| Piłka ręczna / Pozostałe rozgrywki
Wydarzenie tego tygodnia w polskiej piłce ręcznej? Powrót Grzegorza Tkaczyka na ligowe boiska. Były kapitan reprezentacji Polski i wicemistrz świata z 2007 roku rozegrał w niedzielę pierwszy mecz od czterech lat. W debiucie w barwach pierwszoligowego KSZO Ostrowiec Św. rzucił pięć bramek.
Reaktywacja kariery przez niespełna 40-letniego Tkaczyka stała się tym samym faktem. O jego powrocie do gry po czteroletniej przerwie głośno zrobiło się pod koniec sierpnia. Niewiele później były kapitan reprezentacji Polski podpisał kontrakt z KSZO.
– Najważniejszym argumentem przemawiającym za powrotem było to, że chciałem, by mój syn zobaczył jeszcze jak gram. Gdy w 2016 roku kończyłem karierę, on miał 8 lat i tak naprawdę nie interesował się piłką ręczną. Teraz, powiedzmy tak od półtora roku, jest nią zafascynowany. Ma klapki na oczach i ciężko trenuje. To był dla mnie dodatkowy sygnał, że chciałbym mu jeszcze co nieco pokazać – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL.
W niedzielę jego zespół zainaugurował zmagania w rozgrywkach grupy D I ligi. Tkaczyk i spółka zagrali na wyjeździe z beniaminkiem, Wisłą Sandomierz. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem KSZO – 33:24 (17:14), a Tkaczyk zdobył pięć bramek. Jego grę z trybun obserwował syn.
Wyświetl ten post na Instagramie.W drodze na pierwszy mecz ligowy po 4 latach przerwy🤔😀 #mlody z #mlodyjunior #gt6#kszohandball
Post udostępniony przez Grzegorz Tkaczyk official (@tkaczyk_gt6_official)
Mimo długiego rozbratu ze szczypiorniakiem, po grze Tkaczyka nie było widać czteroletniej przerwy. – Grzesiek zagrał "swoje". Wszystkie nasze obawy co do niego się potwierdziły. Gdy próbowaliśmy do niego dojść, dogrywał do koła, nie dochodziliśmy, to rzucał – podsumował trener Wisły Adam Węgrzynowski, cytowany przez portal echodnia.eu.
Sam 39-latek miał nieco inne spostrzeżenia... – Nie rozsypałem się! – żartował po meczu. – Zobaczymy jednak, co będzie jutro przy wstawaniu z łóżka – dodał. Trzymamy więc kciuki, by wszystko było w porządku!