Pierwsze zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim i pierwsza niespodzianka. W slalomie gigancie w Soelden wygrał... Lucas Pinheiro Braathen – Norweg mający brazylijskie korzenie. Po raz pierwszy w historii triumf przypadł zawodnikowi, który pochodzi z Ameryki Południowej. Do jedenastego roku życia Braathen marzył, by zostać piłkarzem. Potem porzucił futbolówkę na rzecz nart. Opłacało się. W norweskich mediach już nazywany jest "Haalandem narciarstwa".
W Pucharze Świata w narciarstwie alpejskim zdarzali się zwycięzcy z Luksemburga – choć Marc Girardelli był Austriakiem, to jeździł dla tego kraju. Wygrywali Hiszpanie, na przykład Francisco Fernandez Ochoa. Na podium stawała nawet... Węgierka, Edit Miklos. Do niedzieli nie zdarzyło się, by triumf zaliczył alpejczyk wywodzący się z... Brazylii. Lucas Pinheiro Braathen reprezentuje Norwegię, lecz równie dobrze mógłby startować pod flagą Kraju Kawy. Jego mama to Brazylijka.
On sam najpierw myślał o tym, by zostać znanym piłkarzem. Urodzony w 2000 roku Braathen grał w szkółkach piłkarskich i marzył o grze dla jednego z brazylijskich klubów. Tak było aż do dziesiątego roku życia. – Jestem narciarzem, choć powinienem był zostać piłkarzem – przyznał w wywiadzie dla "L’Equipe" po pierwszym seniorskim sukcesie – czwartym miejscu w słynnym slalomie w kolebce narciarstwa alpejskiego – Kitzbuehel.
Rising star Lucas Braathen conquers first World Cup vict https://t.co/QO4NBymJts pic.twitter.com/LVs7kL5WKb
— FIS Alpine (@fisalpine) October 18, 2020