| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

1. liga. Juliusz Letniowski w Lechu Poznań był jak yeti, a w Arce Gdynia jest gwiazdą. "Obóz u Nawałki nie był najtrudniejszy"

1. liga. Juliusz Letniowski w barwach Arki Gdynia (fot. PAP/Sebastian Borowski)
1. liga. Juliusz Letniowski w barwach Arki Gdynia (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Juliusz Letniowski jest ostatnio kluczową postacią Arki Gdynia. Nowy sezon rozpoczął jak nigdy wcześniej, potwierdzając, dlaczego w Lechu Poznań chciał go Adam Nawałka. W rozmowie z TVPSPORT.PL 22-letni pomocnik opowiedział o walce z urazami, współpracy z byłym selekcjonerem i o tym, jak wychowanek Lechii Gdańsk odnajduje się w żółto-niebieskich barwach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Początek zmian w Arce. "W Polsce nie szanuje się legend"

Czytaj też

Janusz Kupcewicz (fot. 400mm.pl)

Początek zmian w Arce. "W Polsce nie szanuje się legend"

Paweł Smoliński, TVPSPORT.PL: – Przede wszystkim gratuluję wysokiej formy...
Juliusz Letniowski – Dziękuję. To mój najlepszy początek sezonu w karierze. W dwóch spotkaniach z rzędu ustrzeliłem dublet, a łącznie w trzech meczach zdobyłem pięć bramek. Nie nakładam jednak na siebie zbytniej presji. Nie wyznaczam sobie celu, że chcę zdobyć tyle i tyle bramek.

– O gole muszę cię jednak dopytać. Dwa razy trafiłeś ostatnio po strzałach z dystansu tuż po rzutach rożnych. To wyćwiczony wariant?
– Akurat miałem asekurować przestrzeń przed polem karnym. Złożyło się na tyle szczęśliwie, że piłka dwa razy spadła w to miejsce, a mnie udało się to wykorzystać.

– I to w jakim stylu. Strzały z dystansu to twoja specjalność... Kto na treningach Lecha Poznań częściej zaskakiwał bramkarzy. Ty czy Jakub Moder?
– Kuba z prostego podbicia uderza jak nikt w Polsce, więc trudno z nim rywalizować. Ja wolę strzały po piłkach kontrujących, takie jak w ostatnich meczach z GKS Jastrzębie i Górnikiem Polkowice.

– Wydaje się, że nie ma dla ciebie znaczenia – lewa czy prawa noga...
– Jako młody chłopak, grając jeszcze na podwórku, starałem się kopać i jedną, i drugą nogą. Robiłem to instynktownie, a nie dlatego, że ktoś mi kazał. Dobrze się bawiąc pracowałem nie tylko nad techniką piłkarską, ale i nad sposobem uderzania. Wyszło nie najgorzej. Pomimo dość wątłej postury mam silniejszy strzał niż lepiej zbudowani piłkarze. Kluczem jest bowiem dobre ustawienie stopy, a nie wyłącznie siła fizyczna.

– Swego czasu mówiłeś, że wolisz kopnąć z dystansu, niż zmierzyć się z bramkarzem w sytuacji sam na sam...
– Im dalej, tym łatwiej. Im bliżej, tym gorzej. W łatwiejszych sytuacjach za dużo kombinowałem i dlatego nie zawsze je wykorzystywałem. Wydaje mi się, że ostatnio wygląda to już znacznie lepiej.

– Tym bardziej, że pewnie wykonujesz rzuty karne. Głowa już się nie gotuje...
– Wpływ na to ma większe doświadczenie. Uważam, że kluczowy był dla mnie epizod w Bałtyku Gdynia. To wtedy zmieniłem się jako gracz. Teraz do takich sytuacji podchodzę spokojnie. Nie zastanawiam się, co może się zdarzyć. Wiem, że nawet najlepsi na świecie się mylą. Podchodząc do rzutu karnego myślę tylko o tym, jak dobrze trafić w piłkę. To jest najważniejsze.

