| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Puchar Polski powinien zostać odwołany wcześniej, po pierwszej informacji o zakażeniu koronawirusem – uważa trener Górnika Zabrze Marcin Lijewski w rozmowie z Damianem Pechmanem z TVPSPORT.PL. Temat odwołania turnieju finałowego PGNiG Pucharu Polski będzie jednym z głównych wątków czwartkowego magazynu "7. Metr". Transmisja od godz. 17:25 w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.PL i w aplikacji TVP Sport.
Damian Pechman, TVPSPORT.PL: – Mamy takie czasy, że nie wypada pytać o formę, a najpierw trzeba zapytać o zdrowie. Jak zdrowie twoje i zawodników?
Marcin Lijewski: – Mamy takie czasy, że każde takie pytanie o zdrowie trzeba podziękować, więc – dziękuję. Czuję się bardzo dobrze. Moi zawodnicy również. Po incydencie, który był w Lublinie, wróciliśmy do Zabrza i od razu wszyscy kadrowicze udali się na badania. Po południu już wszyscy mieli wyniki negatywne. Nie ukrywam, że spadł mi wtedy kamień z serca, bo mimo iż byłem pewien, że jesteśmy zdrowi, to gdzieś tam z tyłu głowy siedziała nam bezobjawowość tego wirusa. Teraz mamy czarno na białym, że u nas jest wszystko w porządku.
– Nie bolały cię te niesprawdzone plotki, że w drużynie Górnika jest kilku zawodników zakażonych wirusem?
– Powiem szczerze, że przez pewien czas nie tylko ja, ale i cały mój zespół, czuliśmy się jak trędowaci. To nie jest pierwsza sytuacja, gdy o Górniku Zabrze mówi się, że jesteśmy chorzy lub że jesteśmy w wysokim kręgu ryzyka. Nas obowiązują przecież takie same zasady sanitarne jak każdy inny zespół. Muszę powiedzieć, że nasz masażysta, Rafał Biliński, który w naszym klubie jest koordynatorem covidowym, wywiązuje się z tego bardzo sumiennie i bardzo dobrze mu to idzie. My, jak dotąd, nie mamy sobie nic do zarzucenia.
– Pojawiły się też pomysły, aby rozegrać ten turniej z udziałem trzech drużyn, a nie czterech. Drużyną, którą chciano odesłać do domu był Górnik Zabrze. Jak to odbierałeś?
– Nie słyszałem o tym. To nie jest jednak miłe i po raz kolejny możemy czuć się trędowaci. Okej, akurat z mojego klubu sześciu chłopaków było na zgrupowaniu. Z Kielc też jednak Mateusz Kornecki był na tym zgrupowaniu i tak jak moi zawodnicy miał kontakt z zakażonymi i był tak samo narażony jak wszyscy inni. Tłumaczenia, że "Mati" miał badania dzień przed wylotem do Norwegii (w środę – wyj. red.) na mecz Ligi Mistrzów są wzięte "z czapy". Wszyscy wiemy, że wirus ma swój okres inkubacji. To nie jest jeszcze stwierdzone dokładnie ile, ale mówi się, że od czterech do 10 dni. Takie badania można sobie więc włożyć między bajki.
– Byliście badani przed finałami Pucharu Polski i czy ten reżim sanitarny wyglądał jakkolwiek inaczej niż podczas meczów PGNiG Superligi?
– Nie byliśmy badani. W poniedziałek wieczorem, podczas treningu dołączył do nas Paweł Dudkowski, który wrócił ze zgrupowania kadry. W takiej luźnej rozmowie napomknął mi, że jeden z zawodników Zagłębia ma objawy typowo covidowe. Ja na to powiedziałem, że zbliża się jesień, jest dużo takich sytuacji, gdzie organizmy się przeziębiają i przy tej całej panice ludzie mylą też objawy zwykłej grypy z covidem. Dwa dni później jednak, gdy te plotki zostały potwierdzone, Paweł został od razu odizolowany od drużyny i zrobiliśmy mu test. Wynik – negatywny – przyszedł jeszcze przed wyjazdem do Lublina, ale Paweł i tak z nami nie pojechał, bo miał skręconą kostkę i sportowo nie miałbym z niego żadnego pożytku. Uważam, że zachowaliśmy się zgodnie z procedurami, tak jak to powinno wyglądać.
– W Lublinie zostaliście zakwaterowani w innym hotelu niż finaliści turnieju o Puchar Polski.
– Nie. Przyjechaliśmy i w naszym hotelu był też zespół z Płocka.
– Czyli nie zostaliście odizolowani, by jednak zmniejszyć to ryzyko.
– Nie, ale ja nie widzę takiej potrzeby. Gramy ze sobą co tydzień. Wychodzę z założenia, że mój przeciwnik – trener, członek sztabu czy zawodnicy – jest zdrowy. Nie podejrzewam zespołu z Płocka o takie nieczyste zagrania i wierzę, że mieli takie same dobre intencje do gry w tych finałach jak my.
