| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Przed sobotnim starciem Cuprum Lubin kontra PGE Skra Bełchatów zdecydowanym faworytem do wygranej byli podopieczni Michała Mieszko Gogola. Gospodarze grali jednak bardzo dobrze i byli blisko doprowadzenia do tie-breaka.
Miało być szybkie zwycięstwo, a skończyło się na dwugodzinnym starciu, w którym rzutem na taśmę udało się uniknąć tie-breaka. PGE Skra Bełchatów na długo zapamięta mecz w Lubinie.
W pierwszym secie siatkarze gospodarzy błyskawicznie objęli prowadzenie 4:0. Skrze brakowało kończącego ataku na lewym skrzydle (Milan Katić), ale również na prawym (Dusan Petković). Wymienieni zawodnicy nie byli w stanie w ofensywie osiągnąć ponad 30 procent skuteczności. Po drugiej stronie siatki wszyscy siatkarze Cuprum w punkty zamieniali co najmniej 50 procent ataków i oddali po błędach własnych mniej punktów niż oponenci (7:9). Wygrali wysoko, bo 25:20.
Skra źle zniosła tak dotkliwą porażkę. Seta później uzyskała aż 74 procent dokładności ataku, by w kolejnym wygrać na przewagi 30:28 osiągając zaledwie 37 procent skuteczności ofensywy. Mniej pomyłek i lepszy pasywny blok od rywali pomógł bełchatowianom ostatecznie odnieść zwycięstwo.
Kto w kluczowych momentach przyczynił się do tego, że Skra wygrała mimo że lubinianie niekiedy grali lepiej? Norbert Huber. Młody środkowy z Bełchatowa zdobył w całym meczu piętnaście punktów przy 92 procentach dokładności ataku i trzech blokach. W całym spotkaniu popełnił tylko dwa błędy własne i na środku siatki stanowił jakość, która była punktem zaczepienia zespołu w najtrudniejszych momentach spotkania. Dobrze zagrał też Milad Ebadipour. Pers wywalczył szesnaście punktów, przyjmował z 62 procentową dokładnością i skończył w ofensywie ponad połowę piłek.
Po stronie Cuprum warto zwrócić z kolei uwagę na Ronalda Jimeneza z Kolumbii, który zapisał na swoim koncie dwadzieścia punktów.
Cuprum Lubin – PGE Skra Bełchatów 1:3
(25:20, 22:25, 28:30, 24:26)