| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Sięgając po Czesława Michniewicza, Legia Warszawa zatrudniła dziesiątego trenera w ostatnich pięciu latach. Dotychczas dość często zdarzało się jednak, by stawiała na trenerów nieopierzonych w zawodzie.
Na początku dekady szefowie Legii przyzwyczaili kibiców do stawiania na sprawdzone nazwiska. Najpierw zespół prowadzili bowiem dobrze znani na krajowym podwórku Maciej Skorża i Jan Urban, potem sięgnięto po opcje mające międzynarodowe doświadczenie. Henning Berg miał w CV pracę w Lyn, Lillestrom oraz Blackburn, Stanisław Czerczesow prowadził z kolei zawodników między innymi Spartaka i Dynama Moskwa, a Besnik Hasi warsztat budował w Anderlechcie.
Po zwolnieniu ostatniego z nich uznano jednak, że warto skorygować politykę zatrudniania kolejnych szkoleniowców. Jacek Magiera, który zastąpił Albańczyka przy Łazienkowskiej 3, miał w dorobku raptem 11 spotkań w dorosłej piłce w roli trenera pierwszej drużyny. Od czerwca do września 2016 roku pracował bowiem w Zagłębiu Sosnowiec, po czym przeniósł się do stolicy. Tam wytrzymał niespełna rok. O dziwo jednak szefom klubu udało się zastąpić go szkoleniowcem... jeszcze mniej doświadczonym. Romeo Jozak wcześniej nigdy nie pracował bowiem w tej roli, był jedynie dyrektorem – a to w Dinamie Zagrzeb, a to w reprezentacji Chorwacji. I on również w Legii sobie nie poradził, bo we wrześniu ogłoszono jego zatrudnienie, a w kwietniu – zwolnienie.
W Warszawie kontynuowano jednak model chorwacki i zespół powierzono Deanowi Klafuriciowi. To były asystent Jozaka, 48-latek wczesniej zaliczył tylko 6-meczowy epizod w HNK Gorica i to by było na tyle. On również długo miejsca przy Ł3 nie zagrzał, choć przecież sięgnął z zespołem po dublet. Po nieudanym starcie kolejnego sezonu postanowiono się go pozbyć, co miało miejsce jeszcze w sierpniu. Kolejno zdecydowano się na Ricardo Sa Pinto, który na tym tle wyróżniał się doświadczeniem, ale nie wynikami, więc jego przygoda ze stołecznym zespołem potrwała od lata do wiosny. Kolejno zespół znów powierzono komuś nieopierzonemu. Aleksandar Vuković od dawna działał co prawda w Legii, był asystentem kolejnych trenerów i wytrzymał na stanowisku pierwszego szkoleniowca aż 538 dni, ale i jego w końcu przerósł kryzys.
Teraz prezes Dariusz Mioduski zdecydował się na Michniewicza, a więc fachowca z opasłym CV. W przeszłości trenował on Lech Poznań, Zagłębie Lubin, Arkę Gdynia, Widzew Łódź, Jagiellonię, Polonię Warszawa, Podbeskidzie, Pogoń Szczecin, Bruk-Bet Termalicę i w końcu młodzieżową reprezentację Polski.