– W przeszłości miałeś też problemy z kartkami, co potwierdziło się w ostatnim meczu z Puszczą...
– Staram się odebrać piłkę tuż po stracie. Najlepiej w ciągu pierwszych trzech sekund. To najlepszy czas na odbiór. Uważam, że to bardzo zdrowy nawyk, który należy pielęgnować. Czasem zdarzają się jednak takie sytuacje jak w ostatnim meczu. Druga żółta kartka była niepotrzebna. Źle obliczyłem odległość, myślałem, że zdążę do piłki, ale tak się nie stało. Zapłaciłem za juniorski błąd wylatując z boiska.

– Skoro mówisz o juniorskim błędzie, to wróćmy właśnie do tych czasów. Zacząłeś grać w piłkę bardzo wcześnie...
– Można powiedzieć, że moim pierwszym trenerem był tata (Sebastian Letniowski – przyp. red.), to z nim zaczynałem kopać piłkę. Później, mając zaledwie cztery czy pięć lat, trafiłem do szkółki Lechii Gdańsk. W strukturach klubu spędziłem łącznie kilkanaście lat.

– W 2015 roku zostałeś nawet zgłoszony do rozgrywek ekstraklasy...
– Wchodząc do pierwszego zespołu nie zastanawiałem się nad tym, gdzie trafiłem. Nie skupiałem się na otaczających mnie nazwiskach i gwiazdach. Po prostu chciałem robić swoje. Pokazać się z dobrej strony i jak najlepiej grać w piłkę.

– Czy któryś z tych starszych zawodników wziął cię pod swoje skrzydła?
– Dobrze współpracowało mi się z Grzegorzem Wojtkowiakiem. Po latach ponownie spotkałem go zresztą w rezerwach Lecha Poznań. Myślę, że to on pomógł mi najbardziej po wejściu do drużyny.

Początek zmian w Arce. "W Polsce nie szanuje się legend"

Czytaj też

Janusz Kupcewicz (fot. 400mm.pl)

Początek zmian w Arce. "W Polsce nie szanuje się legend"

PKO Ekstraklasa wraca po przerwie na mecze reprezentacyjne
fot. TVP
PKO Ekstraklasa wraca po przerwie na mecze reprezentacyjne

Mamrot: cel Arki? Czas nie będzie wymówką...

Czytaj też

Ireneusz Mamrot (fot. PAP/Adam Warżawa)

Mamrot: cel Arki? Czas nie będzie wymówką...

– Choć nie udało ci się wtedy zadebiutować w ekstraklasie, to grałeś w młodzieżowych reprezentacjach Polski...
– Z kadrą trenera Rafała Janasa byliśmy nawet na turnieju młodzieżowym w Japonii. Pojechaliśmy tam z okazji rocznicy wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie. Rywalizowaliśmy z klubami, kadrami regionu i kilkoma azjatyckimi reprezentacjami.

– Nie grałeś w Lechii, więc trafiłeś na wypożyczenie do Bytovii Bytów. Tam też jednak nie pograłeś. W wywiadzie z weszlo.com mówiłeś, że nie zawsze decydowały o tym aspekty sportowe...
– Po czasie patrzę na ten okres z większym dystansem. Nie mam żalu o to, że nie grałem, bo w świetnej formie był wtedy Jakub Serafin. Myślę jednak, że zasługiwałem na więcej szans.

– W końcu podjąłeś ważną decyzję. Zrobiłeś dwa kroki w tył, by zrobić jeden w przód. Trafiłeś do trzecioligowego Bałyku Gdynia, prowadzonego przez twojego ojca. Czułeś zwiększoną presję, wchodząc do zespołu?
– To była dla mnie nowa sytuacja. Nigdy wcześniej nie pracowaliśmy z tatą w jednym zespole. Nie wiedziałem, jak odbiorą to koledzy z drużyny czy kibice. Mogli przecież mówić, że gram tylko dlatego, że jestem synem trenera. Zdecydowałem się jednak zrobić ten krok, bo wiedziałem, że obronię się na boisku. I tak też się stało.

