Broniący tytułu Bayern Monachium od dwóch zwycięstw zaczął grę w Lidze Mistrzów 2020/21. Bawarczycy strzelili w tych meczach łącznie sześć goli. O dziwo do bramki nie udało się trafić Robertowi Lewandowskiemu. Minęło kilka lat odkąd Polak tak "słabo" rozpoczął rozgrywki.
Lewandowski na pewno nie zapomniał jak się strzela. Świadczy o tym aż dziesięć goli w pięciu meczach Bundesligi tego sezonu. Jednak kapitan reprezentacji Polski w spotkaniach Champions League z Atletico (4:0) oraz Lokomotiwem Moskwa (2:1) nie pokonał bramkarzy rywali. Wydawało się, że przeciwko wicemistrzowi Rosji będzie miał taką szansę, ale sędzia kontrowersyjnie cofnął decyzję o podyktowaniu rzutu karnego.
Na razie po dwie bramki zdobyli Kinsgley Coman oraz Leon Goretzka. Z kolei Lewandowskiemu pozostało więc maksymalnie 11 meczów, żeby poprawić swój rekord z poprzedniego sezonu LM (15 trafień).
Polak zatrzymał się na razie na 68 golach w tych rozgrywkach. Dopiero po raz trzeci w Lidze Mistrzów nie zdołał strzelić gola w pierwszych dwóch kolejkach. Pierwszy taki przypadek miał miejsce, gdy debiutował w Champions League, jeszcze grając dla Borussii Dortmund.
Drugi... gdy debiutował w LM w roli piłkarza Bayernu. Za każdym razem strzelał wtedy gole w trzecich meczach. Tym razem w 3. kolejce mistrz Niemiec zagra we wtorek 3 listopada na wyjeździe z RB Salzburg.
Ostatnią bramką zdobytą przez Polaka w LM jest ta z końcówki półfinału z Olympique'em Lyon. Jeśli Lewandowski nie trafi do 26. minuty przeciwko mistrzowi Austrii, to będzie edycja z najpóźniej strzelonym przez niego golem w tych rozgrywkach w karierze.