Serie A, 4. kolejka, Spezia – Fiorentina 1:1. Bartłomiej Drągowski nie pomógł

Czytaj też: pomyłka Skorupskiego kosztowała punkty

Jak grał Bartłomiej Drągowski?

Reprezentanta Polski można pochwalić za grę nogami, bo w tym aspekcie nie ma się do czego przyczepić. Gorzej z decyzyjnością – raz niepewnie piąstkował, a przy drugiej bramce zawahał się czy wychodzić z bramki, czy zostać na linii. Wybrał tę drugą opcję, ale nie uchronił zespołu przed utratą gola. Trudno winić go za przepuszczone bramki – przy pierwszej przegrał w sytuacji sam na sam, przy drugiej był zasłonięty, ale nawet się nie rzucił.
Ocena TVPSPORT.PL: 4 (skala 1-10)

Przebieg meczu:

Fiorentina miała piorunujący początek – po czterech minutach prowadziła już 2:0 i wydawało się, że skończy się pogromem. Nic z tych rzeczy. Piłkarze Violi przez te cztery minuty zrobili więcej, niż przez resztę spotkania. Nie wykazywali większej inicjatywy w grze ofensywnej, dali się zepchnąć do defensywy i srogo za to zapłacili. Beniaminek ambitnie walczył, wyrównał, a w końcówce miał nawet akcję na zwycięstwo, jednak Emmanuel Gyasi kopnął tuż obok słupka.

Jak padły bramki?

0:1 (2') Cristiano Biraghi zacentrował z rzutu rożnego, a German Pezzella uderzył głową w samo okienko.
0:2 (4') Pol Lirola rozpędził się na prawej flance, dograł po ziemi wzdłuż bramki. Piłka przeszła całą linię obrony, a akcję zamknął Cristiano Biraghi i umieścił ją między słupkami.
1:2 (39') Claudio Terzi podał górą, Martin Caceres nie przeciął piłki i Daniele Verde znalazł się sam na sam z Drągowskim. Włoch wygrał ten pojedynek.
2:2 (75') W zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła do Diego Fariasa, który kopnął niemocno, acz precyzyjnie. Polski bramkarz był zasłonięty i nawet nie drgnął, gdy piła wpadała do siatki.