| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Piotr Wyszomirski poinformował we wtorek, że jest zakażony koronawirusem. – Nigdy bym nie pomyślał, że będę się czuł aż tak źle – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL. Bramkarz reprezentacji Polski i węgierskiego Grundfosu Tatabanya od środy pozostaje w kwarantannie. – Straciłem smak i węch, ale to akurat moje najmniejsze zmartwienie. Bardzo boli mnie serce – wyznaje.
Brązowy medalista mistrzostw świata i półfinalista igrzysk w Rio o chorobie poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. "No to u mnie w klubie się dzieje. 15 zawodników z pierwszego zespołu (ze mną) ma COVID. Wczoraj mieliśmy testy. 20 października powinniśmy zacząć ligę europejską..." – napisał na Twitterze.
No to u mnie w klubie się dzieje. 15 zawodników z pierwszego zespołu (ze mną) ma COVID. Wczoraj mieliśmy testy. 20 października powinniśmy zacząć ligę europejską...
— Piotr Wyszomirski (@wyszomirski_16) October 13, 2020
– To znaczy?
– Wszystko zaczęło się od tego, że węgierska federacja zaplanowała zgrupowanie reprezentacji. Tak było też nie tak dawno w Polsce, tyle że Węgrzy postanowili, że wszyscy zawodnicy powołani do kadry muszą przejść przed zgrupowaniem testy na obecność koronawirusa, by w ogóle w tym zgrupowaniu uczestniczyć. Z mojego klubu, na dziewięciu zawodników, czterech uzyskało pozytywny wynik. To było zaraz po jednym z meczów ligowych. Trafiliśmy na 10-dniową kwarantannę. W jej trakcie każdemu coś wychodziło – a to jednego bolała głowa, innego gardło, praktycznie każdy stracił węch i smak. Mnie natomiast od środy zaczęło boleć serce. Męczę się przy każdej czynności domowej. Nawet wtedy, gdy biorę córkę na ręce, to serce zaczyna mi walić jak szalone. Muszę dużo odpoczywać...
– Rozumiem, że przebywa pan w domu. Jest pan w kontakcie z lekarzami? Brał pan może pod uwagę wizytę w szpitalu?
– Na razie nie. Jestem cały czas w kontakcie z klubowym fizjoterapeutą, który mówi po angielsku. Już mu powiedziałem, że po kwarantannie chcę sobie załatwić wizytę u kardiologa. Serce boli mnie cały czas, momentami dość mocno.
– Kiedy wystąpiły u pana pierwsze objawy?
– W zeszłą środę. Wczoraj [poniedziałek – wyj. red.] mieliśmy robione testy na obecność koronawirusa. Ja, od momentu, gdy pojawiły się objawy, przez 10 dni muszę przebywać w kwarantannie. Po tym mogę normalnie wyjść z domu i od razu wybiorę się do kardiologa. Naprawdę, bardzo ciężko przechodzę tę chorobę.
– Przestraszył się pan, gdy zaczęło pana boleć serce?
– Od razu wiedziałem, że to musi być ten wirus, bo nigdy się tak nie czułem. To nie jest zwykłe przeziębienie. Rozbolało mnie serce, potem pojawił się jeszcze jeden symptom, o którym nie chcę mówić. Nigdy jednak nie byłem jeszcze w takim stanie. Zastanawiam się jak długo będę teraz pauzował. Federacja węgierska zdecydowała, że jeśli ktoś ma pozytywny wynik, ale przechodzi chorobę bez żadnych symptomów, to musi pauzować przez cztery tygodnie. Nie może wtedy trenować ani grać. Jeżeli jednak ktoś jest chory i ma do tego dodatkowe symptomy, to ma pauzować od sześciu do ośmiu tygodni. Nic nie można wtedy robić. Dopiero po tym czasie idzie się na wizytę do lekarza sportowego, przechodzi się badania wysiłkowe i wtedy lekarz decyduje, czy można trenować i grać. Zobaczymy, ile będzie to trwało w moim przypadku. Na razie jestem bardzo słaby.
– Według tych przepisów będzie pan mógł wrócić do gry dopiero w grudniu.
– Nie wiem jak to będzie wyglądało. Dawniej, gdy miałem jakąś kontuzję, to ćwiczyłem inne partie mięśniowe. Dla przykładu: gdy niedawno miałem kontuzję kolana, to robiłem wszelkie ćwiczenia na górę ciała. Z mięśniem sercowym nie ma jednak żartów. Ja zresztą nie mam siły, by cokolwiek robić. Nawet najprostsze czynności mnie męczą. To jest coś okropnego.
