{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Robert Lewandowski jednym z najsłabszych w zespole. "Zabrakło gola"

Gola nie strzelił, ale przy dwóch trafieniach kolegów miał duży udział. Mimo to Robert Lewandowski nie znalazł się wśród najlepiej ocenionych przez "Kickera" za środowy Superpuchar Niemiec z Borussią Dortmund.
Superpuchar i koniec. Słynna sędzia kończy karierę przez... Howarda Webba
Czytaj też:

Superpuchar Niemiec: Robert Lewandowski skomentował wygraną, Thomas Mueller z nowym rekordem
Niezwykła passa monachijskiego Bayernu trwa w najlepsze. W ostatnich tygodniach piłkarze Hansiego Flicka seryjnie zdobywają trofea i za kadencji niemieckiego szkoleniowca mają ich już więcej niż porażek w pojedynczych spotkaniach (pięć do trzech). W środowy wieczór gablotę klubu z Allianz-Arena uzupełniła kolejna statuetka – tym razem Superpuchar Niemiec zdobyty po tym, jak na własnym obiekcie udało się pokonać Borussię Dortmund 3:2.
Lewandowski wyszedł oczywiście w tym spotkaniu od samego początku. Na boisku przebywał do 83. minuty, gdy zmienił go młodziutki Joshua Zirkzee. Na przestrzeni blisko półtorej godziny Polak nie odnalazł drogi do bramki, za to dwukrotnie odnalazł drogę do kolegów, którzy później finalizowali akcje. W pierwszej połowie miał duży udział przy trafieniu Corentina Tolisso, tuż przed zejściem z kolei obsłużył Joshuę Kimmicha.
"Kicker" ocenił występ Polaka na "czwórkę" (skala od 6 do 1, przy czym 1 to klasa światowa"). "Najpierw dogranie do Tolisso na 1:0, przy wyniku 2:2 udział w wypracowaniu zwycięskiej w bramki. W międzyczasie zabrakło jednak, by sam strzelił gola, a ponadto stracił piłkę, co doprowadziło do trafienia dla BVB dającego remis" – podsumowano.
Jak "Lewy" wypadł na tle kolegów? Słabo, bo gorsze noty otrzymali wyłącznie Kingsley Coman (5) i Serge Gnabry (4,5). Najlepszy z nich był wspomniany Kimmich, który otrzymał notę "2,5", taką samą zresztą jak Erling Haaland i Emre Can z BVB. Łukasz Piszczek z kolei zameldował się na boisku, ale dopiero w 75. minucie, więc grał zbyt krótko, by podlegać tak szczegółowej weryfikacji.