– Współpraca z ojcem nie zawsze była jednak przyjemna...
– Sporo się od niego nasłuchałem... Nie tylko w szatni, ale i w samochodzie. Często po meczach mówił mi, że mogłem zrobić lepiej to, czy tamto. Wtedy mnie to denerwowało, ale teraz widzę, że chciał dobrze. Wiemy przecież jacy są rodzice. Nawet małe dzieci po treningu w szkółce słyszą od ojców, że nie wszystko zrobiły tak, jak należy.

– Dobry sezon w Bałtyku pozwolił ci wrócić na wyższy szczebel. Lechia się wtedy nie odzywała?
– Nie było żadnego tematu. Lechia wiedziała na co mnie stać, co pokazywałem jeszcze w jej barwach – zarówno w rezerwach, jak i w Centralnej Lidze Juniorów. Myślę, że głupio było jej się przyznać do błędu i rok później wracać po chłopaka, którego odpaliła. Wyglądałoby to tak, jakby dopiero wtedy zauważyła – "Kurcze, on potrafi grać w piłkę".

– Trafiłeś więc do Bytowa. Ponownie...
– Chciałem znów tam zagrać. To była w pełni świadoma decyzja. Mogłem też pójść do Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale wolałem zostać na Pomorzu. Poznałem tutaj dziewczynę i nie chciałem się przenosić. Tym bardziej, że znałem już Bytów i wiedziałem, że to dobre miejsce do rozwoju.

– Zostałeś odkryciem 1. ligi, trafiłeś do notesu Adama Nawałki, a chwilę później byłeś już w Lechu. Prezes Bytovii, Janusz Wiczkowski, zarzucał ci, że do przenosin szykowałeś się jeszcze przed otwarciem okienka transferowego...
– Nie negocjowałem żadnych warunków przed otwarciem okienka. Po prostu zadzwonił do mnie ktoś z Poznania i zapytał, czy w przyszłości byłbym w ogóle zainteresowany przejściem do Lecha. Kompletnie nie rozumiałem późniejszych słów prezesa. To była dziwna zagrywka.

Mamrot: cel Arki? Czas nie będzie wymówką...

Czytaj też

Ireneusz Mamrot (fot. PAP/Adam Warżawa)

Mamrot: cel Arki? Czas nie będzie wymówką...

Przegrany zakład Szczęsnego. Ekspert wygłosił... wiersz!
Maciej Szczęsny (fot. TVP)
Przegrany zakład Szczęsnego. Ekspert wygłosił... wiersz!

Ruszyła 1. liga. Mocny start spadkowiczów z Ekstraklasy

Czytaj też

Piłkarze Arki Gdynia (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Ruszyła 1. liga. Mocny start spadkowiczów z Ekstraklasy

– Dlaczego akurat Lech? Interesowały się tobą też Korona Kielce czy Jagiellonia. I podobno nawet płaciły lepiej...
– Za Lechem przemawiała wielkość klubu, a także autorytet Adama Nawałki. Już po pierwszej rozmowie wiedziałem, że chcę grać w Poznaniu. Wysłuchałem opinii trenera i widziałem, że on sam chce mnie w zespole. To działało na wyobraźnię, skoro jeszcze niedawno prowadził reprezentację Polski. Swoje zrobił też plan mojego rozwoju przedstawiony przez zarząd. Wszystko było zorganizowane bardzo profesjonalnie.

– Jak wyglądała praca u Nawałki?
– Treningi były bardzo zbliżone do tych, które mamy teraz w Gdyni. Ireneusz Mamrot prowadzi zespół w podobny sposób. Obaj uwagę przywiązują przede wszystkim do taktyki. Dla mnie, jako chłopaka z Bytowa, to było coś nowego. Trener przerywał ćwiczenia i zwracał uwagę na ustawienie. Wcześniej nikt nie przykładał aż tak dużej wagi do tego elementu, więc w pierwszych tygodniach w Lechu sporo się nauczyłem.

