Lech Poznań w wielkim stylu awansował do ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy po zwycięstwie 5:0 nad Apollonem Limassol. Były zawodnik Kolejorza Zbigniew Zakrzewski podkreśla, że kluczowa dla spotkania okazała się szybko strzelona bramka po przerwie. Zwraca również uwagę na elementy w grze, które trzeba poprawić przed decydującą batalią o fazę grupową.
O ile zwycięstwo Lecha nie jest żadną sensacją, to jednak jego rozmiary robią wrażenie. Drużyna z Poznania wygrała różnicą pięciu goli z liderem ligi cypryjskiej i to pomimo tego, że na pierwsze trafienie czekała niemal całą pierwszą połowę. – Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Przed meczem chyba nikt nie zakładał takiego obrotu sprawy. Każdy w Wielkopolsce marzył o zwycięstwie Lecha, ale raczej nie w tak wysokich rozmiarach. Może i pierwsze minuty nie były na tyle pozytywne, by liczyć na taki rezultat, jednak później gra układała się już całkowicie pod dyktando Kolejorza – uważa Zbigniew Zakrzewski.
Według byłego napastnika Lecha, kluczowy dla przebiegu spotkania okazał się gol Mikaela Ishaka z 47. minuty. – Druga bramka uspokoiła zawodników Lecha w ich poczynaniach. Z perspektywy zawodnika wiem, że gol strzelony na 2:0 zaraz po przerwie daje totalne rozluźnienie. Dzięki temu w drugiej połowie Kolejorz zdeklasował swoich rywali – uważa Zakrzewski i dodaje, że Lech bardzo szybko zaaklimatyzował się do gry w trudnych, cypryjskich warunkach. – Trzeba pamiętać, że jeszcze tydzień temu lechici grali w Szwecji, gdzie była zupełnie inna pogoda niż na Cyprze oraz sztuczna trawa – dodaje.
Kto zatem był najlepszy na boisku? Zakrzewski podkreśla, że po zwycięstwie 5:0 trudno jest wyróżnić wyłącznie jednego zawodnika. – Świetnie zagrał m.in. Tymoteusz Puchacz, który z meczu na mecz coraz bardziej zaskakuje. Jest najbardziej mobilnym zawodnikiem w zespole. Zaimponował Pedro Tiba, który w Lechu wiąże grę ofensywną z defensywą. Świetnie rozumie się zwłaszcza z Danim Ramirezem. To bardzo ważna postać w zespole, wręcz kluczowa w ostatnich spotkaniach. Teraz również był najlepszy i to nie tylko dlatego, że strzelił dwa gole – zaznacza wychowanek Lecha.
Choć Lech zachował czyste konto, to jednak Apollon również miał swoje sytuacje do strzelenia gola. To właśnie w defensywnie jest najwięcej do poprawy. – Trener Żuraw wraz ze sztabem szkoleniowym powinien skupić się na szybkim powrocie do obrony i asekuracji bezpośrednich zagrań. Piłkarze z Poznania próbują grać czasem niekonwencjonalną piłkę, zatem przy ataku pozycyjnym muszą się pilnować, żeby nie nadziać się na kontratak. Nawet w meczu z Apollonem, mimo wysokiego wyniku, drużyna z Cypru miała kilka sytuacji, w których łatwo dochodziła do strzału z 18-20 metra. Gdyby Lechowi nie dopisało szczęście, mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej – tłumaczy Zakrzewski.
Gdyby ktoś zestawił środową dyspozycję poznańskich piłkarzy z suchymi wynikami w rozgrywkach ligowych, mógłby być bardzo zdziwiony. Obecnie w tabeli PKO Ekstraklasy Lech jest dopiero dziesiąty, mając na swoim koncie zwycięstwo wyszarpane w ostatnich sekundach meczu oraz siedem straconych goli. Zakrzewski uważa jednak, że już w lidze można było zaobserwować zalążki dobrej gry Kolejorza. – Już od początku sezonu gra Lecha wygląda nieźle. W pierwszych meczach ligowych widać było, że ma przewagę w posiadaniu piłki i sytuacjach bramkowych. Troszeczkę brakowało szczęścia w niektórych momentach, szczególnie w obronie, gdzie Lech tracił bramki po stałych fragmentach gry.
34-krotny strzelec gola na poziomie ekstraklasy uważa, że jego były klub w lidze gra nieco na pół gwizdka, by skupić się na dobrym występie w pucharach. Pokazały to derby Poznania z Wartą, gdzie losy spotkania ważyły się do samego końca. – Od początku gra Lecha nie była taka, jaką wszyscy zakładaliśmy. Wydaje mi się, że Warta zaskoczyła swojego rywala wysokim pressingiem, taką bardziej „pierwszoligową” grą. Trener Dariusz Żuraw dokonał także kilku zmian w podstawowym składzie. Dało się zauważyć, że Lech nie gra na 100 procent. Wydaje mi się, że trochę jak Piast Gliwice, nie jest obecnie tak bardzo zaangażowany w mecze ekstraklasy. Nawet wejście Tiby w drugiej połowie nie było impulsem dla zespołu – mówi Zakrzewski.
Decyzją Ekstraklasy S.A. Lech oszczędzi sobie „problemu” w najbliższy weekend, bowiem jego ligowy mecz z Pogonią Szczecin został przełożony. Teraz zawodnicy prowadzeni przez trenera Dariusza Żurawia mogą się skupić wyłącznie na ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy. Przeciwnikiem będzie zwycięzca czwartkowego meczu między Royal Charleroi a Partizanem Belgrad. – Zapowiada się bardzo ciekawa para. Śmiało można jednak powiedzieć, że po środowym meczu to Lech będzie stawiany w roli faworyta. Jeśli utrzyma taką formę i przygotowanie fizyczne, możemy być spokojni o awans – podsumowuje Zakrzewski.
18:00
Athletic Bilbao/Manchester United