| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Juliusz Letniowski jest ostatnio kluczową postacią Arki Gdynia. Nowy sezon rozpoczął jak nigdy wcześniej, potwierdzając, dlaczego w Lechu Poznań chciał go Adam Nawałka. W rozmowie z TVPSPORT.PL 22-letni pomocnik opowiedział o walce z urazami, współpracy z byłym selekcjonerem i o tym, jak wychowanek Lechii Gdańsk odnajduje się w żółto-niebieskich barwach.
– Choć nie udało ci się wtedy zadebiutować w ekstraklasie, to grałeś w młodzieżowych reprezentacjach Polski...
– Z kadrą trenera Rafała Janasa byliśmy nawet na turnieju młodzieżowym w Japonii. Pojechaliśmy tam z okazji rocznicy wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie. Rywalizowaliśmy z klubami, kadrami regionu i kilkoma azjatyckimi reprezentacjami.
– Nie grałeś w Lechii, więc trafiłeś na wypożyczenie do Bytovii Bytów. Tam też jednak nie pograłeś. W wywiadzie z weszlo.com mówiłeś, że nie zawsze decydowały o tym aspekty sportowe...
– Po czasie patrzę na ten okres z większym dystansem. Nie mam żalu o to, że nie grałem, bo w świetnej formie był wtedy Jakub Serafin. Myślę jednak, że zasługiwałem na więcej szans.
– W końcu podjąłeś ważną decyzję. Zrobiłeś dwa kroki w tył, by zrobić jeden w przód. Trafiłeś do trzecioligowego Bałyku Gdynia, prowadzonego przez twojego ojca. Czułeś zwiększoną presję, wchodząc do zespołu?
– To była dla mnie nowa sytuacja. Nigdy wcześniej nie pracowaliśmy z tatą w jednym zespole. Nie wiedziałem, jak odbiorą to koledzy z drużyny czy kibice. Mogli przecież mówić, że gram tylko dlatego, że jestem synem trenera. Zdecydowałem się jednak zrobić ten krok, bo wiedziałem, że obronię się na boisku. I tak też się stało.
– Współpraca z ojcem nie zawsze była jednak przyjemna...
– Sporo się od niego nasłuchałem... Nie tylko w szatni, ale i w samochodzie. Często po meczach mówił mi, że mogłem zrobić lepiej to, czy tamto. Wtedy mnie to denerwowało, ale teraz widzę, że chciał dobrze. Wiemy przecież jacy są rodzice. Nawet małe dzieci po treningu w szkółce słyszą od ojców, że nie wszystko zrobiły tak, jak należy.
– Dobry sezon w Bałtyku pozwolił ci wrócić na wyższy szczebel. Lechia się wtedy nie odzywała?
– Nie było żadnego tematu. Lechia wiedziała na co mnie stać, co pokazywałem jeszcze w jej barwach – zarówno w rezerwach, jak i w Centralnej Lidze Juniorów. Myślę, że głupio było jej się przyznać do błędu i rok później wracać po chłopaka, którego odpaliła. Wyglądałoby to tak, jakby dopiero wtedy zauważyła – "Kurcze, on potrafi grać w piłkę".
– Trafiłeś więc do Bytowa. Ponownie...
– Chciałem znów tam zagrać. To była w pełni świadoma decyzja. Mogłem też pójść do Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale wolałem zostać na Pomorzu. Poznałem tutaj dziewczynę i nie chciałem się przenosić. Tym bardziej, że znałem już Bytów i wiedziałem, że to dobre miejsce do rozwoju.
– Zostałeś odkryciem 1. ligi, trafiłeś do notesu Adama Nawałki, a chwilę później byłeś już w Lechu. Prezes Bytovii, Janusz Wiczkowski, zarzucał ci, że do przenosin szykowałeś się jeszcze przed otwarciem okienka transferowego...
