| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Początek PlusLigi jest niezwykle ciekawy. W drugiej kolejce Cuprum Lubin przegrało z faworyzowaną VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa 2:3. Gospodarze, którzy dla wielu są finansowym "kopciuszkiem" ligi, byli bliscy zdobycia trzech punktów z zespołem będącym pretendentem do złota.
Co stało za porażką VERVY Warszawa ORLEN Paliwa w pierwszej odsłonie meczu? Słabszy atak (46 procent skuteczności do 55 po stronie Cuprum). Niewiele zmieniła roszada Michał Superlak – Jan Król. To był kolejny mecz, który w jakiś momencie pokazał, że najmniej pewnym elementem gry warszawian jest właśnie prawe skrzydło. Siatkarze Andrei Anastasiego popełnili też więcej błędów własnych (siedem) przy czterech po stronie rywali. Nieźle już w drugim spotkaniu PlusLigi pokazał się Roland Jimenez. Zdobył siedem punktów przy 70-procentowej dokładności ataku. Tym samym stanowił jeszcze większy kontrast dla słabszej ofensywy gości (25:20).
Na początku kolejnego seta role się odwróciły – 10:6 prowadziła VERVA. Zdesperowani lubinianie prowadzeni przez Miguela Tavaresa zaczęli grać przez swoje najpewniejsze ogniwo, czyli Jimeneza. To się opłaciło, ponieważ zbliżyli się do rywali na jeden punkt (14:15). Od tego momentu spotkanie stało się niezwykle ciekawe. Oba zespoły wymieniały ciosy, trenerem Anastasim targały coraz gwałtowniejsze emocje, a zawodnicy Cuprum zaczęli punktować bezpośrednio z zagrywki (19:18). Warszawianie co prawda wyrównali po błędzie oponentów (20:20), lecz z podstawowych elementów gry częściej punktowali gospodarze (21:21). Mówi się, że tylko dojrzałe zespoły potrafią wygrywać wyrównane końcówki. Lubinianie pokazali dojrzałość, której niewielu się spodziewało, i wygrali kolejną partię (25:23).
Odwagi nie zabrakło miejscowym także na początku trzeciego seta. W ich szeregach bardzo płynnie "chodził" środek i to mimo, że po drugiej stronie było dwóch mistrzów świata, w tym Piotr Nowakowski – jeden z najlepszych środkowych na świecie (7:7). Trzeba również przyznać, że gra warszawian było dużo mniej widowiskowa niż rywali. Raczej nie blokowali (Tavares robił to efektowanie na Arturze Szalpuku), a także popełniali błędy nawet przy zagrywce floatowej (jak Nowakowski). W połowie seta udało im się jednak odskoczyć od oponentów na trzy punkty, na co Marcelo Fronckowiak zareagował przerwaniem gry (16:13). Nie zmieniło to wiele. Dobrze prezentujący się pod rozegraniem Michała Kozłowskiego Bartosz Kwolek dał VERVIE pięć punktów przewagi (21:16), a kolejne błędy własne pogrążyły Cuprum (18:25).
Cuprum trudno było wprowadzić w kolejnej partii więcej zmian, bowiem ławka nie była na tyle szeroka. Większość seta minęła pod dyktando gości aż do uaktywnienia się Szymona Jakubiszaka. Jego blok natchnął kolegów z zespołu, a kolejne dobre zagrania na siatce prawie poskutkowały wyrównaniem (19:20). Ostatecznie jednak Jan Król swoim zagraniem dał zespołowi tie-break (25:21). W nim obie drużyny długo utrzymywały remis (7:7). Każde udane zbicie jednak coraz mocniej nakręcało gospodarzy, którzy wykorzystywali mniej kreatywne zagrania VERVY do zdobywania punktów (12:10). Ostatecznie więcej zimniej krwi w końcówce zachowali jednak warszawianie i wygrali 15:12.
Cuprum Lubin – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 2:3
(25:20, 25:23, 18:25, 21:25, 12:15)