| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Nie był to piękny mecz. Nie był to nawet mecz ładny. Po bezbarwnych i bezbramkowych 90 minutach zdobywcę Superpucharu Polski musiała wyłonić seria rzutów karnych. Te lepiej egzekwowali piłkarze Cracovii, którzy bezbłędnie wykonali pięć "jedenastek". O przegranej Legii zaważył nieudany karny Pawła Wszołka.
Spotkanie rozpoczęło się w bardzo sennym tempie. Od początku gra obu drużyn była szarpana, nie brakowało fauli. W 8. minucie po jednej z nielicznych groźnych akcji, w pole karne gości wbiegł Rocha i zagrał płasko wzdłuż bramki. Na piątym metrze nie było jednak nikogo, kto mógłby wpakować piłkę do bramki.
Podobną akcję w 34. minucie przeprowadził Kapustka, który tym razem zagrał z prawego skrzydła. W szesnastkę wbiegał Pekhart, jednak piłka została podana mu nieco za plecy, przez co nie zdołał oddać strzału. W pierwszej połowie nie wydarzyło się wiele więcej.
Pierwsze minuty po zmianie stron wyglądały obiecująco z obu stron. W 54. minucie Pekhart wpakował piłkę do bramki gości, lecz znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę później Cracovia domagała się odgwizdania rzutu karnego po tym, jak strzał Van Amersfoorta z bliskiej odległości trafił w rękę Lewczuka.
Z biegiem czasu składnych akcji było coraz mniej, mnożyły się faule. Kilka razy dobre rajdy przeprowadzili Wszołek i Luquinhas, lecz w kluczowym momencie brakowało dokładnych podań. W doliczonym czasie gry Legioniści mieli piłkę meczową. Z rzutu wolnego z 19 metrów starał się przymierzyć Cholewiak, lecz trafił w mur. Zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne.
Piłkarze Michała Probierza swoje jedenastki wykonali bezbłędnie. Po stronie Legii zawiódł tylko Wszołek. Legia przegrała mecz o Superpuchar po raz... siódmy z rzędu.