– Nie negocjowałem żadnych warunków przed otwarciem okienka. Po prostu zadzwonił do mnie ktoś z Poznania i zapytał, czy w przyszłości byłbym w ogóle zainteresowany przejściem do Lecha. Kompletnie nie rozumiałem późniejszych słów prezesa. To była dziwna zagrywka.
– Dlaczego akurat Lech? Interesowały się tobą też Korona Kielce czy Jagiellonia. I podobno nawet płaciły lepiej...
– Za Lechem przemawiała wielkość klubu, a także autorytet Adama Nawałki. Już po pierwszej rozmowie wiedziałem, że chcę grać w Poznaniu. Wysłuchałem opinii trenera i widziałem, że on sam chce mnie w zespole. To działało na wyobraźnię, skoro jeszcze niedawno prowadził reprezentację Polski. Swoje zrobił też plan mojego rozwoju przedstawiony przez zarząd. Wszystko było zorganizowane bardzo profesjonalnie.
– Jak wyglądała praca u Nawałki?
– Treningi były bardzo zbliżone do tych, które mamy teraz w Gdyni. Ireneusz Mamrot prowadzi zespół w podobny sposób. Obaj uwagę przywiązują przede wszystkim do taktyki. Dla mnie, jako chłopaka z Bytowa, to było coś nowego. Trener przerywał ćwiczenia i zwracał uwagę na ustawienie. Wcześniej nikt nie przykładał aż tak dużej wagi do tego elementu, więc w pierwszych tygodniach w Lechu sporo się nauczyłem.
– Nie tylko pod kątem taktycznym. Tomasz Rząsa twierdził, że fizycznie znacznie odstawałeś od wychowanków Lecha Poznań...
– Trudno przybrać mi na masie ze względu na moją genetykę. Jem naprawdę dużo, a nie mogę przytyć. Dobrze się odżywiam i ćwiczę na siłowni, więc mam nadzieję, że w końcu efekty przyjdą. Uważam jednak, że sylwetka nie jest najważniejsza. Część lepiej zbudowanych piłkarzy w pierwszej lidze nie gra tak dobrze, jak ja. Ich warunki nie zawsze przekładają się na to, co pokazują na boisku. Ja za to wyglądam, jak wyglądam, ale po meczu wszyscy mówią – "kurczę, dobry chłopak".
– Różniłeś się więc jedynie budową ciała? Trudny okres przygotowawczy nie miał wpływu na późniejsze urazy?
– To, że przyszedłem z Bytowa, nie znaczyło, że wyglądałem gorzej pod kątem motorycznym od reszty zespołu. Mój uraz wziął się bardziej z pecha, niż z nieprzygotowania. Kolano wykręciło się po prostu nie w tę stronę, co trzeba. Tym bardziej, że obóz u trenera Nawałki nie był najcięższy w moim życiu. Zdecydowanie trudniejszy przeżyłem u Piotra Nowaka. I wtedy nic mi nie było.
– Myślałem, że u niego więcej amerykańskiego luzu...
– Nie, u niego była przede wszystkim ciężka praca. Na obozie w Gniewinie bardzo mało graliśmy w piłkę. Przede wszystkim biegaliśmy, a czasem rywalizowaliśmy w małych gierkach. Trenera Nowaka wspominam więc przede wszystkim z harówki, a nie z jego amerykańskiego podejścia do życia.
– W Lechu za długo nie potrenowałeś. Szybko doznałeś poważnej kontuzji...
– Bardzo pomogli mi w tym czasie bliscy – rodzice oraz dziewczyna. To nie był dla mnie łatwy okres. Tym bardziej, że myślałem, że wrócę do gry po miesiącu. Potem okazało się, że z urazem zmagałem się prawie rok. Gdy tylko wracałem do treningów, kolano wciąż bolało. Byłem wtedy częstym bywalcem klinik i przeszedłem serię badań. Na całe szczęście teraz wszystko jest już w porządku. Dziękuję za to Lechowi. Nie wiem, czy w innym klubie miałbym takie warunki do rehabilitacji, jakie zapewniono mi w Poznaniu. Mogłem liczyć na wszystko, czego potrzebowałem.
