{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Futbol w Finlandii. "Walka, twarde warunki i kadra z piłkarzy bez wielkich szans na rozwój"
Jakub Pobożniak /
Reprezentacja Finlandii przez lata była tłem w eliminacjach i to pomimo gwiazd. Niedawno po raz pierwszy w historii awansowała na Euro. Teraz przetestuje Polaków. – To zespół, który dzięki wyrachowaniu potrafi dobrze wypaść na tle mocniejszych rywali – przekonuje Mateusz Dubiczeńko, ekspert ds. ligi fińskiej, twórca skarbu kibica Veikkausliigi. Transmisja spotkania towarzyskiego w środę od 19:00 w Telewizji Polskiej.
Kadra bez Zielińskiego. To szansa Modera?
Finlandia to kraj, w którym piłka nożna wcale nie jest najpopularniejszym sportem. Na pierwszym miejscu znajduje się hokej, po nim zaś tradycyjne lokalne pesapallo – czyli, najprościej rzecz ujmując, fiński baseball.
Futbol zawsze był nieco w cieniu i to pomimo gwiazd, które starały się wynieść go na piedestał. Jari Litmanen był gwiazdą Ajaksu i Barcelony, Jussi Jaaskelainen w Premier League zagrał ponad 400 meczów, zaś Sami Hyypia zdobył z Liverpoolem Ligę Mistrzów.
Mimo to reprezentacja nie odnosiła takich sukcesów jak teraz, gdy najważniejszymi ogniwami są Teemu Pukki z drugoligowego Norwich czy Lukas Hradecky, bramkarz Bayeru Leverkusen, znany ze swej miłości do... piwa. – Dawniej wokół wielkich gwiazd nie potrafiono stworzyć skutecznie zespołu. Teraz kadra Finlandii jest monolitem, zgraną ekipą, gdzie każdy zna doskonale swą rolę i nie patrzy na przynależność klubową kolegi. Wszyscy są równi i ważni w całej ukladance Markku Kanervy. Dzięki temu futbol zyskuje na popularności – przekonuje Mateusz Dubiczeńko, ekspert od ligi fińskiej, twórca pierwszego polskiego skarbu kibica Veikkausliigi.

Jeszcze w eliminacjach do Euro 2016 Finlandia wyprzedziła tylko Wyspy Owcze i będącą w absolutnym kryzysie Grecję. Dwa lata później było jeszcze gorzej – Suomi zajęli przedostatnie miejsce, będąc jedyną drużyną, która zremisowała z raczkującym na europejskich arenach Kosowem. Wówczas selekcjonerem był już wspomniany Markku Kanerva, który mozolnie budował drużynę. – Trener wykorzystując kapitalny moment kariery Teemu Pukkiego czy Lukasa Hradeckiego idealnie ułożył zespół. Ma swoich stałych wojowników, korzysta z dość wąskiej grupy piłkarzy, a kadra wyrachowaniem potrafi dobrze wypaść na tle mocniejszych rywali. Selekcjoner wprowadził też spokój i wzajemną asekurację – przyznaje Dubiczeńko. – Kanerva dotarł do swoich piłkarzy i doskonale odnalazł rzeczy i zadania, których może od nich wymagać i na które ich stać – dodaje. To zaowocowało pierwszym w historii awansem na Euro. Finowie zajęli drugie miejsce w grupie, za Włochami, a przed Grecją, Bośnią i Hercegowiną, Armenią i Liechtensteinem. Było co świętować.
Reprezentacja poszła do przodu. Mimo to zdaniem eksperta, nie na tyle, by można było mówić o niej jako o równorzędnym rywalu. – Różnica między kadrami jest znacząca, chociażby w jakości gry. Finowie nie posiadają tak dobrych technicznie piłkarzy, gra opiera się tam przede wszystkim na walce i stawianiu twardych warunków. To zespół budowany z zawodników, poza kilkoma wyjątkami, ze znacznie słabszych klubów niż Polacy i nie mających szans na zrobienie kroku w przód – opowiada. I faktycznie, gdy spojrzy się na nazwy drużyn, w których występują Suomi, to trzeba przyznać, że nie rzucają one na kolana. Kluby ligi szwedzkiej (Hacken, Orebro), duńskiej (Vejle, Esbjerg), w porywach zespoły z dolnej części tabeli Bundesligi (Augsburg, Union Berlin) – nazwy te nie rzucają na kolana.