– Nie tylko pod kątem taktycznym. Tomasz Rząsa twierdził, że fizycznie znacznie odstawałeś od wychowanków Lecha Poznań...
– Trudno przybrać mi na masie ze względu na moją genetykę. Jem naprawdę dużo, a nie mogę przytyć. Dobrze się odżywiam i ćwiczę na siłowni, więc mam nadzieję, że w końcu efekty przyjdą. Uważam jednak, że sylwetka nie jest najważniejsza. Część lepiej zbudowanych piłkarzy w pierwszej lidze nie gra tak dobrze, jak ja. Ich warunki nie zawsze przekładają się na to, co pokazują na boisku. Ja za to wyglądam, jak wyglądam, ale po meczu wszyscy mówią – "kurczę, dobry chłopak".

– Różniłeś się więc jedynie budową ciała? Trudny okres przygotowawczy nie miał wpływu na późniejsze urazy?
– To, że przyszedłem z Bytowa, nie znaczyło, że wyglądałem gorzej pod kątem motorycznym od reszty zespołu. Mój uraz wziął się bardziej z pecha, niż z nieprzygotowania. Kolano wykręciło się po prostu nie w tę stronę, co trzeba. Tym bardziej, że obóz u trenera Nawałki nie był najcięższy w moim życiu. Zdecydowanie trudniejszy przeżyłem u Piotra Nowaka. I wtedy nic mi nie było.

– Myślałem, że u niego więcej amerykańskiego luzu...
– Nie, u niego była przede wszystkim ciężka praca. Na obozie w Gniewinie bardzo mało graliśmy w piłkę. Przede wszystkim biegaliśmy, a czasem rywalizowaliśmy w małych gierkach. Trenera Nowaka wspominam więc przede wszystkim z harówki, a nie z jego amerykańskiego podejścia do życia.

– W Lechu za długo nie potrenowałeś. Szybko doznałeś poważnej kontuzji...
– Bardzo pomogli mi w tym czasie bliscy – rodzice oraz dziewczyna. To nie był dla mnie łatwy okres. Tym bardziej, że myślałem, że wrócę do gry po miesiącu. Potem okazało się, że z urazem zmagałem się prawie rok. Gdy tylko wracałem do treningów, kolano wciąż bolało. Byłem wtedy częstym bywalcem klinik i przeszedłem serię badań. Na całe szczęście teraz wszystko jest już w porządku. Dziękuję za to Lechowi. Nie wiem, czy w innym klubie miałbym takie warunki do rehabilitacji, jakie zapewniono mi w Poznaniu. Mogłem liczyć na wszystko, czego potrzebowałem.

– W Poznaniu byłeś jak yeti. Każdy słyszał, nikt nie widział...
– Słyszałem to określenie. Faktycznie tak było. W ekstraklasie zadebiutowałem przecież dopiero po roku. Wychodząc na murawę stadionu przy ulicy Bułgarskiej czułem się jednak kapitalnie. Bardzo długo czekałem na tę chwilę. Wróciłem po poważnej kontuzji i zagrałem w lidze dla klubu, w którym chciałby znaleźć się każdy młody chłopak. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane to zrobić...

– Czułeś niedosyt, że dostajesz tak mało szans?
– Jasne, byłem gotowy do gry i nieźle wyglądałem w rezerwach. W pełni rozumiem jednak trenera Dariusza Żurawia. Zespół grał na tyle dobrze, że trudno było coś zmieniać.

– Wiedziałeś, że musisz iść na wypożyczenie?
– Czułem to. Nie byłem zadowolony z sytuacji, w której się znalazłem. Przestałem się rozwijać. Potrzebowałem więcej gry. Wiedziałem, że w Lechu nie dostanę tyle szans, co na wypożyczeniu. Stąd moje przenosiny do Gdyni.

