Poniedziałkowe starcie z Bośnią i Hercegowiną będzie nie tylko ważnym sprawdzianem dla reprezentacji Polski, ale i rocznicą pracy Jerzego Brzęczka. Ten, jako selekcjoner, zadebiutował równo dwa lata temu. Od tego czasu poprowadził kadrę w siedemnastu meczach. Jak radził sobie na tle poprzedników?
Choć Brzęczek przejął reprezentację w trudnym momencie – po nieudanych mistrzostwach świata – wciąż mógł liczyć na zaufanie kibiców. Kadencja Adama Nawałki, mimo końcowego niepowodzenia, sprawiła, że kadra była w modzie.
Pierwszym sprawdzianem nowego selekcjonera był mecz z Włochami w Lidze Narodów. Dobry występ i remis na wyjeździe wlał w serca fanów dozę optymizmu. Polska zagrała z pomysłem i nie odstawała od dużo mocniejszego rywala...
Spotkanie w Bolonii okazało się być jednak wyłącznie dobrym pierwszym wrażeniem. Kolejne, nie najlepsze mecze w wykonaniu polskiej kadry zamazały obraz z debiutu Brzęczka. Porażki z Portugalią, Włochami czy Czechami zwiastowały nadchodzące problemy.
W wyczekiwanych eliminacjach do Euro drużyna się jednak przełamała. Wyjazdowe zwycięstwo z Austrią (1:0) napędziło ją na resztę kwalifikacji. W drodze na czempionat Brzęczek przegrał tylko jeden mecz – ze Słowenią.
Mimo dobrych wyników i pewnego awansu nie zyskał uznania w oczach ekspertów. Polska wciąż grała zachowawczo, nie korzystając z drzemiącego w niej potencjału. Często czekała na własnej połowie, w myśl panującego poglądu, że jest stworzona do gry z kontrataku.
Choć na słabszych rywali to wystarczało, tak przeciwko mocniejszym nie przynosiło efektu. Brzęczek w siedemnastu dotychczasowych meczach tylko raz wygrał z silniejszym rywalem – z Austrią na inaugurację eliminacji. Jak do tej pory z biało-czerwonymi zwyciężył ośmiokrotnie, pięć razy przegrał i czterokrotnie zremisował.