30 lip 2011 | Boks

Szpilka i Wach ciężko nokautują!

Mariusz Wach mocno pobił Irlandczyka (fot. Global Boxing)

Kamil Oleksiak

Gala w Mohegan Sun Arena przebiegała tak, jak spodziewali się polscy kibice. Dwaj czołowi polscy zawodnicy wagi ciężkiej wygrali swoje starcia przez nokauty. Mariusz Wach został międzynarodowym mistrzem świata federacji WBC, a Artur Szpilka udowodnił, że jest jednym z największych talentów tej dywizji na świecie.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Polski „Wiking” rozpoczął pojedynek z Kevinem McBridem od punktowania ślamazarnego rywala. Krakowianin był wyraźnie szybszy od cięższego o ponad 20 kilogramów rywala. Precyzyjne ciosy Wacha już w pierwszej rundzie odczuł na sobie Irlandczyk, ale 202-centymetrowy olbrzym z Polski nie „podpalił się”.

Po pierwszych trzech minutach McBride był już wyraźnie zmęczony, ale ruszył na Wacha. Do ostrej wymiany doszło w ostatnich sekundach drugiego starcia, kiedy to Polak znów zaznaczył, że jest lepszym pięściarzem od „Kolosa z Clones”. W kolejnej odsłonie McBride zaczął faulować, a Wach powoli rozbijał rywala. Pod koniec trzeciej rundy 38-letni Irlandczyk wyraźnie odczuł ciosy, które przyjął na korpus.

W czwartej rundzie Wach ustawiał chaotycznego rywala, aż w końcu wypalił prawą ręką nad lewą rywala i ciężko znokautował McBride'a. Irlandczyk stracił przytomność na dobrych kilka minut. Długo pochylali się nad nim lekarze, po czym ring opuścił na noszach. W tym samym czasie Polak już po chwili paradował z polską flagą i wywalczonym pasem WBC International. Czy będzie on przepustką do walki o prawdziwe mistrzostwo?

Irlandczykowi zdecydowanie nie wiedzie się przeciwko biało-czerwonym. Wach to trzeci Polak, po Andrzeju Gołocie i Tomaszu Adamku, który pokonał Kevina McBride'a.

Zobacz także: Nie tylko Adamek. Kliczko chcą...

Ekspresowy „Szpila”

Wcześniej między linami pojawił się inny reprezentant Polski. Artur Szpilka po raz drugi z rzędu w ringu pojawił się w więziennym uniformie. Po raz drugi nie dał też się nacieszyć kibicom jego walką. Przy gorącym dopingu polskich fanów "Szpila" rozpoczął pojedynek z 34-letnim Davidem Williamsem mocnym lewym, który jak się później okazało, był jego najgroźniejszą bronią.

Kolejna minuta starcia to szukanie okazji do trafienia rywala. Pierwsza nadarzyła się już po półtorej minuty walki i od razu zakończyła się posadzeniem rywala na deski. Po kolejnych 23 sekundach było po wszystkim. Polak uderzył Amerykanina lewym prostym, poprawił hakiem na korpus i lewym sierpowym znokautował Williamsa. 22-letni pięściarz grupy 12 Round KnockOut Promotions odniósł siódme zwycięstwo na zawodowym ringu, po raz piąty pokonał rywala przed czasem.

Zobacz także: Problemy poza ringiem? Nie tylko „Diablo”