Ruszyła 1. liga. Mocny start spadkowiczów z Ekstraklasy

Czytaj też

Piłkarze Arki Gdynia (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Ruszyła 1. liga. Mocny start spadkowiczów z Ekstraklasy

"Ekstraklasa w liczbach". Nieśmiały start beniaminków
"Ekstraklasa w liczbach". Zaledwie dwa punkty beniaminków (fot. TVP)
"Ekstraklasa w liczbach". Nieśmiały start beniaminków

Strzał marzenie i gol legendy. Arka zdeklasowała Górnika

Czytaj też

Arka Gdynia wysoko wygrywa na inaugurację sezonu (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Strzał marzenie i gol legendy. Arka zdeklasowała Górnika

– Co pomyślałeś gdy zgłosiła się Arka? Cieszyłeś się, że znów zagrasz w Gdyni, czy zastanawiałeś się, co powiedzą koledzy z podwórka?
– Przejście do Arki to była moja inicjatywa. Chciałem znów grać na Pomorzu, a do tego znałem się z trenerem. Wiedziałem, że to będzie dobry krok. Oba kluby też dogadały się błyskawicznie.

– Czyli nie było żadnych docinków ze strony kolegów z akademii Lechii?
– Nie, każdy rozumie, że jako młody chłopak muszę grać. Ja może i wychowywałem się w Gdańsku, ale nie mam nic do Gdyni. Bardzo lubię to miasto. Tym bardziej, że pochodzi z niego moja dziewczyna. Ja też spędziłem tutaj bardzo dobry czas, grając jeszcze w Bałtyku. Mam nadzieję, że okres w Arce będzie równie udany.

– Na razie zapowiada się znakomicie. Wydaje mi się jednak, że grasz inaczej niż dotychczas...
– Choć całe życie grałem na dziesiątce, to trener Mamrot widzi mnie na ósemce. Chce, żebym grał trochę niżej, ale przodem do bramki. Żebym sterował grą.

– Kto jest dla ciebie wzorem na tej pozycji?
Pedro Tiba. Moim zdaniem jest nie tylko najlepszym piłkarzem na tej pozycji, ale ogólnie – w całej PKO Ekstraklasie. Gdyby strzelał więcej goli, to z pewnością grałby w jednej z najsilniejszych lig w Europie. Trzeba docenić to, że tak dobry zawodnik gra w Polsce, i że młodzi zawodnicy mogą się od niego uczyć. To najlepszy gracz, z jakim miałem okazję trenować.

– Sporo doświadczonych piłkarzy jest też w Arce...
– Uważam, że mamy idealnie zbilansowaną kadrę. Mieszankę młodości i rutyny. To dobry sposób na budowę zespołu. Wszyscy są bardzo ambitni i każdy walczy o to, by być podstawowym zawodnikiem. Tym bardziej, że trener chce żebyśmy grali w piłkę, a nie tylko przeszkadzali.

– Czy to mieszanka, która zapewni Arce awans już w tym sezonie?
– Potrzebujemy trochę czasu, żeby wszystko się zazębiło. Z każdym kolejnym meczem będzie tylko lepiej. Myślimy właśnie w ten sposób. Liczy się dla nas następne spotkanie i nic więcej. Marzymy o awansie, ale na razie stawiamy sobie cele krótkoterminowe i nie zaprzątamy sobie tym głowy.

Strzał marzenie i gol legendy. Arka zdeklasowała Górnika

Czytaj też

Arka Gdynia wysoko wygrywa na inaugurację sezonu (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Strzał marzenie i gol legendy. Arka zdeklasowała Górnika

"Mieliśmy zaburzoną proporcję między Polakami a graczami z zagranicy"
Piłkarze Śląska Wrocław (fot. PAP)
"Mieliśmy zaburzoną proporcję między Polakami a graczami z zagranicy"

Zobacz też
Mołdawia groźnym rywalem. Przypominamy mecz w Kiszyniowie
(fot.