– O której godzinie dowiedziałeś się o odwołaniu turnieju?
– Przed lunchem. Mieliśmy grać o godz. 13:30, a lunch mieliśmy zaplanowany na godz. 10:30. Dobrze, że nie zdążyłem zrobić odprawy przedmeczowej! Przynajmniej nie musiałem się namęczyć.
– Czy w tej informacji o odwołaniu pojawiła się sugestia, że do turnieju nie dojdzie z waszego powodu, bo istnieje ryzyko, że w drużynie Górnika są zawodnicy zakażeni koronawirusem?
– Do mnie doszła jedynie taka informacja, że Kielce nie będą z nami grały, bo się boją. Powiem szczerze, że nie jest to miłe, ale gdybym był trenerem zespołu z Kielc i moja drużyna biłaby się co tydzień w ramach Ligi Mistrzów, to pewnie zrobiłbym to samo. Wiemy, jakie są procedury – oni muszą przechodzić testy przed każdym meczem w pucharach, a to kosztuje. Nie dziwię się więc ich decyzji.
– Z perspektywy czasu uważasz, że decyzja o odwołaniu turnieju finałowego była słuszna?
– Chuchając na zimne – tak. Myślę jednak, że można to było zrobić wcześniej, nie angażując żadnego z klubów w przyjazd do Lublina. To niesie za sobą procedury organizacyjne i koszty, które musieliśmy ponieść. Tym bardziej, że o przypadkach covidowych było wiadomo wcześniej. My, jadąc do Lublina, wiedzieliśmy już o jednym przypadku w Zagłębiu, o jednym w Opolu i jednym w Kaliszu.
– Czy w takim razie istniało jakieś lepsze rozwiązanie tej sytuacji – jeszcze przed turniejem?
– Wydaje mi się, że jeśli miał być taki cyrk jak był, to od razu, po pierwszej informacji, że któryś z kadrowiczów jest zakażony, ze strony ZPRP powinien iść komunikat o przełożeniu czy odwołaniu turnieju.
– A może należało wykonać badania już np. we wtorek lub w środę?
– W drodze powrotnej z Lublina rozważaliśmy taką opcję z naszym masażystą, ale takie badania w okolicach wtorku czy środy nie byłyby miarodajne. Trzeba odczekać, by wirus zdążył się zainkubować w organizmie – czy jak to się tam mówi w języku medycznym. Ja zrobiłbym to tak, że gdybyśmy dostali informację, że ktoś jest zakażony i jest minimalne zagrożenie dla zdrowia uczestników, ten puchar powinien być od razu odwołany lub przełożony na inny termin.
– Decyzja o odwołaniu Pucharu Polski wywołała dyskusję wśród ekspertów, ale też wśród kibiców w Internecie. Czy należy szukać winnych tej sytuacji? Czy może była to sytuacja, której nie dało się przewidzieć?
– Nigdy nie byłem zwolennikiem polowania na czarownice. Jesteśmy już po fakcie. Temat został "zjedzony", czasu się już nie cofnie. To, co się stało, może być jednak dobrym przykładem na przyszłość. Dopóki czasy są, jakie są, środki ostrożności muszą być jednak dużo bardziej restrykcyjnie respektowane – nie tylko przez kluby, ale też przez ZPRP. Rozpocząć trzeba jednak od zawodników.
– Uważasz, że do tej pory wszyscy związani piłką ręczną zbyt lekko podchodzili do tego tematu i reżim sanitarny powinien być mocniej pilnowany?
– Ciężko mi się wypowiadać za innych. My prowadzimy monitoring. Mamy utworzoną grupę na jednym z komunikatorów i przed każdym treningiem każdy z nas podaje przybliżony stan swojego zdrowia – czy nie ma żadnych objawów, czy się dobrze czuje. Później, przed wejściem do szatni mierzona jest temperatura. Oczywiście do szatni nie ma wstępu nikt spoza zespołu. Wszystko jest bardzo często czyszczone, dezynfekowane. Sami zawodnicy są bardzo świadomi. Jeden z nich miał brać udział w weselu, na którym miał być świadkiem i sam przyszedł do mnie z tą sprawą. Zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i odmówił udziału w weselu, ja nie musiałem nic robić. Zagrożenie jest oczywiście bardzo duże, bo nie tylko handballem człowiek żyje. Każdy musi robić zakupy, mijamy przecież ludzi w bloku czy na ulicy. Ten wirus się przemieszcza. Niebezpieczeństwo jest więc duże. Do tego niektórzy zawodnicy mają dzieci, a te chodzą do przedszkola i są w głównym stopniu pacjentami bezobjawowymi. Zawodnicy biorą na siebie jednak tę odpowiedzialność. W tym przypadku, gdy odwołana została jedna seria Superligi, te konsekwencje nie są jeszcze takie złe, ale myślę że ta sytuacja nauczy wiele osób nowych procedur, a to będzie się wiązało z podniesieniem bezpieczeństwa.
17:00
Zepter KPR Legionowo
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.