| Czytelnia VIP

Z Kowla do reprezentacji Polski. Taras Romanczuk szczerze o ojcu

Taras Romanczuk to kapitan Jagiellonii Białystok (Fot. Getty)
Taras Romanczuk to kapitan Jagiellonii Białystok (Fot. Getty)
Robert Bońkowski

Młody i ambitny, który nie miał przyszłości w swojej ojczyźnie, decyduje się na emigrację. W sąsiednim kraju trafia na życzliwych sobie i w niedługim czasie spełnia piłkarskie marzenia. Taras Romanczuk.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

14 listopada 1991 roku. Na świat przychodzi drugi syn Swietłany i Wiktora Romanczuków - Taras. Kilkanaście dni później Ukraińcy poprą w drodze referendum niepodległość. Za ponad 20 lat zostanie reprezentantem... Polski.

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Czytaj też

27 sierpnia 1939 Polska - Węgry 4:2. Ostatni mecz reprezentacji Polski przed wojną i tragiczne losy jej piłkarzy

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Urodzinowy tort i ojcowski pasek


Dorastał w sportowej rodzinie. Ojciec Wiktor Romanczuk był piłkarzem. Brat Jurij jest do dzisiaj grającym trenerem zespołu FC Kowel Wołyń, a kuzyn mistrzem paraolimpiady w piłce nożnej. Historia Tarasa nie mogła potoczyć się inaczej. Od dziecka spędzał każdą wolną chwilę na przydomowym podwórku.

Zimą rozgrywki przenosiły się do mieszkania. W listopadzie 1996 roku rozpoczęli ze starszym bratem mecz w kuchni. Pani Swietłana kończyła akurat tort urodzinowy dla młodszego syna.

– Kuchnia była boiskiem, a poduszka piłką. Źle ją kopnąłem i trafiła w tort. Za karę klęczeliśmy z bratem pod ścianą. Mama jakoś uratowała ciasto. Zajadaliśmy się następnego dnia – wspomina z uśmiechem Taras. Tata utrzymywał porządek w domu. Wymierzał surowe kary, gdy któryś z synów narozrabiał. Gdy sięgał po pasek, to do młodych szybko docierało, że przesadzili.

– Ojciec pracował w ośrodku dla nieletnich. Często chodził w mundurze, więc skórzany pasek był obowiązkowym elementem stroju. No cóż… Czuło się go na skórze, ale tylko wtedy, gdy bardzo zawiniliśmy. Tata nie nadużywał jednak tych metod. To dobry człowiek – zapewnia po latach kapitan Jagiellonii.

Kara ojca była formą socjalizacji. Ta, którą najbardziej pamięta, miała miejsce pięć lat po zdeformowaniu tortu. Nauczyciel wychowania fizycznego zbierał drużynę na miejski turniej piłki nożnej. Taras leżał akurat w łóżku z wysoką gorączką. Rodzice byli w pracy, a nim opiekowała się babcia.

– Nie mogłem tego turnieju opuścić. To było jak powołanie do kadry. Druga okazja mogła mi się nie przytrafić. Przesunąłem więc godzinę w zegarku, tak by wskazywała porę obiadową. Poprosiłem babcię, żeby przygotowała jedzenie. Szybko zjadłem i wybiegłem z domu. Zgłosiłem się do trenera, a ten już w pierwszym meczu wystawił mnie w podstawowym składzie. Gdy graliśmy mecz, to z pracy wracał samochodem ojciec. Niestety, rozpoznał mnie i musiałem wrócić z nim do domu. Wtedy oberwałem najbardziej. Upokorzony wróciłem do szkoły na lekcje – wspomina winowajca.

Surowe kary dobrze wpłynęły na wychowanie. Stał się roztropny i wielkoduszny. Wiele zawdzięcza też Bogu, to w cerkwi, gdy tylko może, odnajduje spokój ducha. Potrzebującym stara się zawsze pomóc. Tak było między innymi podczas jego ślubu z Kateryną. Matka Tarasa pracuje w domu dziecka. Nowożeńcy wpadli na pomysł, by zamiast kwiatów, goście weselni przynieśli pluszowe misie. Dwa dni po ślubie przewieźli maskotki do ośrodka mamy i przekazali je dzieciom.

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Czytaj też

27 sierpnia 1939 Polska - Węgry 4:2. Ostatni mecz reprezentacji Polski przed wojną i tragiczne losy jej piłkarzy

Rozbili wicemistrzów świata. A później wybuchła wojna...

Taras Romanczuk w meczu ze Śląskiem Wrocław (Fot. PAP)
Taras Romanczuk w meczu ze Śląskiem Wrocław (Fot. PAP)

Droga do sukcesu przez Legionowo


Na Ukrainie występował w pierwszoligowym zespole futsalowym. Według trenerów nie miał talentu sportowego. W listopadzie 2012 roku pojawiła się szansa, by wyjechać do Polski.

– Wcześniej zwiedziłem kilka dużych miast, ale gdy wysiadłem w 2013 roku na stacji Warszawa Zachodna, to nie wiedziałem co mam dalej robić. Rozpocząłem nowe życie. Znalazłem się w trzecioligowej Legionovii. Awansowaliśmy do drugiej ligi i dopiero stamtąd trafiłem do Jagiellonii – opowiada TVPSPORT.PL Taras.

