Droga do jednej z najbardziej wyczekiwanych walk UFC w 2020 roku była wyboista. Pierwotnie Chabib miał bronić mistrzowskiego pasa w starciu z Tonym Fergusonem na UFC 249 w kwietniu. Z powodu pandemii koronawirusa i zamieszania dotyczącego lokalizacji gali, Rosjanin przeniósł się ze Stanów Zjednoczonych najpierw do Abu Zabi, które zgodnie z pierwotnymi przesłankami, miało być docelową lokalizacją UFC.
Gdy okazało się, że zaplanowany termin UFC 249 stał się nieaktualny, Nurmagomiedow wrócił do Rosji... tylko po to, by w wyniku zamknięcia granic wypaść z karty walk. Wydarzenie zostało przeniesione z kwietnia na maj, a Ferguson zmierzył się z Justinem Gaethje o tymczasowy pas wagi lekkiej.
Gaethje wykorzystał nadarzającą się okazję, dając perfekcyjny, najlepszy w swojej karierze występ. Chociaż pod koniec drugiej rundy znalazł się na moment w tarapatach, gdy potężny podbródkowy Fergusona zwalił go z nóg. Był to jednak jedyny moment zagrożenia. Przez cztery rundy rozbijał mającego serię 12 zwycięstw z rzędu Fergusona, a w piątym starciu sędzia zdecydował się na przerwanie pojedynku.
Gaethje nie tylko zapewnił sobie szansę zostania mistrzem wagi lekkiej, ale także w oczach wielu fanów i ekspertów stał się realnym zagrożeniem dla niepokonanego Chabiba. Trenujący zapasy od dziecka Amerykanin gwarantował lepszą obronę przed obaleniami mistrza niż Conor McGregor i Dustin Poirier, z którymi Nurmagomiedow rozprawił się w poprzednich obronach tytułu. W stójce jego najgroźniejszymi broniami miały być potężne low kicki i nieustanna presja.
W pierwszej rundzie walka toczyła się przede wszystkim w stójce. Gaethje próbował zdziałać coś poprzez niskie kopnięcia. Chabib natomiast kilkukrotnie próbował obaleń. Sprowadzić rywala do parteru udało mu się jednak dopiero w końcówce. Do zakończenia rundy było na tyle blisko, że nie zdołał zdziałać zbyt wiele.
Druga część rozpoczęła się dość podobnie. Zawodnicy wymienili kilka akcji w stójce. Tym razem Chabibowi udało się szybciej sprowadzić rywala. Natychmiast zapiął trójkąt nogami, zmuszając Amerykanina do poddania się.
Tuż po walce Nurmagomiedow zakomunikował ważną, ale i bardzo sensacyjną wiadomość: postanowił zakończyć karierę. Jak wytłumaczył, wszystko za sprawą obietnicy, jaką złożył.
– To moja ostatnia walka. Nie wyobrażam sobie walczyć bez ojca. Obiecałem rodzinie, że to będzie mój ostatni pojedynek – wyznał zawodnik po walce. Ojciec dagestańskiego zawodnika, który był także jego trenerem, zmarł w lipcu w wyniku zakażenia koronawirusem.