Zima była okresem, w którym lekkoatleci trenowali głównie za granicą. Popularnymi kierunkami były Portugalia, RPA, USA, Wyspy Kanaryjskie. Pandemia sprawiła, że z wyjazdami będzie trudnej. – Ale ich nie wykluczamy – zapewnił dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.
Przygotowania lekkoatletów do jednego z najważniejszych sezonów, bo roku olimpijskiego, tym razem mają być głównie oparte na Centralnych Ośrodkach Sportu w kraju.
– Tam będzie z pewnością zachowany reżim sanitarny. Jeśli chodzi o zgrupowania zagraniczne, decyzje będą podejmowane na bieżąco. Będziemy monitorować, jakie ośrodki się będą otwierać dla zagranicznych sportowców i jakie są wymagania miejscowego sanepidu. Będziemy też zasięgać opinii naszych lekarzy, czy dany region będzie bezpieczny. Na tej podstawie będą podejmowane decyzje – powiedział Kęcki.
Dyrektor sportowy obiecał też indywidualne podejście. Zawodnicy sami będą mogli też wskazywać ośrodki, do których chcieliby pojechać. – Ale zawsze musimy mieć też zielone światło z ministerstwa sportu – zaznaczył.
Rozważana w tej chwili jest wyłącznie Europa. – Ze względów logistycznych, bo w razie potrzeby szybko można wrócić do kraju. Mamy oczywiście sprawdzone ośrodki na świecie. Chociażby RPA, dokąd lekkoatleci bardzo lubili latać. Już jednak dostaliśmy informację, że do końca stycznia nie będzie możliwości tam polecieć.
Kęcki zaznaczył, że PZLA wybierze grupę osób, którym zaproponuje zgrupowania zagraniczne, ale będzie otwarte też na sugestię samych lekkoatletów.
– Największe ryzyko polega na tym, że zarezerwujemy bilety lotnicze dla grupy np. 60 zawodników, a chwilę przed wylotem okazuje się, że nie można do tego kraju lecieć. To jest naprawdę duże wyzwanie, bo zrobienie rezerwacji niczego nie gwarantuje i pod względem logistycznym jest trudno cokolwiek zaplanować. To totalne szaleństwo – uważa.
Dyrektor sportowy podkreślił też, że na wszystkie zgrupowania zagraniczne wysyłani będą także lekarze oraz fizjoterapeuci. By warunki przygotowań były idealne. – To będą najtrudniejsze przygotowania w historii PZLA – ocenia Kęcki.
Wielu lekkoatletów zdaje sobie sprawę z tego, że sytuacja epidemiologiczna na świecie jest bardzo trudna i powoli planują też przygotowania wyłącznie w kraju.
– W mojej konkurencji nie jest to duży problem. Z tym większe kłopoty będą mieli lekkoatleci ze średnich biegów i rzutów. Jedni potrzebują gór, a drudzy możliwości odbycia treningów technicznych. Trzeba na pewno to brać pod uwagę i już teraz o tym myśleć – powiedziała specjalistka od biegu na 100 m ppł Karolina Kołeczek, która na co dzień trenuje w Lublinie.
Ze spokojem podchodzi do tego też czterokrotny mistrz świata w rzucie młotem Paweł Fajdek.
– Nie ma w tym nic strasznego. Po prostu będziemy w trakcie treningów marznąć, a coś takiego ostatni raz zdarzyło mi się za juniora. Obecnie też nie mamy takich zim po minus 20 stopni. Jednak komfort wyjazdu za granicę, gdzie jest cały czas ciepło, służy starszym sportowcom. Mniejsze jest wtedy ryzyko kontuzji – zauważył.
Większość czołowych polskich lekkoatletów zakończyła już sezon i powoli udaje się na wypoczynek. W 2021 roku czeka ich dużo wyzwań. Zaplanowane są halowe mistrzostwa Europy i świata oraz latem igrzyska olimpijskie w Tokio.