Zasłużony dla polskiego boksu Rafał Jackiewicz na końcu zawodowej kariery stoczył być może najbardziej kuriozalną walkę w swojej historii. W ubiegłą sobotę w Niemczech spotkał się z faworytem gospodarzy, Rico Muellerem. Sędziowie po sześciu rundach wskazali na zwycięstwo Polaka, ale kilka dni później… zreflektowali się. Organ nadzorujący tamtą galę, BDB, stwierdził, że na wyjeździe jednak wygrać nie można. I zaczęła się akcja rabunkowa.
43-letni Jackiewicz w latach świetności był mistrzem Europy kategorii półśredniej, bił się również o mistrzostwo świata prestiżowej federacji IBF. To jednak zamierzchłe czasy, dekadę temu. Od kilku lat dorabia, głównie na zagranicznych ringach. I choć karierę kończył już kilka razy, to wciąż otrzymuje oferty, które trzymają go w ringu. 29 sierpnia powrócił po ośmiu miesiącach przerwy, mając być łatwym celem dla rzekomo ambitnego Muellera. Scenariusz Niemców wymknął się jednak spod kontroli.
Gospodarz był ospały, w ringu koncentrował się głównie na lekkoatletycznych przebieżkach i po niezbyt wstrząsającym pojedynku… przegrał niejednogłośnie na punkty. Dla Jackiewicza miała to być pierwsza wyjazdowa wiktoria od ośmiu lat, ale bokserska samowolka spowodowała niespodziewany zamęt. Organizatorzy spróbowali ratować niemającego specjalnych perspektyw Muellera i zaczęli mieszać. W popularnym serwisie BoxRec, który klasyfikuje wszystkie bokserskie walki, zmieniono werdykt na "Brak decyzji", tłumacząc to koniecznością przeanalizowania kart punktowych. Wszak wygrał Polak, czyli niemieccy sędziowie na pewno się pomylili.
Rezultat miało przeanalizować pięciu "niezależnych", czyli niemieckich, arbitrów. Komisja śmiechu warta. W tym przypadku niezależność polega na siedzeniu w kieszeni organizatorów, czyli zwierzchników Muellera. Jackiewicz został pozbawiony zwycięstwa w obrzydliwych okolicznościach. Dopełnieniem farsy jest komunikat menedżera Muellera, Charliego Podehla, który stwierdził, że zakończona sukcesem interwencja jest wielkim sukcesem wspomnianej organizacji BDB. To nie koniec. Podehl, cytowany przez ringpolska.pl, wspomina o tym, że jeśli Jackiewicz się zgodzi to werdykt zostanie zmieniony na korzyść Muellera. Jest to więc jawna, bo medialna, próba korupcji. Odczytuję ten komunikat następująco: zapłacimy Jackiewiczowi, by przegrał wygraną walkę.
W swojej biografii "Życie na ostrzu noża" Jackiewicz wspominał, jak w latach młodości, w wyniku bójki, jeden z napastników wbił mu nóż w serce. Cudem wyszedł z tamtej opresji. Z kolei urządzane teraz zabawy przy zielonym stoliku są kolejnym ciosem, tym razem w cały boks.