06 wrze 2020 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Błaszczykowski był bliski rzucenia Wisły. "Wracamy do Niemiec"

Jakub Błaszczykowski (fot. PAP) — Jakub Błaszczykowski bał się, że misja ratowania Wisły się nie powiedzie (fot. PAP)

Ta historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Jakub Błaszczykowski zdradził, że był bliski porzucenia pomysłu ratowania Wisły Kraków. – Zadzwoniłem do żony i powiedziałem, że chyba trzeba będzie wrócić do Niemiec – powiedział w rozmowie z Tomaszem Sararą.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

LECH NA ZAKUPACH W IZRAELU. NAPASTNIK TRAFI DO POZNANIA

Jagiellonia ukarana za zdjęcie kibica z Błaszczykowskim

Czytaj też

Piłkarze Jagiellonii Białystok (fot. PAP/Artur Reszko)

Jagiellonia ukarana za zdjęcie kibica z Błaszczykowskim

Ważna rozmowa z żoną

Pod koniec 2018 roku Jakub Błaszczykowski zdecydował, że wraca do Polski i chce pomóc w ratowaniu Wisły Kraków. Sytuacja była jednak bardzo trudna.

– Na przełomie roku prowadziłem pewne rozmowy, które nie przynosiły efektu. 3 czy 4 stycznia wracałem do domu i zadzwoniłem do żony. Powiedziałem jej, że chyba będziemy musieli wrócić do Niemiec. Chciałem jeszcze trochę pokopać, a tam pewne kluby czekały na informację ode mnie. Na to żona: ″Błaszczur, nie mów, że ty tak łatwo się poddajesz″. Skończyliśmy rozmowę, a ja miałem jeszcze godzinę drogi do domu. Dojechałem na miejsce i żona pyta: ″No i co?″. ″Chyba jeszcze spróbujemy″ – odparłem. 9 stycznia przyszedłem na pierwszy trening Wisły, by zobaczyć, co się wydarzy. Wcześniej o tym pomyśle wiedziały może dwie, trzy osoby. I tak to się zaczęło. Nie zakładałem, że to się uda, a jednak tak się stało. Duża w tym zasługa społeczności wokół klubu. Po drodze spotkaliśmy wielu dobrych ludzi, którzy chcą temu klubowi pomagać – wspomina Błaszczykowski.

Ratowanie klubu to jedna z jego motywacji. Drugą jest rodzina. – Dzieciaki złapały już tego bakcyla. Najmłodsze jeszcze nie, ale najstarsza córka ma już dziewięć lat i ona tym faktycznie żyje. Przychodzi na mecze, zna skład zespołu. W Niemczech bardzo trudno było wyciągnąć ją na stadion, teraz widzę w niej zapał – mówi były kapitan reprezentacji Polski, który sam nie wie jeszcze, kiedy zakończy karierę. Między wierszami przyznaje jednak, że nastąpi to już niedługo.

– 35 lat to sporo. A trzeba też patrzeć na to, jakie kłopoty zdrowotne miałeś w trakcie kariery. To odgrywa ważną rolę i u mnie jest podobnie. A bardzo ważna, jak nie najważniejsza, jest motywacja. Ale jakbym miał dziś wskazać moment, kiedy zakończę karierę, to jeszcze nie potrafiłbym tego zrobić – przekonuje Błaszczykowski.

Jagiellonia ukarana za zdjęcie kibica z Błaszczykowskim

Czytaj też

Jagiellonia ukarana za zdjęcie kibica z Błaszczykowskim

Z małej wioski do Manchesteru City. Teraz czas na Wisłę

Czytaj też

Z małej wioski do Manchesteru City. Teraz czas na Wisłę

Na urodzinach u Kloppa

W rozmowie z Sararą współwłaściciel Wisły Kraków wspomina także czasy gry w Niemczech. Przyznaje, że początkowo bardzo bolały go negatywne opinie na temat Polaków.

– Gdy w 2007 roku wyjeżdżałem do Dortmundu, to nie było dobrego zdania o Polakach. Mówiło się o nas, że kradniemy, pracujemy na budowie itd. Mocno mnie to bolało. Podczas pierwszego zgrupowania chłopaki z zespołu żartowali przy stole. Ja byłem młody, ″ciucherny″, więc od razu pomyślałem, że co mi będą... Wyskoczyłem do nich. Że zmieniam pokój. Afera... Z czasem człowiek nabiera dystansu, ale też bardzo zmieniło się postrzeganie Polaków. Fajna sprawa. Skrócił się dystans między nami a Niemcami. Oczywiście, nadal są uszczypliwości, ale teraz wygląda to inaczej. Zaczynają też doceniać, że potrafimy robić wartościowe rzeczy – opisuje Błaszczykowski.

W Niemczech nawiązał znajomości, które przetrwały do dzisiaj. Choćby z Juergenem Kloppem.

– Ja mam z nim kontakt do tej pory, byliśmy na jego 50. urodzinach. Była tam tylko część zawodników, więc to w dużej mierze pokazuje, jakie te kontakty były. Dziś uważam, że nasze sukcesy osiągnięte z Borussią nie były przypadkowe, także ze względu na takie małe rzeczy, na które wtedy nie zwracałem uwagi. Wydawało mi się, że takie relacje to coś normalnego, a potem idziesz do innego klubu i tego nie ma. Niedawno mieliśmy łączenie wideo z okazji rocznicy zdobycia mistrzostwa. Skończyliśmy rozmawiać, a potem jeszcze przez godzinę siedzieliśmy na kamerkach i każdy opowiadał, co u niego. Upłynęło osiem lat, a my nadal mamy o czym rozmawiać. To pokazuje, że nadajemy na wspólnych falach – zwraca uwagę Błaszczykowski.

W rozmowie z Sararą, który jest zawodnikiem i trenerem sportów walki, nie mogło zabraknąć tego tematu. – Od zawsze lubiłem oglądać sporty walki. Teraz najbardziej MMA, po prostu sprawia mi to frajdę. W Polsce bardzo fajnie się to rozwinęło i zmierza w dobrym kierunku – mówi Błaszczykowski.

Z małej wioski do Manchesteru City. Teraz czas na Wisłę