11 wrze 2020 | Kolarstwo / Tour de Pologne

Tour de Pologne: Fabio Jakobsen nie wróci do ścigania?

Dylan Groenewegen spowodował koszmarny wypadek na 1. etapie TdP (fot. PAP)

Jakub Pobożniak/Mateusz Górecki

Tym żył cały kolarski świat. Na pierwszym etapie Tour de Pologne Dylan Gronewegen podczas sprinterskiego finiszu zepchnął Fabio Jakobsena na barierki, a ten ledwo wyszedł cało z wypadku. Holender wciąż przebywa w szpitalu w Lejdzie, gdzie wraca do zdrowia. – Czas pokaże, czy wróci do ścigania – stwierdził w programie "Avondetappe" menedżer obu kolarzy, Martijn Berkhout.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Tour de Pologne: fatalna kraksa na starcie, wielki triumf na koniec

Startuje kolarski Orlen Wyścig Narodów. Transmisje w TVP

Czytaj też

Orlen Wyścig Narodów w najbliższy weekend w Rzeszowie

Startuje kolarski Orlen Wyścig Narodów. Transmisje w TVP

Od wypadku Fabio Jakobsena na pierwszym etapie Tour de Pologne minął już ponad miesiąc. Początkowo obawiano się nawet o życie kolarza. Lekarze ze szpitala Św. Barbary w Sosnowcu uratowali Holendra, który po tygodniu wrócił do ojczyzny. W kraju wciąż jednak przechodzi żmudną rehabilitację.

Dwa tygodnie po wypadku kolarz Deceunick-Quick Step wystosował pierwsze oświadczenie. "Lekarze na linii mety uratowali mi życie i zawsze będę im za to niezmiernie wdzięczny. Spędziłem tydzień w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Tam zostałem zoperowany, tam dostałem szansę by żyć" – napisał Jakobsen.

Miesiąc po zdarzeniu głos w programie "Avondetappe" holenderskiej telewizji NOS zabrał menedżer obu zawodników, Martijn Berkhout. Przyznał on, że Dylan Groenewegen próbował przeprosić swojego rodaka. – Między kolarzami doszło do kontaktu. Fabio chce jednak na razie skupić się na powrocie do zdrowia – przyznał Berkhout. Podał też nowe informacje w sprawie stanu zdrowia 24-letniego kolarza grupy Deceuninck-Quick Step.

– Fabio wciąż stara się wrócić do zdrowia. Musimy zaczekać czy jego ciało będzie w pełni sprawne, tak by mógł on ponownie stać się świetnym kolarzem. To dopiero się okaże, lecz wszyscy w to wierzymy. Dużym problemem są struny głosowe, które dla sportowca na tym poziomie są bardzo ważne. One muszą być w porządku, jeśli chce powrócić do światowej czołówki – stwierdził menedżer zawodnika. Takie wieści nie do końca napawają optymizmem. Nie najlepiej ma się także sprawca kraksy.

– Dylan znalazł się mentalnie w punkcie, z którego musi wyjść. Za pośrednictwem mediów społecznościowych dostawał pogróżki. To wciąż się dzieje. Nie jest proste poradzić sobie z takimi rzeczami. Czegoś takiego nigdy nie było w kolarstwie – opowiadał Berkhout. – On wciąż bardzo mocno przeżywa konsekwencje wypadku. Nie może sobie z tym poradzić. Trenuje, ale nie są to normalne treningi. Na pewno nie można powiedzieć, by czuł się dobrze.

W pierwszym wywiadzie po zdarzeniu kolarz grupy Jumbo-Visma rozpłakał się, mówiąc o wypadku, w którym brał udział. – Nigdy moim zamiarem nie było powodowanie zagrożenia dla innych kolarzy. To jednak zdecydowanie była moja wina. Zmieniłem linię jazdy, a to zakazane. Myślę tylko o Fabio i jego rodzinie i mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia – przyznał na początku rozmowy kolarz zespołu Jumbo-Visma. – Od razu zobaczyłem wielkie spustoszenie. To, co widziałem było straszne – dodał, zalewając się łzami.

– W tej sytuacji są tylko przegrani. Mam jednak nadzieję, że obaj jeszcze będą się kiedyś razem ścigać – skwitował całe zajście Martijn Berkhout. Skrytykował też organizatorów wyścigu. –Popełniono niewiarygodne błędy. UCI powinno było sprawdzić, czy z organizacyjnego punktu widzenia wszystko jest w porządku. Komisarz odpowiada za sprawdzenie trasy – podkreślił.

Startuje kolarski Orlen Wyścig Narodów. Transmisje w TVP