W 2014 występował w Legionovii Hiszpan Antonio Calderon. Pozyskaniem tego pomocnika zainteresowana była Jagiellonia. Na trybunach w Legionowie podczas jednego z meczów zasiadł były zawodnik Jagi Maciej Kudrycki, prezes Cezary Kulesza oraz menedżer piłkarski, który był w zarządzie Legionovii. To właśnie on polecił delegacji z Białegostoku, by zainteresowali się Romanczukiem.

– Przyznam, że głównie patrzyliśmy na Calderona, bo to on miał być wzmocnieniem Jagiellonii. Zdecydowaliśmy, że Hiszpan pojedzie na obóz z pierwszą drużyną. Z Tarasa zrezygnowaliśmy. Po kilku dniach zadzwonił do nas jednak Michał Probierz i powiedział, że Calderon się nie sprawdził. Mieliśmy jechać, by odebrać go ze zgrupowania – opowiada Kudrycki.

Z menedżerem wybrali się w drogę po innego zawodnika. Zaproponowali Romanczukowi, by pojechał z nimi, a przy okazji wziął ze sobą sportowe buty. W drodze z Warszawy do Gutowa Małego zadzwonili do Cezarego Kuleszy, by poinformować prezesa, że zabierają Calderona, ale przywożą Romanczuka. Probierz przystał na propozycję. Taras został z Jagiellonią na dłużej.

Niewiele jednak brakowało, a sezon 2014/15 rozpocząłby w drugiej lidze. Piłkarz nie dogadał się bowiem z klubem z ekstraklasy co do zarobków. Propozycja finansowa Jagiellonii była podobna do gaży, jaką miał w Legionovii. Piłkarz zły wyszedł z siedziby klubu i udał się na dworzec PKS, by wrócić do Legionowa. Interweniował Cezary Kulesza, zadzwonił do Kudryckiego, by ten powstrzymał obrażonego przed powrotem.

– Oddałem mu wynajmowaną kawalerkę, a Jacek Chańko pożyczył Ukraińcowi laptopa i udostępnił Internet. Taras przystał na nową ofertę i podpisał z klubem umowę – zdradza Maciej Kudrycki.

W 2018 roku Romanczuk otrzymał polskie obywatelstwo (Fot. PAP)
W 2018 roku Romanczuk otrzymał polskie obywatelstwo (Fot. PAP)
"Nawałka zadzwonił i powiedział, że nie dostanę powołania" [WYWIAD]

Czytaj też

Waldemar Sobota po siedmiu latach wrócił do Śląska Wrocław (Fot. Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl)

"Nawałka zadzwonił i powiedział, że nie dostanę powołania" [WYWIAD]

Ukrainiec z polskim paszportem? Nie! Polak


W Jagiellonii anonimowy dotąd pomocnik stał się legendą klubu. Nie ma wśród sympatyków drużyny takiego, który nie zgadzałaby się ze zdaniem, że nazwisko Romanczuk powinno być w klubowej galerii sław obok takich jak Frankowski, Czykier, Probierz i Komendo-Borowski.

Początki w Białymstoku miał jednak trudne. Michał Probierz wiele wymagał. Taras zsyłany był po słabszych występach do rezerw, by po ciężkiej pracy wracać do pierwszego składu. Z Jackiem Góralskim tworzył duet defensywnych pomocników.

Wystąpił w ponad 200 oficjalnych meczach. Przyczynił się do utrzymania Jagiellonii, bo strzelił ważnego gola Podbeskidziu Bielsko-Biała. Był także o kilka centymetrów od celu, mógł zapewnić historyczne mistrzostwo kraju. Jego kariera nie przypomina sinusoidy. Od lat prezentuje stabilny ligowy poziom. Na wyżyny wspiął się w 2018 roku, gdy po otrzymaniu polskiego obywatelstwa Adam Nawałka powołał go do kadry narodowej.

"Nawałka zadzwonił i powiedział, że nie dostanę powołania" [WYWIAD]

Czytaj też

Waldemar Sobota po siedmiu latach wrócił do Śląska Wrocław (Fot. Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl)

"Nawałka zadzwonił i powiedział, że nie dostanę powołania" [WYWIAD]

Taras Romanczuk (pierwszy z lewej w górnym rzędzie) w reprezentacji Polski (Fot. PAP)
Taras Romanczuk (pierwszy z lewej w górnym rzędzie) w reprezentacji Polski (Fot. PAP)

Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Odzywał się ktoś ze sztabu Jerzego Brzęczka?
Taras Romanczuk, Jagiellonia Białystok: – Nie było kontaktu, ale nie mam tego nikomu za złe. Jeśli mogę mieć jakieś pretensje, to tylko do siebie, bo to ode mnie zależy czy zasłużę na grę w kadrze. W Polsce są młodzi i bardzo zdolni, trudno więc będzie powtórnie zapukać do drzwi zespołu narodowego.

