Na najbliższej gali KnockOut Boxing Night #13 rywalem Łukasza Różańskiego będzie Ozcan Cetinkaya. W kolejnym pojedynku pięściarz z Rzeszowa ma się jednak zmierzyć z Arturem Szpilką. – Już kilka razy zapraszałem go do tańca – przyznał Różański w rozmowie z TVPSPORT.PL.
CZYTAJ TEŻ: TAKICH WALK CHCEMY! SZPILKA POMŚCI PRZYJACIELA?
RAFAŁ MANDES, TVPSPORT.PL: – Twój najbliższy rywal mówiąc delikatnie orłem nie jest. Co może ci dać boksersko taka walka?
ŁUKASZ RÓŻAŃSKI: – Każda walka to wyjście do ringu i oswajanie się ze stresem. Trzeba boksować regularnie, wtedy ten stres jest mniejszy i można się lepiej zaprezentować. Z najbliższym rywalem teoretycznie – zdaniem ekspertów – nie mam prawa przegrać, ale to jest waga ciężka, gość machnie, trafi i dziękuję, pozamiatane. Każdemu może wyjść taki cios. Każdemu, dlatego trzeba uważać. Niespodzianek w historii nie brakowało, chyba nie muszę nikomu przypominać. Jestem skupiony, muszę wyjść i wygrać, a potem na spokojnie przygotować się do kolejnego pojedynku.
– Coraz głośniej o tym, że w kolejnym pojedynku zmierzysz się z Arturem Szpilką. Zresztą mieliście walczyć już rok temu w Rzeszowie.
– Już kilka razy zapraszałem Artura do tańca. Rok temu on miał inne plany, to była walka z Dereckiem Chisorą. Poszedł inną drogą, po lepszą wypłatę. Skończyło się jak się skończyło, ale teraz mamy się zmierzyć i na tym się skupiam.
– Ruszysz od pierwszego gongu?
– Wszyscy powtarzają, że Artur nie lubi walczyć z pięściarzami, którzy prezentują taki styl jak ja, ale każda walka jest inna. Ja się przygotuję w stu procentach do tego pojedynku i jestem przekonany, że wygram. Na pewno nie lekceważę Artura, umie boksować, walczył z najlepszymi na świecie, a jak przegrywał, to naprawdę z kozakami. Wierzę jednak, że wygrana pomoże mi w dalszej karierze.
– Po wygranej z Izu Ugonohem twoja kariera też miała wystrzelić.
– Były propozycje, a konkretna tak naprawdę jedna. Od Efe Ajagby, ale do takiego rywala to trzeba mieć minimum dwa miesiące przygotowań. Do tego fajne sparingi plus wcześniejszy wyjazd do Ameryki, żeby się zaaklimatyzować. Ja miałem tylko cztery tygodnie, to zdecydowanie za mało. Można było pojechać tylko po wypłatę, ale mnie to nie interesuję.
– A kto teraz wyszedł z propozycją walki – ty czy obóz Szpilki?
– Generalnie to oni wiedzą, że ja jestem chętny na taki pojedynek. Mówiło się też o mojej walce z Marcinem Siwym po jego wygranej z Kamilem Bodziochem, ale tak szczerze, to jak mam wybierać między Siwym a Szpilką, to bez dwóch zdań dla mnie pod każdym względem walka z Arturem jest zdecydowanie korzystniejsza.
– Szpilka wrócił do wagi junior ciężkiej, ale po kontrowersyjnej wygranej z Siergiejem Radczenko ponownie chce walczyć w ciężkiej. Zmiana kategorii to był błąd?
– Radczenko to taki zawodnik, z którym ciężko dobrze wypaść. Udało się to Mateuszowi Masternakowi, leżał mu, rozpracował go po profesorsku, wiedział, że jak go przyciśnie, to Ukrainiec nie rozbuja się. Z kolei w walce z Arturem Siergiej czekał na kontry i kilka razy te kontry weszły. A czy zmiana kategorii to był błąd? Pewnie miał w głowie coś innego – myślał, że będzie duży, silny, że będzie przewracał w junior ciężkiej, a tak naprawdę to pewnie odczuł zrzucanie tych kilogramów. To się musiało odbić na jego fizyczności. Może czuł się zajechany, nie wiem, to już Artura trzeba pytać.
– Kiedy ma dojść do walki ze Szpilką? Będziesz nalegał na Rzeszów?
– Jeśli się uda, to bardzo bym chciał zaboksować przed swoją publicznością. A czy to będzie grudzień, czy styczeń, to dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Grunt, że będzie dużo czasu na przygotowania, a to najważniejsze. Zawsze powtarzam, że jak mam minimum dwa miesiące, to jestem gotowy w stu procentach. Tak było z Izu, tak będzie i z Arturem.
– Na jakim etapie są rozmowy?
– Światełko w tunelu jest, ale konkretów na razie brak. Z tego co wiem Artur jest na tak, ja jestem na tak, a resztę na pewno dogramy.
– Po porażce z tobą karierę w boksie zakończył Ugonoh. Szpilce też chcesz skończyć karierę?
– Nie zakładam, że skończę jego karierę, a to czy Artur ją skończy po porażce, to się okaże. Wywieranie presji to będzie mój największy atut. Artur mówił, że chce ważyć 102-103 kg, więc pewnie będzie mobilny na nogach. Ja też jednak mocno pracuję nad mobilnością, a co do wagi to najlepiej się czuję w okolicach 106-108 kg. Wtedy jest dynamika, wtedy czuję siłę i szybkość.
– Nie ma między wami złej krwi?
– Nie, szanuję Artura, a on mnie. Ja nie muszę się dodatkowo nakręcać – wchodzę do ringu, robię swoje i wychodzę. Moje walki są krótkie, bo za nadgodziny mi nie płacą. Nie sądzę też, by Artur coś próbował w tym temacie, bo chyba już dawno z tego wyrósł.
wideo
Następne