Drobnymi wyjątkami są wspominani Lukas Hradecky z Bayeru Leverkusen, czy Teemu Pukki z Norwich. Warto zwrócić też uwagę na piłkarza Rangersów, z którym rywalizować będzie Lech Poznań. – Glen Kamara, określany jest w Finlandii jako tamtejszy N'Golo Kante. Pochodzący ze Sierra Leone pomocnik przebojem wszedł do reprezentacji i obecnie środek pola Suomi bez niego jest pozbawiony płuc . Na kogo jeszcze warto zwrócić uwagę? – Melodią przyszłości jest Ilmari Niskanen. Skrzydłowy zmienił niedawno KuPS na Ingolstadt z trzeciej Bundesligi, a odchodził w roli absolutnej rewelacji ligi. Dał się we znaki poważnie także rywalom w eliminacjach Ligi Europy – przestrzega Dubiczeńko.
W kadrze znajduje się kilka nazwisk kojarzonych także przez fanów PKO Ekstraklasy. Przeszłość w polskiej lidze mają między innymi Pauluus Arajuuri, który w Lechu pokazał się z całkiem dobrej strony. Kompletnym transferowym niewypałem był z kolei Joona Toivio, który walnie przyczynił się do spadku Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Nie ma natomiast Petteriego Forsella. – Forsell wśród Finów postrzegany jest dwojako, z jednej strony jako znakomity technicznie piłkarz, ale z drugiej niewiele biegający pomocnik z pełnym brzuszkiem. Dodatkowo dał się już we znaki selekcjonerowi, gdy po meczu z Włochami pożalił się w mediach na brak minut na boisku. Kanerva od początku swej kadencji trzyma się mocnej i stabilnej grupy ludzi, których ze składu wyrzucają wyłącznie urazy bądź sytuację losowe. Nie ma nawet wielkich możliwości na kombinacje, bo wyróżniający się gracze z kadry U-21 wciąż na ten w pełni dorosły futbol bywają zbyt słabi – zauważa autor skarbu kibica ligi fińskiej.
Nie tylko poziom reprezentacji poszedł do przodu. Po raz pierwszy od pięciu sezonów o mało co fiński klub nie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. KuPS Kuopio po wyeliminowaniu Slovana Bratysława i Suduvy Marijampol w decydującym meczu przegrał 1:3 z CFR Cluj. Rozwój można zauważyć też po wynikach w meczach z polskimi klubami. W 2017 roku Legia pokonała IFK Mariehamn 9:0 w dwumeczu eliminacji Ligi Mistrzów. Dwa lata później po męczarniach wygrała 1:0 ze wspomnianym KuPS.
– Liga fińska non stop idzie do przodu, wskazuje na to także grono piłkarzy opuszczających kraj. Niegdyś wyjeżdżali tylko bardzo młodzi gracze, którzy kształtowali się poza granicami Finlandii w wieku 17 czy 18 lat. Wychowankowie oraz dokładniejsze obserwacje rynku transferowego pozwalają na ściąganie jakościowych graczy, a nie szukających pracy starych piłkarzy. Znalazły się większe pieniądze i tworzone są lepsze perspektywy. Najlepsze fińskie kluby mogłyby grać o miejsca w srodku tabeli Ekstraklasy. Pod jednym warunkiem – złapaniem regularności. Tej brakuje i na boisku, i w gabinetach – mnogość zmian kadrowych i trenerskich w trakcie sezonu wpływa znacznie na dyspozycję klubów – przyznaje Dubiczeńko.
Mecz z Finlandią będzie okazją, by regularni rezerwowi kadry mieli okazję w końcu się sprawdzić. Kogo warto przetestować w spotkaniu z Suomi? – Z pewnością chciałbym w pełnym wymiarze czasu zobaczyć Jakuba Modera. Biorąc pod uwagę jego transfer do Brighton to znakomita szansa, by sprawdzić się z twardymi pomocnikami rywala. Warto też sprawdzić przydatność do gry Sebastiana Walukiewicza na napastnikach pokroju Joela Pohjanpalo, niż rzucać go od razu na głębszą wodę w Lidze Narodów z Włochami czy Holandią – zauważa ekspert od Veikkausliigi.
Przetarcie biało-czerwonych przed starciami Ligi Narodów już w najbliższą środę.Przedmeczowe studio pokażemy w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej od 19:00, mecz od 20:30 w TVP 1, TVPSPORT.PL i aplikajci mobilnej.