Oglądaj na żywo
Zobacz więcej
Już w nocy z soboty na niedzielę 26/27 września Jan Błachowicz stanie przed szansą zostania mistrzem najlepszej organizacji MMA na świecie. Na gali UFC 253 zmierzy się z Dominickiem Reyesem o wakujący pas wagi półciężkiej. Brytyjczyk Jimi Manuwa, były rywal Polaka, przyznał, że będzie trzymał kciuki za Błachowicza.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Jesteś jednym z zawodników, UFC, których łączy z Janem Błachowiczem historia. Walczyliście dwukrotnie. Pierwszy pojedynek z 2015 roku nie był raczej kandydatem do miana walki roku...
Jimi Manuwa, były zawodnik wagi półciężkiej UFC: –…dlatego, że to ja wygrałem?
– Nie w tym rzecz! Chodziło mi raczej o to, że było tam dużo klinczu, sędzia Marc Goddard kilka razy apelował do was o większą aktywność. Za to rewanż w Londynie w 2018 roku był znakomitą wojną w oktagonie. Jak wspominasz te pojedynki?
– To były jedne z najtrudniejszych walk w mojej karierze. Jan jest twardym wojownikiem. W rewanżu za bardzo szukałem nokautu. W Krakowie po raz pierwszy wygrałem decyzją sędziów – wszystkie poprzednie zwycięstwa odniosłem przed czasem. Nie byłem usatysfakcjonowany i trzy lata później w Londynie chciałem znokautować Błachowicza, żeby zmazać tę plamę. To się zemściło. Jan znacząco się poprawił, świetnie kontrował i dzięki temu mnie pokonał.
– Czułeś wtedy, że mierzysz się z kimś, kto w niedalekiej przyszłości może walczyć o pas? A może jesteś zaskoczony tą eksplozją formy i miejscem, w którym obecnie jest Błachowicz?
– Nie jestem zaskoczony. Jest wzorem ciężkiej pracy. Obrał trudną drogę, za co go szanuję. Nie wszystko szło po jego myśli. To nie typ zawodnika stającego się błyskawicznie gwiazdą. Zwycięstwa przeplatał z porażkami, ale uparcie dążył do celu. Dlatego cieszę się, że wreszcie dotarł do tego miejsca. W sobotę będę mu kibicował.
– Miło to słyszeć! Jak według ciebie potoczy się walka?
– We wtorek zatweetowałem, że zwycięzcę wyłonią sędziowie. Wydawało mi się, że Janek i Dominick nie są artystami nokautów. Ale potem obejrzałem jedną z zapowiedzi z fragmentami ich ostatnich walk… i być może zaczynam zmieniać zdanie. Możemy zobaczyć wygraną przed czasem, ale naprawdę nie wiem, komu ona przypadnie. Szanse oceniam na 50:50. Reyes jest naprawdę duży i atletyczny. To naturalny półciężki. Ale to samo dotyczy Jana. Naprawdę nie potrafię wytypować zwycięzcy. Nie wiem, jak to się potoczy, przysięgam.
A new dawn rises on the light heavyweight division!
— UFC (@ufc) September 21, 2020
�������� @DomReyes vs ���� @JanBlachowicz
[ #UFC253 | #InAbuDhabi | @VisitAbuDhabi ] pic.twitter.com/YnVfAe5y8w
– Walczyłeś w UFC przez wiele lat. Pamiętasz erę dominacji Jona Jonesa, ale także okres, gdy mistrzem był Daniel Cormier. “DC” w opinii niektórych fanów był “papierowym mistrzem”, który pas posiada tylko dlatego, że Jones był zawieszony. Czy z tym samym problemem będzie musiał zmierzyć się zwycięzca sobotniego starcia?
– A jak jest według ciebie?
– W Polsce nie mamy wątpliwości, że odejście Jonesa nie umniejsza tytułowi, który jest na szali.
– Rozumiem. Gdybym miał odpowiedzieć z pozycji zagranicznego fana UFC... jeśli Reyes wygra, będzie miał nieco łatwiej, bo w opinii wielu wygrał z Jonesem w lutym, mimo że sędziowie orzekli inaczej. Z kolei Błachowicz może spotkać się z taką opinią części fanów. Ale wierzę, że w przyszłości stanie jeszcze przed szansą pokonania Jonesa. Jeśli “Bones” nie poradzi sobie w wadze ciężkiej, będzie chciał wrócić do 205 funtów i rzucić wyzwanie każdemu, kto będzie mistrzem. Dywizja półciężka staje się bardzo interesująca. Poznamy nowego czempiona, mamy kilku mocnych pretendentów... a niebawem powrót planuje “Rumble” Johnson, który też może wstrząsnąć dywizją. Przyszłość wagi półciężkiej rysuje się w jasnych barwach.
– Powiedziałeś, że Jones wróci do 205 funtów, jeśli nie powiedzie mu się w wadze ciężkiej. A jak widzisz jego szanse na zostanie mistrzem królewskiej dywizji?
– Wiesz co? Czuję, że ma dużo większe szanse na zdobycie pas, jeśli będzie pretendentem w starciu ze Stipe Miociciem, niż gdyby mistrzem był już Francis Ngannou. Dana White zapowiedział, że Ngannou jest następnym rywalem Miocicia i jeśli odbierze mu pas, to będzie dla Jonesa duża różnica. Sam myślałem swego czasu o przejściu do wagi ciężkiej... do momentu, aż stanąłem obok Ngannou. Stary, to jest monstrum! Od razu zrezygnowałem z tego pomysłu!
– A co z powrotem do półciężkiej? Oficjalnie jesteś na emeryturze, ale kilka miesięcy temu zapowiadałeś, że to rozważasz. Wrócisz do startów w MMA?
– Zdecydowanie. Miałem sporo czasu na przemyślenie swojej kariery, kilku porażek... i uświadomiłem sobie, że chęć rywalizacji wciąż płynie w moich żyłach. Za każdym razem gdy oglądam walki lub idę na salę treningową, czuję ten ogień. Potrzebuję teraz dać sobie jeszcze trochę czasu... ale wrócę. Niebawem zobaczycie mnie znów w oktagonie.
