Nie zazdroszczę pracy sędziom w boksie. Presja duża, kasa mała, splendor żaden. Sędzia z zasady jest wrogiem kibica. Jednak przy ringu nie jest się za karę, dlatego Brytyjczyk Terry O'Connor gapiący się w telefon podczas walki, którą punktuje, jak w soczewce pokazuje problem części tego środowiska.
Podczas walki Lewisa Ritsona z Miguelem Vazquezem wspominany arbiter został przyłapany na kuriozalnym zachowaniu. Mianowicie wszędobylskie, złe znaczy, kamery dostrzegły, jak w trakcie trwania rundy wlepia wzrok w telefon komórkowy. Jest to jednoznaczne z tym, że ocenę kontrowersyjnej walki miał w poważaniu. Głupim zachowaniem wystawił sobie laurkę, a raczej bazgroły. Cieszyć się możemy jedynie z tego, że nie jest kierowcą autobusu, bo wtedy takie zapatrzenie grozi czym gorszym niż publicznym chichotem.
W taki karykaturalny sposób O’Connor, który walkę wypunktował skandalicznie 117:111 dla Ritsona, otworzył kolejną dyskusję o poziomie pracy koleżanek i kolegów. Powiedzenie, że widział inną walkę nabiera realnych kształtów. Tych wykazujących jaskrawe przypadki niekompetencji określam mianem parodystów ringu. Niestety slogan wraca częściej niż hasła przedwyborcze.
I don’t agree with his odd and one-sided scoring of the #ritsonvasquez fight, but the fact is, Terry O’Connor was actually glancing at his scorecard and not his phone @EddieHearn@BBBofCukpic.twitter.com/2nufB0bxCF
— Mark Neilson (@markneilsonsw) October 19, 2020