– W Poznaniu byłeś jak yeti. Każdy słyszał, nikt nie widział...
– Słyszałem to określenie. Faktycznie tak było. W ekstraklasie zadebiutowałem przecież dopiero po roku. Wychodząc na murawę stadionu przy ulicy Bułgarskiej czułem się jednak kapitalnie. Bardzo długo czekałem na tę chwilę. Wróciłem po poważnej kontuzji i zagrałem w lidze dla klubu, w którym chciałby znaleźć się każdy młody chłopak. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane to zrobić...
– Czułeś niedosyt, że dostajesz tak mało szans?
– Jasne, byłem gotowy do gry i nieźle wyglądałem w rezerwach. W pełni rozumiem jednak trenera Dariusza Żurawia. Zespół grał na tyle dobrze, że trudno było coś zmieniać.
– Wiedziałeś, że musisz iść na wypożyczenie?
– Czułem to. Nie byłem zadowolony z sytuacji, w której się znalazłem. Przestałem się rozwijać. Potrzebowałem więcej gry. Wiedziałem, że w Lechu nie dostanę tyle szans, co na wypożyczeniu. Stąd moje przenosiny do Gdyni.
– Co pomyślałeś gdy zgłosiła się Arka? Cieszyłeś się, że znów zagrasz w Gdyni, czy zastanawiałeś się, co powiedzą koledzy z podwórka?
– Przejście do Arki to była moja inicjatywa. Chciałem znów grać na Pomorzu, a do tego znałem się z trenerem. Wiedziałem, że to będzie dobry krok. Oba kluby też dogadały się błyskawicznie.
– Czyli nie było żadnych docinków ze strony kolegów z akademii Lechii?
– Nie, każdy rozumie, że jako młody chłopak muszę grać. Ja może i wychowywałem się w Gdańsku, ale nie mam nic do Gdyni. Bardzo lubię to miasto. Tym bardziej, że pochodzi z niego moja dziewczyna. Ja też spędziłem tutaj bardzo dobry czas, grając jeszcze w Bałtyku. Mam nadzieję, że okres w Arce będzie równie udany.
– Na razie zapowiada się znakomicie. Wydaje mi się jednak, że grasz inaczej niż dotychczas...
– Choć całe życie grałem na dziesiątce, to trener Mamrot widzi mnie na ósemce. Chce, żebym grał trochę niżej, ale przodem do bramki. Żebym sterował grą.
– Kto jest dla ciebie wzorem na tej pozycji?
– Pedro Tiba. Moim zdaniem jest nie tylko najlepszym piłkarzem na tej pozycji, ale ogólnie – w całej PKO Ekstraklasie. Gdyby strzelał więcej goli, to z pewnością grałby w jednej z najsilniejszych lig w Europie. Trzeba docenić to, że tak dobry zawodnik gra w Polsce, i że młodzi zawodnicy mogą się od niego uczyć. To najlepszy gracz, z jakim miałem okazję trenować.
– Sporo doświadczonych piłkarzy jest też w Arce...
– Uważam, że mamy idealnie zbilansowaną kadrę. Mieszankę młodości i rutyny. To dobry sposób na budowę zespołu. Wszyscy są bardzo ambitni i każdy walczy o to, by być podstawowym zawodnikiem. Tym bardziej, że trener chce żebyśmy grali w piłkę, a nie tylko przeszkadzali.
– Czy to mieszanka, która zapewni Arce awans już w tym sezonie?
– Potrzebujemy trochę czasu, żeby wszystko się zazębiło. Z każdym kolejnym meczem będzie tylko lepiej. Myślimy właśnie w ten sposób. Liczy się dla nas następne spotkanie i nic więcej. Marzymy o awansie, ale na razie stawiamy sobie cele krótkoterminowe i nie zaprzątamy sobie tym głowy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.