Karczemną awanturą zakończył się niedzielny mecz Paris Saint-Germain z Oliympique Marsylia. Jedną z czerwonych kartek ujrzał Neymar, który po meczu żałował, ale nie kary a tego, że nie uderzył rywala w twarz. Teraz jednak Brazylijczyk przeprosił.
14 żółtych i 5 czerwonych kartek pokazał sędzia w trakcie starcia drugiej kolejki. To w dużej mierze efekt szamotaniny, która wywiązała się w doliczonym czasie gry. W jej trakcie ukarany został między innymi Neymar, który uderzył rywala w tył głowy. Po meczu Brazylijczyk nie czuł jednak skruchy, wręcz przeciwnie – przyznał, że powinien Alvaro Gonzaleza trafić, ale w twarz.
Gdy emocje już opadły, brazylijski skrzydłowy wydał jednak oświadczenie. "Jestem czarnoskórym człowiekiem i jestem z tego dumny, nie postrzegam siebie jako kogoś gorszego. W trakcie meczu chciałem jednak pokazać arbitrom, że w piłce nie ma miejsca na uprzedzenia rasowe, a wszelkie przejawy rasizmu, które mnie spotkały, wzbudziły we mnie nienawiść do rywala. Czy powinienem to zignorować? Być może, bo zachowałem się jak głupiec, gdy pozwoliłem się wciągnąć w tę gierkę" – zdradził w oświadczeniu.
Na razie nie wiadomo, czy komisja ligi postanowi zawiesić na dłużej krewkich zawodników, czy skończy się tylko na standardowym meczu przerwy.
"Obrażenia, których mogliśmy się nabawić w trakcie bijatyki, mogłyby być katastrofalne dla obu stron. Teraz już, z chłodną głową, wiem że powinniśmy się kontrolować. Przegraliśmy mecz i zabrakło nam spokoju. Spotkamy się następnym razem i mam nadzieję, że na murawie udowodnimy swoją wyższość wygrywając mecz" – podsumował.