– Po co życie na obczyźnie?
– Musiałem się uwolnić. Na Ukrainie nie zrobiłbym kariery, a w Polsce udało mi się dojść do sukcesu. Jestem dwukrotnym wicemistrzem kraju, mam występ w kadrze narodowej. To są ważne rzeczy. Czuję się Polakiem, założyłem tu rodzinę, płacę podatki, głosuję w wyborach… Cieszę się, że mogę tu mieszkać, że mogę dać Polsce cząstkę siebie.

– To jest siódmy sezon w Jagiellonii. Ludzie mówią, że Romanczukowi zagraniczny kontrakt należy się jak psu buda.
– Były rozmowy zimą. Klub postanowił mnie jednak zostawić. Mam ważny kontrakt, choć wiem, że jestem gotów do wyjazdu za granicę. Jeśli wyjadę, będę zadowolony, ale jeśli zostanę, to będzie tak samo. W Jagiellonii wszystko mi odpowiada, a w Białymstoku bardzo dobrze żyje się żonie i to jest dla mnie najważniejsze.

– Zakochałeś się w Białymstoku?
– To miasto odpowiada mi pod każdym względem. Po zakończeniu kariery, o tym zadecydowaliśmy z żoną, zamieszkamy tu na stałe.

– Nie będzie powrotu do Kowla?
– Nie.

– A co po zakończeniu kariery?
– Jeszcze niedawno powiedziałbym, że będę urzędnikiem, bo chciałbym zajmować się sprawami związanymi z Ukrainą. Teraz trochę zmieniłem plany. Zacząłem przygotowania do nauki fachu trenerskiego. Podpatruję Rafała Grzyba. Czekam, aż pandemia pozwoli i zacznę kurs trenerski.

– Twoje marzenia…
– Prywatne zostawiam dla siebie.

– A sportowe?
– Byłem już tak blisko zdobycia Pucharu Polski i mistrzostwa kraju... Chciałbym naprawić błędy z ostatnich sezonów i podnieść z Jagiellonią jakieś trofeum.

– A najlepsze wspomnienie?
– Momentami chciałbym wrócić do dziecięcych lat, gdy wszystko było takie oczywiste. Wychodziło się rankiem na boisko i wracało wieczorem. To były dobre chwile...

– Wciąż pozostaje w pamięci…?
– Mam dwie historie, do których wracam z przyjemnością. Pierwsza to wygrany mecz z Rio Ave. A druga to bramka dająca utrzymanie Jagiellonii…

– Czas na trofeum!
– Trofeum… To chyba najtrudniejsze do realizacji. Czasami wracam myślami do meczu finałowego Pucharu Polski, albo spotkania z Lechem Poznań w ostatniej kolejce Ekstraklasy, gdy trenował nas jeszcze Michał Probierz. Gdybym zagrał lepiej… Dał z siebie więcej. Wywalczył piłkę, podał koledze a ten może by strzelił? Nie ma odpowiedzi na te pytania, a jednak te myśli do mnie wracają. Dużo pięknych chwil miałem w Białymstoku, ale wiele razy odczuwałem też niedosyt. Bilans zysków i strat jest zawsze równy zeru…

Kolejny były kadrowicz w lidze okręgowej. Hitowy transfer Wieczystej
Transfery. Oficjalnie: Radosław Majewski w Wieczystej Kraków (fot. TVP)
Kolejny były kadrowicz w lidze okręgowej. Hitowy transfer Wieczystej

Polecane
Najnowsze
Koncentracja, wiara i złota maksyma. Polscy piłkarze nadal są w grze
Koncentracja, wiara i złota maksyma. Polscy piłkarze nadal są w grze
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Krótki moment radości w polskim obozie po golu Jakuba Kałuzińskiego z rzutu karnego (fot. PAP)
Sportowy wieczór (11.06.2025)
Sportowy wieczór (11.06.2025)
Sportowy wieczór (11.06.2025)
| Sportowy wieczór 
Kałuziński: mistrzostwa Europy to gra błędów. Nie powinniśmy tracić w ten sposób
Jakub Kałuziński (fot. TVP Sport)
Kałuziński: mistrzostwa Europy to gra błędów. Nie powinniśmy tracić w ten sposób
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Euro U21: Polska – Gruzja [MECZ]
Polska – Gruzja. Mistrzostwa Europy Mężczyzn U-21, Żylina. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.06.2025)
Euro U21: Polska – Gruzja [MECZ]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Euro U21: Portugalia – Francja [SKRÓT]
fot. TVP
Euro U21: Portugalia – Francja [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Euro U21 z Polakami w TVP! Sprawdź wyniki, tabele i plan transmisji
Euro 2025. Kiedy i gdzie mistrzostwa Europy U21? Transmisje meczów Polaków w TVP [TERMINARZ]
Euro U21 z Polakami w TVP! Sprawdź wyniki, tabele i plan transmisji
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Euro U21: Włochy – Rumunia [MECZ]
Włochy – Rumunia. Mistrzostwa Europy mężczyzn U-21, Trnawa. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.06.2025)
Euro U21: Włochy – Rumunia [MECZ]
| Piłka nożna 
Do góry