– Jak wygląda pana codzienność?
– Nic specjalnego. Poruszam się jak żółw. Wstaję, staram się coś zrobić. Z rana jeszcze mam ku temu choć trochę sił, ale im później, tym gorzej. Głównie leżę na łóżku. Od tego bolą mnie już biodra i plecy, ale nic innego nie mogę robić. Nawet wtedy, gdy próbuję się rozciągać, to boli mnie serce.
– To wszystko brzmi bardzo niepokojąco. Czy ktoś w pana klubie przechodzi chorobę w podobny sposób?
– Z tego, co wiem, to tylko ja mam takie objawy. Teraz mam jedynie nadzieję, że nie będę miał żadnych komplikacji i wrócę do zdrowia.
– Koronawirus torpeduje rozgrywki ligi węgierskiej od początku sezonu. Pana zespół rozegrał dotychczas tylko cztery z siedmiu zaplanowanych meczów. Teraz potwierdzono u was aż 15 przypadków zakażenia wirusem.
– Bodajże po 2. kolejce wykryto pierwsze przypadki zakażenia u jednej z drużyn. I wtedy ruszyła lawina. Przez jakiś czas większość zespołów rozgrywała jeszcze mecze, do tego robiono nam testy. Z czasem jednak bardzo dużo drużyn trafiło na kwarantannę. Część wraca z niej teraz. Jeszcze przed sezonem węgierska federacja ustaliła jednak, że 70 procent wszystkich meczów całego sezonu ma zostać rozegrane do grudnia, a pozostałe 30 procent – w nowym roku. To się chyba jednak nie uda. Dla przykładu, my w Tatabanyi mamy całą pierwszą drużynę z wirusem.
– Jeżeli zgodnie z przepisami będziecie pauzować od sześciu do ośmiu tygodni, to jest to nierealne.
– Dokładnie. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie.
– Mało realne są też na tę chwilę wasze występy w Europie, a przecież za tydzień mieliście rozpocząć rywalizację w fazie grupowej Ligi Europy.
– Na razie to wykluczone. Klub skontaktował się już z federacją i poprosił o przełożenie kilku pierwszych spotkań. Wracając jeszcze do rozgrywek na Węgrzech – federacja chce rozegrać jak najwięcej spotkań i nie ma dla niej znaczenia, w jakich składach zespoły będą występować. Jest taki przepis, który mówi, że jeśli w danym klubie spośród zgłoszonych do ligi zawodników uda się zebrać dziewięciu zdrowych i jednego lub dwóch bramkarzy, to taki zespół musi grać. I nie ma wtedy znaczenia, ilu graczy tego klubu jest w tym czasie chorych. U nas sytuacja jest jednak skomplikowana, bo zakażeni są też w drugim zespole. To od nich się zresztą wszystko zaczęło, u nich były pierwsze pozytywne wyniki. Wątpię, że bylibyśmy teraz w stanie uzbierać dziewięciu zawodników, by grać nawet w lidze węgierskiej.
– W polskiej Superlidze cały zespół trafia na kwarantannę nawet w sytuacji, gdy u jednego z zawodników doszło do kontaktu z osobą zakażoną. Podobnie jest na Węgrzech?
– My, czy też inne zespoły, trafiliśmy na kwarantannę dopiero, gdy wykryto u nas przypadki zakażenia. Po 10 dniach kwarantanny ponownie robione są testy. I tyle. Kto ma negatywny wynik, może trenować. Kto ma pozytywny – z objawami to od sześciu do ośmiu tygodni przerwy, a bez objawów to cztery tygodnie wolnego.
– Reżim sanitarny jest przestrzegany? W Hiszpanii przed kilkoma dniami rozegrano mecz w maseczkach, w Polsce jest obowiązek noszenia ich w przestrzeni publicznej.
– Na Węgrzech nie ma takiego obowiązku, nie było go też w trakcie pierwszej fali. W otwartej przestrzeni nie trzeba nosić maseczek, jedynie w sklepach i w miejscach, gdzie są duże skupiska ludzi. Teraz ten rygor – właśnie w sklepach czy kawiarniach – jest bardzo duży, bo na Węgrzech jest spory przyrost zachorowań.
– Rozumiem, że teraz czeka pan na ponowny test.
– Tak. Czekam na test, wynik i wizytę u kardiologa. Naprawdę, nigdy bym nie pomyślał, że będę się czuł aż tak źle...
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
15:00
Polska
16:00
Portugalia
15:00
Portugalia
16:00
Rumunia
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.