Nie chcemy wybiegać tak daleko. Wiara jest, ale pewnie więcej drużyn ma taki plan. Trzeba sobie wszystko wypracować. Jeśli stworzymy kolektyw, to widzę potencjał w tym zespole. Możemy zrobić dobry wynik.

– Czujesz ciężar, presję, większe wymagania?
– Szczerze powiedziawszy, mam pozytywną motywację. Wiadomo, sporo osób mnie kojarzy, będzie na mnie zwracało uwagę, tym bardziej, że wróciłem po kilku latach zza granicy. Chcą zobaczyć, jak teraz się prezentuję, zwłaszcza na nowej pozycji. Ale jestem w takim wieku, że słowo ciężar zdaje się trochę duże. Są tutaj także inni doświadczeni zawodnicy, wszyscy się uzupełniamy.

– Jak skończycie na podium, wyjdzie, że Waldemar Sobota to talizman. Trzy lata – trzy udane sezony. Powrót i...
– Pewnie gdybyśmy skończyli na podium, tak mogłoby się stać. Na razie początek sezonu, długa droga przed nami. Powtórzę to popularne hasło, że skupiamy się na kolejnym meczu. Wtedy dochodzi się najdalej.

Rozmawiał Antoni Cichy

Gwóźdź do spadku. Stal przegrywa mecz o "sześć" punktów
Stal Mielec – GKS Bełchatów, sezon 1995/96 I ligi (fot. TVP)
Gwóźdź do spadku. Stal przegrywa mecz o "sześć" punktów

Polecane
Najnowsze
Łzy kapitana. "Pracowaliśmy dwa lata, a odpadamy po trzech dniach" [WIDEO]
Łzy kapitana. "Pracowaliśmy dwa lata, a odpadamy po trzech dniach" [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Kacper Tobiasz (fot. PAP)
Dominik Marczuk: takie porażki bolą najbardziej [WIDEO]
Dominik Marczuk (fot. TVP Sport)
Dominik Marczuk: takie porażki bolą najbardziej [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Sportowy wieczór (14.06.2025) Młodzieżówka ośmieszona
Sportowy wieczór (14.06.2025) (fot. PAP)
transmisja
Sportowy wieczór (14.06.2025) Młodzieżówka ośmieszona
| Sportowy wieczór 
Adam Majewski: przegraliśmy jakością indywidualną [WIDEO]
Adam Majewski (fot. TVP Sport)
Adam Majewski: przegraliśmy jakością indywidualną [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Euro U21: Portugalia – Polska [MECZ]
Portugalia – Polska. Mistrzostwa Europy mężczyzn U-21, Trenczyn.
Euro U21: Portugalia – Polska [MECZ]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Słowacja – Włochy. ME U-21, Trnawa [SKRÓT]
Słowacja – Włochy. Mistrzostwa Europy mężczyzn U-21, Trnawa [SKRÓT]
Słowacja – Włochy. ME U-21, Trnawa [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Euro U21 z Polakami w TVP! Sprawdź wyniki, tabele i plan transmisji
Euro 2025. Kiedy i gdzie mistrzostwa Europy U21? Transmisje meczów Polaków w TVP [TERMINARZ]
Euro U21 z Polakami w TVP! Sprawdź wyniki, tabele i plan transmisji
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Do góry