Mołdawia groźnym rywalem. Przypominamy mecz w Kiszyniowie

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Nowy trener klubu z Ekstraklasy: widzę fundamenty, by zbudować silną drużynę
Luka Elsner podczas pierwszej konferencji prasowej (fot. PAP)

Nowy trener klubu z Ekstraklasy: widzę fundamenty, by zbudować silną drużynę

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Lazio i inne wielkie kluby zainteresowane gwiazdą Jagiellonii!
Pululu trafi do Serie A? (Fot. Getty Images)
polecamy

Lazio i inne wielkie kluby zainteresowane gwiazdą Jagiellonii!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Chelsea chce reprezententa! Ekstraklasowicz zrezygnuje z wielkiej kasy?!
Bright Ede może trafić do wielkiego klubu. Warunek jest jednak jeden (fot. PAP).
polecamy

Chelsea chce reprezententa! Ekstraklasowicz zrezygnuje z wielkiej kasy?!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia?
Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia? (fot. Getty)

Nadchodzi Superpuchar Polski! Kiedy mecz Lech – Legia?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Oficjalnie: Cracovia zaskoczyła. Sprowadziła trenera z Ligue 1!
Piłkarze Cracovii (fot. Getty Images)

Oficjalnie: Cracovia zaskoczyła. Sprowadziła trenera z Ligue 1!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Był pierwszym trenerem w Ekstraklasie, zostanie... asystentem Papszuna
Trener Dawid Kroczek będzie asystentem Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa (fot. Getty).

Był pierwszym trenerem w Ekstraklasie, zostanie... asystentem Papszuna

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Kamil Grosicki: reprezentacja Polski dała mi wszystko [WIDEO]
Kamil Grosicki (fot. TVP Sport)

Kamil Grosicki: reprezentacja Polski dała mi wszystko [WIDEO]

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Mistrzowie odchodzą! Duża przebudowa w szeregach Jagi
Michal Sacek i Kristoffer Hansen (Fot. Getty Images)

Mistrzowie odchodzą! Duża przebudowa w szeregach Jagi

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Ekstraklasa. Trener beniaminka o metodach: piętnowaliśmy zawodników
Mariusz Misiura świętuje awans do Ekstraklasy wraz ze swoją drużyną (fot. PAP)
tylko u nas

Ekstraklasa. Trener beniaminka o metodach: piętnowaliśmy zawodników

| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Polecane
Najnowsze
Show polskich siatkarek! Wielkie zwycięstwo w Lidze Narodów
pilne
Show polskich siatkarek! Wielkie zwycięstwo w Lidze Narodów
| Siatkówka / Reprezentacja 
Siatkarki reprezentacji Polski (fot. Volleyball World)
Probierz ma przed sobą istotną decyzję. Podtrzyma serię? "Dwóch pewniaków i..."
Jan Bednarek i Jakub Kiwior mogą być pewni występów w reprezentacji Polski z Mołdawią oraz Finlandią? (fot: Getty)
Probierz ma przed sobą istotną decyzję. Podtrzyma serię? "Dwóch pewniaków i..."
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Michał Probierz: zawodnicy są skoncentrowani i pełni chęci [WIDEO]
fot. TVP
Michał Probierz: zawodnicy są skoncentrowani i pełni chęci [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Wielki hit transferowy z udziałem Polki. Trafiła do giganta!
Agnieszka Korneluk zagra w Fenerbahce Stambuł (fot. Getty/Fenerbahce).
Wielki hit transferowy z udziałem Polki. Trafiła do giganta!
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Polski siatkarz złapany na dopingu. "To nie jest substancja imprezowa"
Mikołaj Sawicki (fot. 400mm.pl)
tylko u nas
Polski siatkarz złapany na dopingu. "To nie jest substancja imprezowa"
fot. Facebook
Sara Kalisz
Kamil Grosicki: zapamiętam ten mecz na całe życie [WIDEO]
fot. TVP
Kamil Grosicki: zapamiętam ten mecz na całe życie [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
"Grosik" znów wskoczy na kostkę? PZPN ma dla niego niespodziankę!
Kamil Grosicki fetuje gola z Koreą (fot. Getty)
tylko u nas
"Grosik" znów wskoczy na kostkę? PZPN ma dla niego niespodziankę!
fot. Tomasz Markowski
Mateusz Miga
Do góry